Z pamiętnika prezesa
PONIEDZIAŁEK: Muszę zmienić sekretarkę. Skończyła 19 lat. Za stara.
WTOREK: Dzisiaj zaczyna się szkolenie w Kapsztadzie. Samolot do RPA nie
chciał czekać na mnie godziny. Poleciałem do RPA z dachu mego biurowca
śmigłowcem.
ŚRODA: Podróż trochę się przeciąga. Międzylądowanie w Paryżu.
Faktycznie, to nie kasztany są najlepsze na placu Pigalle.
CZWARTEK: Tankowanie w Kairze. Śmigłowiec wypił 1000 litrów. Ja tylko 7.
Naród nieużyty. Kazałem by przynieśli do mnie piramidy. Nie chcieli.
Podobno są bardzo duże. A na zdjęciach mają tylko kilka centymetrów.
PIĄTEK: Spotkałem kumpli w Kapsztadzie. Szkolenie jest O.K. Tankują już
od poniedziałku.
SOBOTA: Kumpel z RPA ma urodziny. Jest prezesem kopalni diamentów.Dałem
mu w prezencie helikopter. Nie będę ciągnął złomu z powrotem ze sobą.
NIEDZIELA: Niestety szkolenie się kończy. A zapowiadało się
fantastycznie.
PONIEDZIAŁEK: Prezes od diamentów obiecał mi w rewanżu
sekretarkę Podobno jest ciemna. Co tam, wszystkie sekretarki są ciemne.
Dorzucił kilo diamentów. Fajny kumpel.
WTOREK: Powrót do kraju. Tym razem rejsowym samolotem niestety. Żadnego
międzylądowania.
ŚRODA: Rozpakowałem sekretarkę. Okazało się, że jest ciemna dosłownie.
Zmieniłem wyposażenie biura. Wszystkie meble czarne.
CZWARTEK: Okazało się, że kolorystycznie jest wszystko w porządku, ale
sekretarka zna tylko angielski i bantu. Zatrudniłem tłumacza. Wszystko.
pójdzie w koszty.
PIĄTEK: Dzisiaj moje urodziny. Dostałem od Zarządu nowy helikopter. Ten
poprzedni miał już rok. Sekretarka się stara, ale mówi że paznokcie jej
przeszkadzają w pisaniu. Dobrze, ze nie przeszkadzają w czym innym.
SOBOTA: Próbny lot nad Warszawą. Kazałem obniżyć Pałac Kultury. Za
bardzo przeszkadza w lataniu.
NIEDZIELA: Jak to dobrze, że dziś niedziela. Trochę wytchnienia po
tygodniu kieratu. A może wziąć urlop ?
PONIEDZIAŁEK: Posiedzenie Zarządu. Skandal. Chcą mi obniżyć pensję o 10%
- wychodzi, że o 10 tysięcy. Jak ja zwiążę koniec z końcem? Nawet na
paliwo do BMW nie starczy ...
WTOREK: Zmieniłem Zarząd. Ten poprzedni był już stary. Miał już rok.
ŚRODA: Delegacja załogi. Ach jak ja tego nie lubię. Marudzili, że od pół
roku nie dostają pensji. Jakby nie wiedzieli, że ledwo wiążę koniec z
końcem.
CZWARTEK: Delegacja z Chin. Gadają trochę niezrozumiale. Ale
najważniejsze, że dali mi w prezencie nową sekretarkę. Ta czarna już się
trochę zużyła. Skąd ja wezmę żółte meble?
PIĄTEK: Trochę kłopotów z Chinką. Okazało się, że zna tylko chiński. No
i trochę japońskiego. Skąd ja wezmę tłumacza? Chinka egzamin w łóżku
zdała celująco. Nadal brak koncepcji w sprawie mebli. Chyba po prostu
zmienię marmury w budynku na jaśniejsze. Pójdzie w koszty.
SOBOTA: Praca prezesa nigdy się nie kończy. Zrobiłem uroczysty bankiet z
nowym Zarządem. Zamówiłem TIR trunków. Starczyło. Pójdzie w koszty. A
złośliwi śpiewają: "Niech żyją nam prezesi przez szereg długich lat. Gdy
prezesi piją w gorzelni wódki brak". Owszem z pierwszą częścią się
całkowicie zgadzam. Ale z druga? - Oczerniają na każdym kroku.
NIEDZIELA: Dziś tylko trzy słowa. Kac, kac, kac.
PONIEDZIAŁEK: Graliśmy z kumplami w pokera. Wygrałem nową sekretarkę,
podobno Rosjanka. No, kondycję to ona ma ... Tylko że pobiły się z tą
Chinką. Nie wiem o co, przecież zaspokajam je obydwie. Ta nowa ma
niestety podbite oko. Trzeba będzie załatwić L4, i pchnąć ją na plastykę
twarzy ... Na szczęście nie będzie z tym problemu, w końcu jestem szefem
.... Narodowego Funduszu Zdrowia
Z pamiętnika prezesa
- Piszol
- klepacz
- Posty: 655
- Rejestracja: ndz 22 kwie 2007, 10:35
- województwo: podkarpackie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Łańcut
- Kontakt:
Z pamiętnika prezesa
Jeżeli uczynisz komuś przysługę, to jesteś od zaraz trwale za to odpowiedzialny.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości