przerywacz to inaczej przekaźnik z termobimetalem, który po nagrzaniu wygina się i przerywa obwod aż do ostygnięcia.
Zazwyczaj przerywacze są 3 przewodowe, choćby w głupim maluchu (bez awaryjnych).
Do przerywacza podłącza się na stałe MASĘ, oraz zasilanie po włączeniu zapłonu. Kilka omów bierze Ci się właśnie w momencie zwarcia, i napewno jest to mniej niż kilka omów, lecz mierniki są za mało czułe do tego typu pomiarów, pomijając fakt, że pomiar rezystancji jest najmniej dokładny z możliwości pomiarowych miernika.
Wracając do tematu: gdy włączasz kierunkowskaz, wyjście z przerywacza (czyli przewód w rc36II szary) zostaje zwarty przez żarówki do masy, przepływ prądu grzeje termobimetal i obwód się rozłącza. czyli przerywacz działa tutaj jak przerwa w obwodzie, jest wpięty SZEREGOWO z żarówkami, od zasilania do masy.
Masę i plus po włączeniu zaplonu musi mieć, jak to każdy przekaźnik.
Co do ilości styków - nieraz zdarza się, że do czwartego styku podłączana jest kontrolka, która działa naprzemiennie z migaczem.
Jeśli coś jest niejasne, proponuje wyjąć przekaźnik, włączyć któryś kierunek, i szary przewód podłączyć do '+' - zapali się na stałe dana strona migaczy.
kiedyś w maluchach były przerywacze z możliwością regulacji częstotliwości migania, o mocy chyba 2x5 albo 2x10 W, ciekawe czy coś takiego jeszcze robią (kosztowało grosze gówienko w metalowej obudowie). Można też spróbować wsadzić przerywacz na 6V i mniejszej mocy, przy ledach mogło by to pomóc.
Najważniejsze jest to, że przerywacz musi działać w szeregu z żarówkami, prąd przepływający przez niego, płynie również przez żarówki. Nie może to być układ, który po włączeniu zasilania generuje impulsy, czy przebieg prostokątny, bo trzeba by było przerabiać instalację.
odnośnie wstawiania szeregowo oporników:
http://forum.fireblade.pl/topics30/kierunki-vt11,15.htm
więc może to najprostsze rozwiązanie?
powodzenia
