Uwaga na zwierzynę!
Uwaga na zwierzynę!
W ostatni weekendzik zorganizowałem sobie przejażdżkę po bardzo uroczych wiejskich okolicach w łodzkim. Piękny lasek, kręte drogi i całkiem przyzwoity kawałek asfaltu.
Moje zachwycanie się winklami przerwał jakiś wiejski turbo polonez, co bokiem wyjechał z polnej drogi. Wrzuciłem kierunek, lekko odkręciłem manetkę i spokojnie gościa wyprzedzam. Na liczniku coś koło 90 km/h więc bardzo spokojnie.
Zajęty manewrem w ostatniej chwili zauważyłem jak z lasu wyłazi gromadka sarenek. Odruchowo położyłem palec na klamce, co jak się okazało uratowało mnie przed wypadkiem.
Oczywiście jak to sarna nie czekała aż zakończę manewr tylko pędem wyskoczyła mi pod koło...ja po hamulcach, ledwie ją minąłem a tu zaraz kolejne szykują się do skoku.
Całe szczęście pisk opon musiał wystraszyć sarnią rodzinkę, bo niechybnie bym którąś trafił... no nie powiem, pikawa mi waliła i strachu trochę było.
Także ku przestrodze, w czasie przejazdów przez malownicze lasy uważajcie co się czai w gęstwinie, bo zwierzęta potrafią bardzo niespodziewanie wbiec pod koła i nie zawsze będzie to mała myszka czy jeżyk
Moje zachwycanie się winklami przerwał jakiś wiejski turbo polonez, co bokiem wyjechał z polnej drogi. Wrzuciłem kierunek, lekko odkręciłem manetkę i spokojnie gościa wyprzedzam. Na liczniku coś koło 90 km/h więc bardzo spokojnie.
Zajęty manewrem w ostatniej chwili zauważyłem jak z lasu wyłazi gromadka sarenek. Odruchowo położyłem palec na klamce, co jak się okazało uratowało mnie przed wypadkiem.
Oczywiście jak to sarna nie czekała aż zakończę manewr tylko pędem wyskoczyła mi pod koło...ja po hamulcach, ledwie ją minąłem a tu zaraz kolejne szykują się do skoku.
Całe szczęście pisk opon musiał wystraszyć sarnią rodzinkę, bo niechybnie bym którąś trafił... no nie powiem, pikawa mi waliła i strachu trochę było.
Także ku przestrodze, w czasie przejazdów przez malownicze lasy uważajcie co się czai w gęstwinie, bo zwierzęta potrafią bardzo niespodziewanie wbiec pod koła i nie zawsze będzie to mała myszka czy jeżyk
VFR 800I
-
- teksciarz
- Posty: 138
- Rejestracja: pn 18 maja 2009, 11:12
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
W zeszłym roku koło Nasielska zobaczyłem biały brzuch sarny na wysokości wizjera kasku. Do dziś nie wiem, jak to się stało, że nie "rozstałem" się z motocyklem w tamtym momencie i nie przytarłem solidnie tyłkiem po asfalcie. Całe szczęście, że Tobie nic się nie stało. Oby fart nigdy nas nie opuszczał.
Każda Honda dobrze wygląda. Nic innego nie powiem, bo bym ryzykował zdrowiem:)
Ludzie żyją po to, by latać na moto i czasami dla śmiechu postrzelać z wydechu : )
Ludzie żyją po to, by latać na moto i czasami dla śmiechu postrzelać z wydechu : )
- bialy-murzyn
- klepacz
- Posty: 609
- Rejestracja: sob 24 maja 2008, 09:02
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Kraków
- stoodent1
- pisarz
- Posty: 221
- Rejestracja: śr 17 mar 2010, 18:43
- Imię: Michał
- województwo: lubelskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Pulki k.Puław
- Kontakt:
Jak pisałem 2 miesiące temu też mi się zdarzył kontakt z sarniną i to był kontakt trzeciego stopnia.
Ale sarnina to tak naprawdę dopiero młokosy były.
Było ich 7-9 i niestety wpadłem w jedną z nich.
Zakupiłem gwizdki ultradźwiękowe i miałe spokój (żadnego zwierzęcia nawet psa) tylko że od miesiąca moto stoi bo panewki szlak trafił ale to już inna bajka.
Moja rada przy jebutnięciu w sarne usztywnij ręce, mi to pomogło moto opanować.
Jak bym tego nie zrobił kierownicę z rąk by mi wyrwało i gleba murowana...
Ale sarnina to tak naprawdę dopiero młokosy były.
Było ich 7-9 i niestety wpadłem w jedną z nich.
Zakupiłem gwizdki ultradźwiękowe i miałe spokój (żadnego zwierzęcia nawet psa) tylko że od miesiąca moto stoi bo panewki szlak trafił ale to już inna bajka.
Moja rada przy jebutnięciu w sarne usztywnij ręce, mi to pomogło moto opanować.
Jak bym tego nie zrobił kierownicę z rąk by mi wyrwało i gleba murowana...
- michał RC 46
- pisarz
- Posty: 498
- Rejestracja: pn 16 lut 2009, 20:08
- Imię: Michał
- województwo: lubelskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Lublin
- scibor
- pisarz
- Posty: 359
- Rejestracja: ndz 29 lis 2009, 14:25
- Imię: Patryk
- województwo: warmińsko-mazurskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Gorowo Ilaweckie
natomiast w terenach bardziej cywilizowanych trzeba liczyc sie z psami - raz na gierkowce o malo co a trafilbym kundla przy dobrze trzycyfrowej, a maly nie byl - przemknal mi tuz przed kolemMike pisze:Także ku przestrodze, w czasie przejazdów przez malownicze lasy uważajcie co się czai w gęstwinie, bo zwierzęta potrafią bardzo niespodziewanie wbiec pod koła i nie zawsze będzie to mała myszka czy jeżyk
raz trafilem psa na wsi - pancia otwierala brame, zwierz wyskoczyl i przeprowadzil skuteczny atak na przednie kolo zygzaka- gleba na lewy bok, zlamana dzwignia biegow, rozwalony migacz, pocharatana owiewka i paznokiec do wymiany - i jeszcze ta piz@#$%^&* spokojnie podeszla i pyta sie czy musialem jechac 150? Normalnie mnie zatkalo, ale przechodzacy gosciu tak na nia sie wydarl, ze jechalem max 40 (tez przesadzil, to byla manewrowa 20-25km/h) ze momentalnie prysnela do domu i sie zaryglowala
no i raz w nocy na Litwie byl objazd przez jakas wies i czarny kundel tez postanowil zagryzc mi kolo - gleby nie bylo, a ze byl czarny to sie dowiedzialem jak wyciagalem w domu siersc wkrecona w przednie kolo i z pekniecia owiewki...
- dagon
- teksciarz
- Posty: 170
- Rejestracja: ndz 23 wrz 2007, 16:28
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Garwolin/Miętne
- Kontakt:
Moja koleżanka wpadła na łosia w sobotę w Warszawie na trakcie brzeskim.
Fiatem Pandą:):) jej nic się nie stało. Łoś nie miał tyle szczęścia.
Co do psów to miałem raz przejście, siedział przyczajony w rowie i wyskoczył jak przejeżdżałem nie wpadł mi pod koło tylko po silnik (moja VFR nie miała owiewek), zaczął tak wężykować że nogi miałem przez 2 tygodnie całe sine tak mi się pobijały ale jakimś cudem wyprowadziłem go na prostą i żeby było śmieszniej lusterka mi się od tego urwały. Właściciel miał pecha bo dzieciaki wybiegły do pieska tak to bym nie widział kogo opierdolić i za lusterka obciążyć, żona kolesia oczywiście od razu że leciałem pewnie z 200 na szczęście koleś był spoko kazał się żonie zamknąć i wypłacił za lusterka i przeprosił.
Fiatem Pandą:):) jej nic się nie stało. Łoś nie miał tyle szczęścia.
Co do psów to miałem raz przejście, siedział przyczajony w rowie i wyskoczył jak przejeżdżałem nie wpadł mi pod koło tylko po silnik (moja VFR nie miała owiewek), zaczął tak wężykować że nogi miałem przez 2 tygodnie całe sine tak mi się pobijały ale jakimś cudem wyprowadziłem go na prostą i żeby było śmieszniej lusterka mi się od tego urwały. Właściciel miał pecha bo dzieciaki wybiegły do pieska tak to bym nie widział kogo opierdolić i za lusterka obciążyć, żona kolesia oczywiście od razu że leciałem pewnie z 200 na szczęście koleś był spoko kazał się żonie zamknąć i wypłacił za lusterka i przeprosił.
V4 - prawdziwy król drogi ale rzędówka też daje radę
- MC_Hammer
- ostry klepacz
- Posty: 2124
- Rejestracja: wt 05 maja 2009, 23:22
- Imię: Maciej
- województwo: mazowieckie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Pruszków
Jak większość z Nas też miałem parę okazji z bliska zobaczyć zwierza
Na szczęście dla mnie ani razu się nie doszło do wywrotki.
Prawda jest taka, że musimy uwarzać na to co widzimy i myśleć o tym czego nie widać. Aby w chwili jak już zobaczymy za późno nie było.
Dobrze, że i w Twoim przypadku skończyło się jedynie na strachu.
Na szczęście dla mnie ani razu się nie doszło do wywrotki.
Prawda jest taka, że musimy uwarzać na to co widzimy i myśleć o tym czego nie widać. Aby w chwili jak już zobaczymy za późno nie było.
Dobrze, że i w Twoim przypadku skończyło się jedynie na strachu.
