"Nnigdy do niczego się nie przyznawaj!"
- Groszek
- klepacz
- Posty: 618
- Rejestracja: pt 30 cze 2006, 23:43
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa / V-Boyen
- Kontakt:
"Nnigdy do niczego się nie przyznawaj!"
Witajcie.
Zawsze byłem przeciwnikiem wypłakiwania się na forum, i nie chciałbym aby taką formę miał mój post. Dlatego chcę Was uprzedzić, poinformować i ostrzec jak możemy pokutować za opinię, którą sami wyrabiamy na temat motocyklistów.
A przy okazji także podzielić się tym, czego sam się nauczyłem (droga to była lekcja, oj droga - i w pieniądzach i w zdrowiu!). Otóż, jak mówił Cichy w "Młodych wilkach":
"Nnigdy do niczego się nie przyznawaj! (...) nigdy się nie przyznawaj."
Oto co się wydarzyło:
Miałem ostatnio kolizję - gościu mi wyjechał z polnej drogi. Ratowałem się jak mogłem. W wyniku tych działań (moich i jego) złożyło się ostatecznie tak, że odbiłem się od jego prawego boku swoją lewą stroną (jak na obrazku). Przyjechała policja - nicnierobicja, spisali, podziękowali i pojechali. Sprawa trafiła do sądu, gdzie opinię wydawał powołany przez sędziego rzeczoznawca, który ostatni raz 20 lat temu na motocyklu jeździł, a stwierdził on, że przyjąłem złą technikę jazdy i podjąłem niewłaściwe czynności obronne. Na koniec sędzia stwierdził, że z niewyjaśnionych przyczyn straciłem panowanie nad motocyklem, i mam luki w pamięci, i tylko wydaje mi się, że było jak było, a tak naprawdę to było inaczej, tzn tak, jak mówi pan z passata, który jechał sobie spokojnie drogą, po czym zobaczył w lusterku nadjeżdżający motocykl, który próbuje go wyprzedzić (na prostym odcinku drogi, zaraz za łukiem w prawo) prawą stroną (trawiastym poboczem). Niestety z niewiadomych przyczyn manewr ten nie udał się i po odbiciu się od samochodu, i uderzeniu w znajdującą się przy drodze stalową barierę ochronną ten szalony motocyklista wleciał do rowu.
Gościu z samochodu kłamał, kłamał od pierwszej chwili. I mimo, że jegohistoria wydawała się tak niedorzeczna, że nawet policjanci, którzy byli na miejscu 5 razy pytali go o co chodzi zanim spisali jego wersję zdarzeń, ostatecznie wyszło na jego.
Więc rozgoryczony, rozżalony, i zwyczajnie smutny - mówię Wam: NIGDY DO NICZEGO SIE NIE PRZYZNAWAJCIE. nawet jeżeli jest Wasza wina, i dobrze o tym wiecie - nigdy się nie przyznawajcie! Nic na tym nie stracicie, możecie tylko zyskać.
Pozdrawiam.
Zawsze byłem przeciwnikiem wypłakiwania się na forum, i nie chciałbym aby taką formę miał mój post. Dlatego chcę Was uprzedzić, poinformować i ostrzec jak możemy pokutować za opinię, którą sami wyrabiamy na temat motocyklistów.
A przy okazji także podzielić się tym, czego sam się nauczyłem (droga to była lekcja, oj droga - i w pieniądzach i w zdrowiu!). Otóż, jak mówił Cichy w "Młodych wilkach":
"Nnigdy do niczego się nie przyznawaj! (...) nigdy się nie przyznawaj."
Oto co się wydarzyło:
Miałem ostatnio kolizję - gościu mi wyjechał z polnej drogi. Ratowałem się jak mogłem. W wyniku tych działań (moich i jego) złożyło się ostatecznie tak, że odbiłem się od jego prawego boku swoją lewą stroną (jak na obrazku). Przyjechała policja - nicnierobicja, spisali, podziękowali i pojechali. Sprawa trafiła do sądu, gdzie opinię wydawał powołany przez sędziego rzeczoznawca, który ostatni raz 20 lat temu na motocyklu jeździł, a stwierdził on, że przyjąłem złą technikę jazdy i podjąłem niewłaściwe czynności obronne. Na koniec sędzia stwierdził, że z niewyjaśnionych przyczyn straciłem panowanie nad motocyklem, i mam luki w pamięci, i tylko wydaje mi się, że było jak było, a tak naprawdę to było inaczej, tzn tak, jak mówi pan z passata, który jechał sobie spokojnie drogą, po czym zobaczył w lusterku nadjeżdżający motocykl, który próbuje go wyprzedzić (na prostym odcinku drogi, zaraz za łukiem w prawo) prawą stroną (trawiastym poboczem). Niestety z niewiadomych przyczyn manewr ten nie udał się i po odbiciu się od samochodu, i uderzeniu w znajdującą się przy drodze stalową barierę ochronną ten szalony motocyklista wleciał do rowu.
Gościu z samochodu kłamał, kłamał od pierwszej chwili. I mimo, że jegohistoria wydawała się tak niedorzeczna, że nawet policjanci, którzy byli na miejscu 5 razy pytali go o co chodzi zanim spisali jego wersję zdarzeń, ostatecznie wyszło na jego.
Więc rozgoryczony, rozżalony, i zwyczajnie smutny - mówię Wam: NIGDY DO NICZEGO SIE NIE PRZYZNAWAJCIE. nawet jeżeli jest Wasza wina, i dobrze o tym wiecie - nigdy się nie przyznawajcie! Nic na tym nie stracicie, możecie tylko zyskać.
Pozdrawiam.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- msciwuj
- teksciarz
- Posty: 130
- Rejestracja: pn 24 maja 2010, 14:29
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław, czasem Kraków
Tak jest. Ja dostałem kiedyś mandat z sądu grodzkiego, bo dwóch łysych panów policjantów (dwa typowe karki, tylko w mundurach) bardzo chciało mi wlepić 5 stów mandatu za spalenie kapcia na starcie ze skrzyżowania (samochodem jechałem). Jakkolwiek zachowanie oczywiście burackie, przyznaję się otwarcie (i przy nich też się przyznawałem), to na 5 stów mandatu chyba nie bardzo.
Ostatecznie dostałem z sądu "wyrok" za niebezpieczną jazdę, zmuszanie do ucieczki pieszych (których nie było), oraz za to że po skręcie w ulicę straciłem panowanie nad samochodem i obróciło mnie na przeciwległy pas ruchu. Na tej ulicy przeciwległy pas ruchu znajduje się za 20-metrowym pasem zieleni i paroma drzewami... :-/ Tyle tytułem "sprawiedliwości".
Ostatecznie dostałem z sądu "wyrok" za niebezpieczną jazdę, zmuszanie do ucieczki pieszych (których nie było), oraz za to że po skręcie w ulicę straciłem panowanie nad samochodem i obróciło mnie na przeciwległy pas ruchu. Na tej ulicy przeciwległy pas ruchu znajduje się za 20-metrowym pasem zieleni i paroma drzewami... :-/ Tyle tytułem "sprawiedliwości".
- PozytywnieZakreconyWariat
- pisarz
- Posty: 349
- Rejestracja: pt 18 gru 2009, 13:53
- Imię: Grzegorz
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa Jelonki
- Kontakt:
Odwołuj sięGroszek, ! Zrobiłeś sam jakieś zdjęcia miejsca wypadku itd(okolica,znaki)?Czy zrobiła to policja?Tak jak PETER i MC Hammer napisali,dobry adwokat to podstawa(szczegolnie przy odwolaniach).
P.S
Jak Twoje zdrowie?
P.S
Jak Twoje zdrowie?
"Pamięć i szacunek dla tych którzy odeszli nagle,pozostawiając nam jedynie wspomnienia.Dla wszystkich tych którzy pomogli mi w życiu a już nigdy im nie podziękuje.Dla tych którzy odeszli tragicznie,mając przed sobą całe życie...na zawsze w pamięci"
- Groszek
- klepacz
- Posty: 618
- Rejestracja: pt 30 cze 2006, 23:43
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa / V-Boyen
- Kontakt:
Tak jest, tor jazdy motocykla zaznaczyłem czerwoną linią.
Kolizja miała miejsce pod Gołdapią, sąd olecki. Sędzia był przychylny motocyklom, i miałem wrażenie, że pozytywnie do mnie nastawiony ale stary...(@#$%) dziad rzeczoznawca tak nabałamucił. I policjanci, którzy prowadzili sprawę (gołdapskie ...) ewidentnie chcieli wykazać, że motocykliści to debile i jedyne co w życiu robią, to jeżdżą za szybko (co poniekąd jest prawdą, jak wszyscy wiemy). Powiem tylko, że jeden z policjantów z tej komendy udzielił się w sprawie składając zeznania, że jakoby tego dnia kilka godzin wcześniej był u swoich rodziców, którzy mieszkają w pobliżu miejsca zdarzenia, i widział szalejącą grupę motocyklistów. Mało tego - stwierdził, że wracając od rodziców widział pojazdy na miejscu zdarzenia, i wg. niego motocykl, który zderzył się z samochodem był w tamtej grupie. A jest to zupełną, powtarzam ZUPEŁNĄ nieprawdą, bo ten akurat motocykl był w onym czasie jakieś 30km dalej.
Dalej, rezczoznawca, niedołężny Pan, (Stanisław Miller) nie umiał nawet posłużyć się szkicem z miejsca zdarzenia wykonanym przez policję, a szkic, który przygotowałem dla zilustrowania moich zeznań (m.in. ten, który zamieściłem w pierwszym poście) przyjął za 100% odwzorowanie mojego toru jazdy, i zarzucał mi, że jechałem zbyt blisko krawędzi jezdni (akurat ten fragment rysunku nie jest widoczny na zamieszczonym tu obrazku), bo tak narysowałem na szkicu.
