Post
autor: Piszol » śr 28 paź 2009, 18:23
Spotyka sie dwóch kumpli na zjebistym kacu.
- Co tam słychać po weekendzie?
- A nic, wiesz stara bida, chyba czas samochód zmienić, mam już tą
BeeMKe ponad rok, czas wymienić trupa na coś nowszego.
- W sumie to racja mój Mercedes też już stary, prawie 2 lata go mam,
ty stary a jak tam dupeczki?
- Lipa, cały czas dmucham te same, już mi się znudziło, chyba czas na
jakieś wakacje wyjechać, może Seszele, albo do Brazylii na karnawał
się wybiorę, jakiś egzotyczny towarek przelecieć
- Nic nie mów, byłem w Grecji w zeszłym miesiącu, !:cenzura:! gorąco
było, nic tylko sie najebać i leżeć cały dzień.
- A co nowego w sprawie twojego basenu, mówiłeś, ze ma być jakiś
wielki, kryty ze zjeżdżalnią i sauna, robisz już coś?
- Chciałem, ale byli jacyś ludzie, zbadali grunt i powiedzieli, że na
plebani nie da rady, bo teren podmokły...
Henio był chorobliwie nieśmiały i zakompleksiony. Kiedy kupił komputer,
miesiąc upłynął zanim zadzwonił do wsparcia technicznego żeby mu
powiedzieli
gdzie jest spacja. Trochę się obawiał, że go wyśmieją jednak pan w
słuchawce
cierpliwie i wyrozumiale wytłumaczył mu, w czym rzecz. Po następnym
miesiącu
Henio znów - ośmielony poprzednim kontaktem - zdecydował się zadzwonić.
Tym
razem żeby zapytać jak się komputer wyłącza. Oczekiwał kpin, ale ponownie
otrzymał profesjonalną i uprzejmą pomoc. Mile zaskoczony przyjemną obsługą
zdecydował się zagaić:
- Bo wie pan, zawsze myślałem o sobie jak o ofierze losu, ale chyba jednak
nie jestem aż takim durniem...
- Ależ oczywiście, że nie - miesiąc temu dzwonił jakiś palant z pytaniem,
gdzie jest spacja...
Słyszeliście o super-hiper-extra tajnej bazie lotniczej w Newadzie?
Amerykanie nazywają ją po prostu "Area 51".
Pewnego pięknego dnia służby kontroli ruchu powietrznego bazy "Area 51"
były totalnie zaskoczone widząc lądującą w samym sercu tajnej bazy zwykłą
cywilną Cessnę. Żołnierze strzegący bazy natychmiast wywlekli pilota z
kabiny i wprowadzili do pokoju przesłuchań.
Historia opowiedziana przez pilota była bardzo prosta: wynajął samolot,
zgubił się nad pustynią, stracił kompletnie orientację, kończyło mu się
paliwo, zobaczył pas startowy więc wylądował.
Służby specjalne zaczęły dokładnie badać dossier delikwenta, a FBI
przeprowadziło szczegółowy wywiad, by potwierdzić to, co powiedział im
nieszczęsny pilot. Oczywiście został on zatrzymany na całą noc w bazie.
Następnego dnia około południa FBI i służby specjalne potwierdziły
ostatecznie to, że pilot nie był szpiegiem. Zatankowano Cessne paliwem,
postawiono pilota na baczność, zrobiono mu małe pranie mózgu
nie_widziałeś_jakiejkolwiek_bazy_i_nigdzie_nie_lądowałeś, potraktowano go
bardzo poważnym ostrzeżeniem ("...zobaczymy Cie tu znowu - zgnijesz w
więzieniu, powiesz komuś o tym - będziemy musieli Cię zabić...", podano mu
właściwy kierunek lotu (kurs) do Vegas i wyprawiono w drogę.
Następnego dnia szczęki kontrolerów lotów w bazie poopadały z łoskotem, a
ich oczy wytrzeszczyły się do wielkości małych talerzyków, gdy... zobaczyli
lądującą tę samą Cessnę...
Ponownie policja wojskowa otoczyła samolot, z tym...
...że w samolocie były tym razem dwie osoby!
Pilot (ten sam, co poprzedniego dnia!) wyskoczył z kabiny i zrezygnowanym
głosem powiedział: "Możecie ze mną zrobić co zechcecie - nie dbam o to, ale
w samolocie siedzi moja żona: JEJ powiedzcie gdzie byłem wczoraj..."
- Tato, czy to prawda, że wiewiórka ma każdej zimy nowe futerko?
- Cicho bądź, gówniarzu, bo mama usłyszy!...
Jeżeli uczynisz komuś przysługę, to jesteś od zaraz trwale za to odpowiedzialny.