- muchaok
- klepacz
- Posty: 984
- Rejestracja: pt 08 lut 2008, 11:07
- Imię: Jacek
- województwo: mazowieckie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Zwierzaki to nie przelewki, i nikt mi nie powie, ze pomimo iz mam wydech jak większość skierowany do tyłu, to nie słychac mnie z przodu
Ja na szczęście jeżdżąc na moto - a jeżdżę już dłużej niż 3 dni nie trafiłem w żadne stworzenie, jednakże w zeszłym roku na objeździe mazurskim, Celik jechał przodem, ja z Igorem tyłowaliśmy i Celo wypłoszył sarninę któa przebiegła przed nami i wywołała niemałe zdziwienie
Jedno jest pewne, uważać trzeba, bo kurde zwierzak zawsze bierze z zaskoczenia
Ja na szczęście jeżdżąc na moto - a jeżdżę już dłużej niż 3 dni nie trafiłem w żadne stworzenie, jednakże w zeszłym roku na objeździe mazurskim, Celik jechał przodem, ja z Igorem tyłowaliśmy i Celo wypłoszył sarninę któa przebiegła przed nami i wywołała niemałe zdziwienie
Jedno jest pewne, uważać trzeba, bo kurde zwierzak zawsze bierze z zaskoczenia
Każdego dnia powiększa się lista ludzi, którzy mogą pocałować mnie w dupę.
Też się łudziłem, że głośny wydech (kupiłem VFR-kę już przerobioną) przekaże okolicznej zwierzynie, że właśnie jadę i nie wyłazić na drogę. Teraz wiem, że to nie działa (przynajmniej na łódzkie sarny..może cholera oswojone czy co )michał RC 46 pisze:Jedyne wyjście to głośny wydech, jest szansa że zwierzyna będzie się bała zbliżać do drogi jak będzie słyszeć z daleka taki dźwięk, ale oczywiście to nie jest regułą. Ostrożność też tu nie wiele pomoże, pozostaje mieć farta
Najważniejsze to zachować czujność i ograniczyć prędkość.
Ja sobie wyrobiłem nawyk kładzenia palca na klamce jak tylko coś mnie zaniepokoi (zawsze jak widzę psa, przejeżdżam skrzyżowanie itp) i to działa!
VFR 800I
- msciwuj
- teksciarz
- Posty: 130
- Rejestracja: pn 24 maja 2010, 14:29
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław, czasem Kraków
Ja w niedzielę wystraszyłem lisa - zabrałem się do wyprzedzania samochodu, wyjechałem na lewy, odkręciłem i w tym momencie zobaczyłem lisa, który wybiegał z lewej na drogę, ale ewidentnie przestraszył się dźwięku (wydech mam nie ekstremalny, ale też nie seryjny) - przywarł do ziemi po czym się wycofał. Być może go uratowałem, bo gdyby nie wydech, to miał spore szanse trafić pod auto, które wyprzedzałem. ;)
A co do palca na klamce hamulca - ZAWSZE jeżdżę z palcem wskazującym na klamce. Tak mi polecił kolega, tak się nauczyłem od pierwszych jazd na moto, i teraz jak go czasem "na próbę" zdejmę, to się jakoś dziwnie czuję. Zaliczyłem już bliskie spotkanie z samochodem, który mi wyjechał podstępnie z podporządkowanej (odczekawszy chwilę... :/ ) - gdyby nie ten palec, to gorzej bym wyglądał.
A co do palca na klamce hamulca - ZAWSZE jeżdżę z palcem wskazującym na klamce. Tak mi polecił kolega, tak się nauczyłem od pierwszych jazd na moto, i teraz jak go czasem "na próbę" zdejmę, to się jakoś dziwnie czuję. Zaliczyłem już bliskie spotkanie z samochodem, który mi wyjechał podstępnie z podporządkowanej (odczekawszy chwilę... :/ ) - gdyby nie ten palec, to gorzej bym wyglądał.
- Bragi
- teksciarz
- Posty: 182
- Rejestracja: pn 11 lut 2008, 18:31
- Imię: Michał
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
msciwuj pisze:A co do palca na klamce hamulca - ZAWSZE jeżdżę z palcem wskazującym na klamce. Tak mi polecił kolega, tak się nauczyłem od pierwszych jazd na moto, i teraz jak go czasem "na próbę" zdejmę, to się jakoś dziwnie czuję. Zaliczyłem już bliskie spotkanie z samochodem, który mi wyjechał podstępnie z podporządkowanej (odczekawszy chwilę... ) - gdyby nie ten palec, to gorzej bym wyglądał.
Pełna zgoda - palec ZAWSZE na klamce ( w moim przypadku dwa palce )Mike pisze:
A co do zwierzaczków to ja ich zawsze wypatruje z myślą że sie na mnie czają...
Chwila która trwa, może być najlepszą z Twoich chwil... ['] Piotras
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość