Piękna droga, fajne winkle, ograniczeń brak (90 km/h domyślnie) ale zza zakrętu leciałem max 80 km/h
Na horyzoncie pokazała się jakaś nierówność ale nie skojarzyłem co to może być
Jak podjechałem bliżej zobaczyłem wieeeeelką kałużę i kupę piasku dookoła
Niestety na dobrą reakcję było już za późno
W efekcie przednie koło złapało ślizg i położyłem moto lewą stroną
Ja poszlifowalem prosto w kałużę i okazało się, że kaski nie są wodoszczelne

Generalnie straty niewielkie
Połamana czacha, podrapana owiewka, porysowane lusterko i delikatnie zgięta kierownica
Dobrze, że poszedlem na lewo bo nie ucierpiał tłumik ani dekiel sprzęgła
Kolega jechał 10 metrów za mną GS500 i wylądował tak samo
Podpowiedzieli nam, żeby skarżyć zarząd dróg miejskich bo nie było nigdzie ostrzeżenia o sporym ubytku asfaltu a zagrożenie było kolosalne
Ktoś ma wiedzę w tym temacie może?
Jak podejść do sprawy?
Mamy zapis zdarzenia od Policji i zdjęcia z wypadku
Wyrwa w asfalcie około 5 metrów zalana wodą i jakieś 15 cm głębokości