To ja jako nowy damski nabytek forum odkopie troche temat i też się podzielę swoją historią od czego się zaczęło.
Z opowiadań mojego rodziciela wiem że jeszcze chodzić dobrze nie umiałam i wyrywałam się do motocykla kuzyna. Aby tylko dotknąć, pomacać, poklepać. Jak już potrafiłam chodzić i przyjeżdzał to zawsze sie darłam żeby mnie przewiózł, chociaż małe kółko po podwórku. Jak byłam ciut większa to zawsze chciałam usiąść, byle na minutke. Cokolwiek byle blisko moto. Jak miałam 15 lat to przyjechał na komunie na motocyklu i oczywiście to samo: "Robek przewieź mnie!" i tak do znudzenia. Uległ w końcu, jego dziewczyna dała mi kurtke, kask i rękawiczki. Musiałam wyglądać komicznie w leciutkich spodniach w kant i lekkich szpileczkach jako plecak. Zrobił wtedy ze mną spore kółko wokół miejscowości gdzie była komunia. Jak zsiadłam to trzęsły mi sie nogi ale upierałam się że fajnie było. Bo było. Od tamtego momentu powtarzałam, że kiedyś też będę jeździć.
I tak o to mając 21 lat zdałam kat A i mając 24 zakupiłam swoją machine!
