
Mamy do czynienia z jednym egzemplarzem, w którym coś wysiadło. Przy masowej produkcji to zrozumiałe, że w iluś tam % musi wystąpić wcześniej czy później usterka. Gdyby okazało się, że to wada fabryczna i w całej partii motocykli to się dzieje - bluźnić można.
A podkreślanie przez właściciela, że przejechał 1.8k km i że sprzęt za 100 patyków - cóż - no comments.
Jak mówią - kasa nie zawsze idzie z rozumem. Bo na miejscu właściciela zamiast wysilać się, kręcić, publikować - wykonałbym tylko jedną prostą rzecz - zadzwonił do ASO z opieprzem i w wygodnym fotelu, z piwkiem czekał na przyjazd lawety.
Mając nowy sprzęt lejesz na takie rzeczy - bo to zmartwienie ASO, żeby Cię z holować, dać zastępczy i grzecznie przeprosić za niedogodności.