Post
autor: muchaok » pt 14 sty 2011, 10:38
Postanowiłem zabrac głos w tej dyskusji, gdyz ponieważ słyszałem tą opowieść Jana osobiście przy jakiejśc okazji, a poza tym mam do dodania pare swoich groszy. Na wstępie chciałem powiedzieć, że opowieść jest niewiarygodna i uważam, że milicjant zachował się jak ostatni ................... <- (w miejsce kropek wprowadzić dowolną obelgę ) Jednakże nie zgadzam się Jano z Twoją ostatnią wypowiedzią:
cyt:
"A najbardziej pożądanym przeze mnie stanem jest to, by owe ujęte w punkty działania nie były podejmowane w drodze naginania obowiązujących regulacji, tylko by obwiązujące regulacje takie działania nakazywały."
No w mordę nie zgadzam się, aby chęć zgłoszenia na milicję zdarzenia, będąc pod wpływem alkoholu, upoważniała nas do przybycia na komisariat pojazdem w charakterze kierowcy. Tak rozumiem owe naginanie przepisów. Oczywiste jest to, że w tym akurat przypadku, laska pewnie jechała chodnikiem, a nie ulicą, że było pewnie koło 6 rano co biorąc pod uwagę weekendowy ruch uliczny jest bezproblemowe, o ruchu chodnikowym nie wspomnę. Po prostu trzeba było być człowiekiem, a okazało się być tym na "F" co się dynda każdemu samcowi pomiędzy nogami.
Chciałem także nadmienić, że tak jak ktoś już chyba wspomniał, wszystko zależy na kogo się trafi. Ona miała pecha, bo trafiła na pana " F " Ja miałem pewną przygodę i na moje szczęście trafiłem na człowieka, a właściwie na ludzi.
Przechadzając się pewnego dnia ulicą, usłyszałem krzyki i zobaczyłem, jak przy samochodzie z wybitą szybą kilkanaście metrów dalej, pewien porządnie wyglądający pan w płaszczu, wątłej budowy ciała, szarpie się z jakimś nygusem drąc się w niebo głosy "...złodziej...pomocy... ludzie.....złodziej...." Ja, będą człowiekiem o dość wysoko postawionej poprzeczce obywatelskiego obowiązku, zacząłem powolnie nabierać prędkości w ich kierunku. Gdy byłem o jakiś metr od nich, moja prędkość była już maksymalna, a siła porównywalna z rozpędzonym T34, przebiegając wyrwałem nygusa panu wątłemu z panicznego uścisku, i korzystając z hamującego pędu, rzuciłem nim o ogrodzenie pobliskiej szkoły. Musze to dodać, że moja postawa obywatelska, oraz wstręt do złodziejstwa jest tak ogromna, że owym nygusem sponiewierałem owe ogrodzenie jeszcze kilka razy. Przyczyniło się to do powstania kilku otarć na jego ciele, a także siniaków, oraz skaleczeń z których dość intensywnie sączyła się krew. Na koniec rzuciłem delikwenta na glebę i kazałem mu leżeć. Pan wątły, wyciągnął tel i zaczął dzwonić na milicję. Nygus jak to zobaczył, podjął oczywistą próbę ucieczki, która została przeze mnie udaremniona, poprzez przyduszenie go kolanem do gleby i ostrzeżenie, że jak podejmie kolejną taką próbę to: cyt ".... to cie kur...o uduszę....." Byłem chyba na tyle wiarygodny, że więcej prób nie było. Milicja przyjechała o dziwo szybko, może dlatego że mieli jakieś 800 m od komisariatu. Wysiadło dwóch funkcjonariuszy, zaczęli zbierać nygusa z gleby i nagle patrzą przerażeni, a tu krew, siniaki oraz otarcia. Więc pytanie - a co mu się stało ? Ja zrozumiałem, że robi się ciepło a mój obywatelski obowiązek może mi się odbić niezłą czkawką, patrze na pana wątłego, ona milczy patrzy na mnie, zapadła krępująca cisza, gdyż wszyscy pięcioro, doskonale wiedzieliśmy co się stało, łącznie z milicjantami przybyłymi na miejsce zdarzenia. Wtem jeden z nich rzuca niedbale: "....napiszemy że się pokaleczył o szybę przy ucieczce, a siniaki..... skute ma ręce do tyłu, jest ślisko, przewrócił się na twarz, bo nie miał się jak złapać.. tak bywa..." krótkie zeznania, szybkie napisanie i do widzenia.
Jak widzicie, mi się przytrafiło spotkać "normalnych" ludzi. Koleżanka Janusza miała pecha i tarfiła na pana "F" i niestety nie ma reguły, a uprzedzanie się po złych doświadczeniach nie jest dobre, podobnie jak popadanie w euforię i opowiadanie że w tym kraju da się żyć, po miłym zaskoczeniu ze strony służb mundurowych. Następne doświadczenia mogą być diametralnie różne od ostatnich. Oczywiście życzmy sobie tylko tych miłych zaskoczeń, a nie totalnych rozczarowań.
Każdego dnia powiększa się lista ludzi, którzy mogą pocałować mnie w dupę.