
Odszkodowanie co do zasady Ci się należy. Teoretycznie za moto + inne fanty, które uległy zniszczeniu.
Biorąc pod uwagę zasady działania ubezpieczalni (zbieramy składki, odszkodowania wypłacamy jak najmniejsze, a tam gdzie się da nie płacimy nic), należy się liczyć z tym, że zostanie podniesiony zarzut z 362 KC.
Jeśli dojdzie do procesu, ubezpieczalnia będzie musiała wykazać Twoje przyczynienie się do wypadku. Jedyny argument to brak uprawnień. Jeżeli sąd uwzględni ten zarzut, będzie musiał procentowo określić Twoją winę i o ów procent pomniejszyć bazową kwotę odszkodowania.
Najbardziej prawdopodobne wydaje się ustalenie przez sąd, że przez brak uprawnień przyczyniłeś się w 25% do powstania szkody, czyli wypłacić Ci należy 75% - jednak pamiętać należy, że sugerowane tutaj proporcje nie są obowiązującą w takich przypadkach zasadą, lecz kwestią uznaniową. Sąd też człowiek - jeden da więcej drugi mniej.
Tak czy inaczej w chwili obecnej musisz czekać na decyzje ubezpieczalni - po pierwsze co do określenia wartości poniesionej przez Ciebie szkody, a po drugie co do wypłaty - czy całość, czy kwotę pomniejszoną.
W zależności od tego, czy ich decyzje będą Cię satysfakcjonowały, czy nie, wypłata pójdzie gładko, albo trzeba będzie ich pozwać.
Jest też szansa, że uznają, iż należy wypłacić Ci całą wartość poniesionej szkody, lecz to mało prawdopodobne.
Będzie dobrze, głowa do góry
