KRYM 2009

Miałeś jakaś niezłą akcję i chcesz sie podzielić? Chcesz opowiedzieć o swojej wyprawie? Dawaj dawaj.
Awatar użytkownika
binio
klepacz
klepacz
Posty: 777
Rejestracja: pn 18 maja 2009, 19:52
Imię: Łukasz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Linz, Austria

KRYM 2009

Post autor: binio » śr 12 sie 2009, 16:50

Wyprawa Krym 2009
Sklad:
- ja z Judyta na VFRce 98r
- Daniel na takiej samej
- Arczi na RC36
- Pawel i Ewa na Hornecie

Dzien I - sroda
Spotkalismy się u Arcziego w Lublinie, mialo być o 8 – ja byłem przed 9, Daniel z Pawlem po 9 – a wszyscy i tak czekaliśmy az Arczi się spakuje ;)
Obrazek
Startujemy przed 10 – cel: Kijow. Na granicy w Dorohusku spedzamy kilkadziesiat minut. Już na wstepie polski pogranicznik mowi, żeby olac ukrainska policje i nie zatrzymywac się :twisted: Balem się czy nie będą mi robic problemow ze względu na miekki dowod ale nikt w to nie wnikal (pozniej podczas powrotu celnik powiedział, ze nie wolno z takim dowodem wjeżdżać). Najwiecej problemow sprawila nam karteczka od celnikow ukraińskich, na ktorej trzeba było wypisac swoje dane i adres pobytu, ale wypełniliśmy na sztuke i drzwi na Ukraine się otwarly :mrgreen:
Zaraz za granica tankowanie… 2,80zl/litr :D i ogien na Kijow. Wg mapy i opowieści, droga dobra, porzadna, a w rzeczywistości takiego czegos jeszcze nie widziałem. Ze skrajności w skrajność, poczatek ok., lecimy lewym pasem po 150, ladna dwupasmowka oddzielona pasem zieleni. Nagle z naprzeciwka samochod, na początku myślałem, ze jedzie w ta sama strone co ja – nie jechal ;) Okazalo się, ze zmieniono organizacje ruchu, tyle ze zapomniano postawic znaki hehe i jechałem na czolowke z jakas Lada. Pozniej droga zmienila się, teraz nawierzchnia wyglądała tak, jakby jeździły po niej czołgi albo inne ciezkie pojazdy (kto był w wojsku wiec ocb). Wytrzaslo nas porzadnie. Potem znowu ladna droga i nagle… koniec drogi
Obrazek
Przed nami wyrosły betonowe plyty, zatrzymaliśmy się na rekonesans – droga zaczynala się ze 200m dalej, miedzy plytami metrowa przerwa - jedziemy. Samochody tylko bezradnie się zatrzymywaly i zawracaly. Pozniej sytuacja się powtórzyła.
Obrazek
Ale miejscami droga była super, lecieliśmy po 180, Pawel z Arczim chyba nawet 2 zlote przekroczyli. Po drodze wzbudzaliśmy ogromne zainteresowanie – ludzie nam machali, pokazywali „ok.”, nagrywali na komorki (!!!) – jazda ;)
Do Kijowa dojechaliśmy wieczorem, nocleg mielismy zamiar znaleźć w Ukraince – jakims miasteczku, które mialo być „wypoczynkowe” nad rzeka, paręnaście km od Kijowa. Nie znaleźliśmy. Szukanie po hotelach tez nic nie dalo. I nagle na stacji benzynowej podszedł Misza i zapytal czy mamy problem. Nie mogliśmy się dogadac po rosyjsku to zadzwonil do swojej koleżanki Nadii, z która rozmawial w swoim jezyku a pozniej ona ze mna po angielsku. Po krotkiej wymianie zdan Nadia powiedziala, ze Misza zawiezie mnie swoja Lada do hotelu i pokaze droge. Jechalismy dobre 20km, po drodze tłumaczyłem przez komorke Nadii czego szukamy itp. a ona przekazywala to Miszy. W hotelu nie było wolnych pokoi – Misza wziął od recepcjonistki numery do innych hoteli, zadzownil i spisal na kartce kilka opcji. Pozniej standard – telefon do Nadii i Nadia tłumaczyła mi po angielsku co i za ile. Szybka decyzja – tam gdzie najtaniej i wracamy do reszty grupy. Misza oczywiście pokazal nam swoja Lada droge do hotelu i parking dla naszych motocykli. Hotel ze chyba 40 hrywien / osoba plus parking za 3 hrywny. Dwa dwuosobowe pokoje, podzial sprawiedliwy: ja z Judyta w jedym pokoju, reszta w drugim ;D Za pomoc Misza nie wziął nawet hrywny, a troche go ta pomoc kosztowala bo wydzwonil co najmniej godzine i zrobil przez nas z 50km. Pozniej okazalo się, ze Ukraincy ogolnie SA bardzo życzliwi.
Obrazek
Obrazek