Po prostu brak mi słów, i żal mi d... ściska, że tacy ludzie jeszcze wykonują czynnie zawód, na dodatek za tą opinię sam muszę zapłacić z własnej kieszeni prawie 1000zł!
Odwoływał się nie będę, nie mam czasu ani pieniędzy na adwokatów. W tym momencie nawet jeżeli bym wygrał i ubezpieczalnia zwróciłaby za naprawę moto, to i tak jestem pod kreską, a żeby teraz walczyć to już trzeba by było iść na całego - brać prawnika, powoływać rzeczoznwaców itd. Jednym słowem Lipa Panie, Lipa.
Ale nauczka jest - kłamać, kłamać, bo to się opłaca. I tym o to sposobem z praworządnego obywatela (przestrzegam zawsze ograniczeń prędkośći w obszarze zabudowanym (!!!)) stałem się wyrzutkiem - ale cóż, system prawny sam mi pokazał, że niewiele jest wart.
Za lekcję zapłaciłem bolącym (pewnie już do końca życia) kolanem i ok. 6000zł. Jechałem motocyklem kolegi, wsiadłem na niego ok 800m wcześniej.
Kolizja miała miejsce pod Gołdapią, sąd olecki. Sędzia był przychylny motocyklom, i miałem wrażenie, że pozytywnie do mnie nastawiony ale stary...(@#$%) dziad rzeczoznawca tak nabałamucił. I policjanci, którzy prowadzili sprawę (gołdapskie ...) ewidentnie chcieli wykazać, że motocykliści to debile i jedyne co w życiu robią, to jeżdżą za szybko (co poniekąd jest prawdą, jak wszyscy wiemy). Powiem tylko, że jeden z policjantów z tej komendy udzielił się w sprawie składając zeznania, że jakoby tego dnia kilka godzin wcześniej był u swoich rodziców, którzy mieszkają w pobliżu miejsca zdarzenia, i widział szalejącą grupę motocyklistów. Mało tego - stwierdził, że wracając od rodziców widział pojazdy na miejscu zdarzenia, i wg. niego motocykl, który zderzył się z samochodem był w tamtej grupie. A jest to zupełną, powtarzam ZUPEŁNĄ nieprawdą, bo ten akurat motocykl był w onym czasie jakieś 30km dalej.
Dalej, rezczoznawca, niedołężny Pan, (Stanisław Miller) nie umiał nawet posłużyć się szkicem z miejsca zdarzenia wykonanym przez policję, a szkic, który przygotowałem dla zilustrowania moich zeznań (m.in. ten, który zamieściłem w pierwszym poście) przyjął za 100% odwzorowanie mojego toru jazdy, i zarzucał mi, że jechałem zbyt blisko krawędzi jezdni (akurat ten fragment rysunku nie jest widoczny na zamieszczonym tu obrazku), bo tak narysowałem na szkicu.
Po prostu brak mi słów, i żal mi d... ściska, że tacy ludzie jeszcze wykonują czynnie zawód, na dodatek za tą opinię sam muszę zapłacić z własnej kieszeni prawie 1000zł!
Odwoływał się nie będę, nie mam czasu ani pieniędzy na adwokatów. W tym momencie nawet jeżeli bym wygrał i ubezpieczalnia zwróciłaby za naprawę moto, to i tak jestem pod kreską, a żeby teraz walczyć to już trzeba by było iść na całego - brać prawnika, powoływać rzeczoznwaców itd. Jednym słowem Lipa Panie, Lipa.
Ale nauczka jest - kłamać, kłamać, bo to się opłaca. I tym o to sposobem z praworządnego obywatela (przestrzegam zawsze ograniczeń prędkośći w obszarze zabudowanym (!!!)) stałem się wyrzutkiem - ale cóż, system prawny sam mi pokazał, że niewiele jest wart.
Za lekcję zapłaciłem bolącym (pewnie już do końca życia) kolanem i ok. 6000zł. Jechałem motocyklem kolegi, wsiadłem na niego ok 800m wcześniej.
Groszek - wspolczuje Ci.
Czasem tak jest w zyciu.
Prawdopodobnie zdecydowaly tu pier...lone uklady.
Moze sedzia pije wodke z tym z passata albo z jego szwagrem.
Bo co innego moze byc,skoro sprawa - jak piszesz - oczywista.
Co do przyznawania sie - czasem sie przyznaje,ale tylko wtedy,kiedy wiem,ze nie mam innego wyjscia
Inaczej nie.
Walic to.
Kase odrobisz.
Wazne,ze caly jestes.
Uwazaj na przyszlosc.
Czasem tak jest w zyciu.
Prawdopodobnie zdecydowaly tu pier...lone uklady.
Moze sedzia pije wodke z tym z passata albo z jego szwagrem.
Bo co innego moze byc,skoro sprawa - jak piszesz - oczywista.
Co do przyznawania sie - czasem sie przyznaje,ale tylko wtedy,kiedy wiem,ze nie mam innego wyjscia

Inaczej nie.
Walic to.
Kase odrobisz.
Wazne,ze caly jestes.
Uwazaj na przyszlosc.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości