Odnoszę (jak się okazuje nie tylko ja

) takie nieodparte wrażenie, że pora najwyższa odświeżyć temat. O ile przelot w 3-5 (kilka) motocykli jeszcze jakoś udaje się ogarnąć, to już grupa kilkunastu sztuk rozłącza się i gubi się na pierwszym rondzie

Wiadomo, że aby wszystko fajnie wychodziło trzeba się "zjeździć" a na to potrzeba czasu. Nowi (do których oczywiście również siebie zaliczam) powinni wykuć na blachę kilka najważniejszych zasad, a i starym wyjadaczom pewnie przyda się trochę świeżości
"By żyło (i jeździło) się lepiej..." proponuję wypunktowanie najważniejszych zasad. Oczywiście podstawa to:
a dalej:
1. Przed wyjazdem ustalamy kto prowadzi i kto zamyka i zakładaną predkość przelotową
2. Prowadzący nakreśla (tak żeby wszyscy mogli usłyszeć) przebieg trasy po charakterystycznych punktach do miejsca planowanego nast. postoju. (oczywiście słuchają kierownicy, bo plecakom to i tak wszystko jedno)
3. Po zapakowaniu swoich czterech liter na koń ustawiamy się chociaż w jako-takim szyku i Prowadzący rusza dopiero na wyraźny znak Zamykającego. (np. podwójny klakson, bo raz to każdemu się może trąbnąć)
4. Po ruszeniu ustawiamy się w szyk (zygzak) i od tej pory każdy pilnuje
DWÓCH najbliższych sąsiadów. Tego przed nim i tego za nim.
5. W przypadku zaniknięcia w lusterku tego "za nim" kierownik postępuje zgodnie z animacją, którą zapodał rommi, tzn. przy najbliższym rondzie, krzyżówce, rozjeździe zmianie kierunku jazdy zjeżdża do boku i czeka na resztę.
6. W czasie jazdy, jeśli ktoś nie wytrzyma ciśnienia i nagle stwierdzi, że musi..., albo ktoś z grupy się odłączy to grupa się nie przetasowuje tak, że ten z lewej zjeżdża na prawo, z prawej na lewo itd. tylko po prostu kolumna, z której ktoś się wykruszył podjeżdża do przodu zajmując lukę po wykruszonym i stronę pasa zmienia tylko Zamykający. Kiedy ten co nie wytrzymał poleci już pińcet i ochłonie, wraca na swoje miejsce, a kolumna sie cofa na z góry upatrzone pozycje (sprzed przetasowania).
7. Jeśli okazuje się w czasie jazdy, że zakładana prędkość wymknęła się nieco spod kontroli i ktoś nie czuje się "na siłach" to reszta "za" próbuje się powstrzymać od wyprzedzania a ci "przed" po kapnięciu się, że w lusterku juz nie widać reszty ściągają cugle i przypominają sobie
JAKA BYŁA UMOWA 
Chyba, że każdy nadąża i nikt nie zostaje w tyle, wtedy w tyle zostaje
UMOWA
Jakie jeszcze dokładamy (jeśli wogóle to ma sens) podpunkty? Co o tym myślicie?
[ Dodano: 2008-05-18, 21:11 ]
Czyżby nikt nie miał nic do powiedzenia w tym temacie? Szkoda

Tylko czemu po fakcie pojawiają się teksty, że nie umiemy jeździć w grupie? I czemu z 12-15 motocykli na miejsce razem docierają 3???