Dzien II
Obrazek
Rano pakowanie, smarowanie łańcuchów i w droge. Pierwsze przygody z policja. Daniel i Arczi nie zatrzymali się do kontroli, policjanci ruszyli w pościg, raczej by ich nie doszli gdyby się nagle droga nie skończyła :evil: I tak cale szczescie ze skończyło się na awaryjnym hamowaniu, gleba była blisko. Policjanci wezwali posilki, po chwili zajechala druga Lada. Na początku wydawali się grozni a skończyło się na 15 dolarach :) Pozniej mnie na radar zlapali, jak ich zobaczyłem zwolniłem (i to był blad) ale było już za pozno – o ok. 50km/h za szybko – 10 dolarow i było „haraszo” :). Droga podobnie jak dzien wczesniej –tylko nie konczyla się nagle w lesie. Raz dobra i lecieliśmy szybko, raz do dupy i się wlekliśmy po 100km/h, jechaliśmy przez wioski, spora czesc drogi była w remoncie. Motocykle nie wzbudzaly już takiej sensacji – widac, ze wschod Ukrainy jest duzo bogatszy niz zachod.
Obrazek
Na Krym nie udalo nam się dojechac – zatrzymaliśmy się w Armianksu w poszukiwaniu noclego. I znowu tak samo: na stacji pytamy o kemping albo hotel, typ dzwoni po kumpla, który zna jakis hotel – ale okazuje się ze drogo – odpada. A koles ze stacji proponuje żebyśmy rozbili się obok niej. Pokazuje: woda biezaca jest, umywalka i wc jest, motocykli będzie pilnowal bo i tak ma nocna zmiane. Dlugo nie trzeba było tłumaczyć.
Obrazek
Obrazek
Po pol godzinie stoja trzy namioty. Dwa normalne i jeden komandosowski Arcziego :D
Obrazek
Dopiero nastepnego dnia Arczi doszedl jak go rozbic ;) Peken luksus – nawet sprezarka była obok i napompowałem sobie materac do namiotu (jakby nie było sprężarki pompowalby Daniel bo zapomnial pompki ;) ). Na kolacje wodeczka. Zmeczenie i ilość alkoholu sprawily, ze szybko nas pozamiatalo.

Dzien III
Obrazek
KAC! Ciezko się było obudzic i zebrac, poza dziewczynami wszyscy byli jeszcze pijani. Okazalo się ze typ ze stacji umyl nam w nocy motocykle. Szok. Przed odjazdem Arczi kopsnał mu chyba 10$... (wlasnie – nie rozliczyliśmy tego na wszystkich…). Na stacje zajechal Czech na Afryce,
Obrazek
koles 25 dni w drodze – Rosja, Kazachstan, Dagestan… to jest dopiero zabawa. Do zrobienia mielismy niecale 200km wiec nie spieszylismy się. W droge ruszamy już „wakacyjnie” – wszyscy w dżinsach, ja w samej zbroi. Tempo tez mialo być wakacyjne, ale drogi były bardzo dobre… :twisted: Pierwszy przystanek (…. nie pamiętam nazwy…), dojeżdżamy motocyklami na plaze i kapiemy się w morzu czarnym.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Po godzinie pluskania się w wodzie ruszamy do celu podrozy – Mieznowoji. Namioty rozbijamy na plazy, przy mini-barze z piwem i szaszłykami ;).
Obrazek
Plaza, morze, piwo…
Obrazek
Pawel obczail fajne skalki niedaleko – jedziemy wakacyjnie: spodenki, klapeczki, oczywiście bez kaskow...
Obrazek
Potem znowu plaza, piwo, morze… Wieczorem standardowo wodka plus szaszlyki w mini-barze obok. Bardzo mila pani nas obsłużyła, Daniela i Arcziego wodka zabrala najszybciej – ale wczesniej wypili ze dwa litry piwa na plazy w pelmym sloncu. Najpierw Arczi, pozniej Daniel odlecial (dosłownie :D – rece rozłożone i zataczal kola jak meserszmit ku uciesze właściciela lokalu, udalo mu się doczołgać do polowy namiotu i tak usnal z komorka i niedokończonym smsem :), my z Pawlem zjedliśmy po szaszłyku i tez w kime. Po drodze zawadziłem ze trzy razy o sznurki od namiotu Arcziego ;)

Dzien IV
Plan na dzisiaj – Eupatoria, oczywiście wybrzeżem. Przed wyjazdem zawiazuje się znajomość miedzy nami i dziewczyna pracujaca w mini-barze obok. Prosi, żeby ja przewieźć na motocyklu. No to ja Arczi zabral na przejażdżkę. Po pierwszym razie była zadowolona, po drugim już nogi miala miękkie… podobno od prędkości ;)
Obrazek
Przed odjazdem podbija jeszcze jakas Ukrainka i pyta kiedy jedziemy, bo może byśmy wieczorem do nich do namiotu wpadli, do akcji jednak szybko wkroczyla Judi i skończyło się na usmiechu i „paka”. Po drodze zahaczamy o półwysep (……………)
Obrazek
Obrazek
w Okunince spotykamy Polakow, którzy jechali na Krym samochodem przez chyba piec dni (!!!), jemy najdroższy obiad calej wyprawy – ok. 25zl na osobe (zupa, frytki z miesem, salatka, wino, lody).
Obrazek
Przed Eupatoria wjeżdżamy na jakas plaze, Arczi się zakupuje, na pomoc ruszyl jakis Ukrainiec, pozniej jego zona, pogadaliśmy chwile, odkopaliśmy Arcziego i ruszamy dalej. W Eupatorii rozbijamy się na kempingu, kolo jakis Ukraincow, którzy wyjaśniają nam, ze za tydzień się zmywaja i będziemy mieli duzo miejsca.
Obrazek
Po krotkiej rozmowie z jakas Bulgarka ogarnąłem wode i parking na posesji obok. Z parkingu w koncu nie skorzystaliśmy, za to z wody już tak. Kapiel pod szlaugiem, zostawiamy manele i lecimy na Eupatorie, która mniej wiecej pamiętałem z poprzedniego pobytu. Motocykle parkujemy w centralnej czesci rynku
Obrazek
i idziemy na nadmorski bulwar. Co tu duzo pisac. W Polsce nie ma takich deptakow. Pelno ludzi, pelno pieknych kobiet, pelno atrakcji, pelno alkoholu ;) Pijemy po piwku…
Obrazek
Wracamy, przed snem na murku przy płatnej plazy rozpijamy flache.


Dzien V
Kapiel w morzu, piekna piaszczysta plaza, woda cieplutka ale dosyc szybko robi się gleboko. Arczi idzie na banana
Obrazek
zamiat pływać po morzu koles wywozi go i innych na platforme dmuchana na srodku morza, wraca po chyba dwoch godzinach. Zajbiescie było ale to musi sam opowiedziec. Obok plaza „mlodziezowa” – duzo mlodziezy i muzyka, dalej plaza dla naturystow.
Obrazek
Obrazek
Nastepny przystanek – Bakczysaraj. Chcielismy zobaczyc Palac Chanow… no i chyba zobaczyliśmy.
Obrazek
Ogolnie nic ciekawego. Krym nie ma wiele do zaoferowania jeśli chodzi o zabytki, tam się liczy plaza, widoki i alkohol :mrgreen: Szybko się zawijamy i serpentynami (Ewa krecila film) dojeżdżamy na przedmieścia Sewastopolu. Rozbijamy się na dzikiej plazy, na wypizdowie, przy jakims posterunku wojskowym. Szukamy dobrego miejsca i po raz kolejny jakis Ukrainiec wyjasnia nam, ze tu wszedzie jest bezpiecznie i można się spokojnie rozbijac.
Obrazek
Wiatr napizdza ale ostro rozkladamy namioty i lecimy na Sewastopol. Chcialem pokazac reszcie to miasto, bo jest zwłaszcza noca bardzo piekne. Ale problemy z trafieniem na bulwar i konczaca się parada okrętów wojennych (tlumy ludzi i pelno samochodow) spowodowaly szybkie zniechęcenie ekipy. Macie czego żałować, na osłodę możecie obejrzec zdjęcia z Sewastopolu z ubiegłorocznej wycieczki ;) W dzien było pieknie, w nocy musi być cudownie. Szkoda. Sewastopol to calkiem inne miasto niż te, które mijaliśmy. Bogaty, pieknie utrzymany, zadbany… co chwila jakis Lexus albo beta 5, no i pelno pieknych dziewczyn :D (na marginesie, ciekawe jaki jest stosunek kobiet do mężczyzn na Ukrainie, Judyta na koniec skwitowala, ze nie widziala nawet jednego przystojnego Ukrainca – ja oczywiście powiedziałem podobnie, ze nie widziałem ani jednej pieknej Ukrainki… ;) a w myslach: „z co trzecia moglbym się ozenic” ;)). Kupujemy szame i piwa i wracamy do namiotow.

Dzien VI
Obrazek
Obrazek
Serpntyny, winkle, winkle i jeszcze raz zajebiste widoki. Dzisiaj najpiękniejsze trasy. Od Sewastopolu do Alupki super droga, albo po dwa pasy, albo po jednym plus 1,5m pas na srodku (chyba specjalnie dla motocykli). Jedziemy zboczami gor – z jednej strony gory, z drugiej - morze. Co chwila ostre zakrety, opony pozamykane, miodzio. No i te piekne widoki, tego się nie da opisac. Kiedy wyjeżdżasz z zakretu zza gory i przed oczami ukazje się błękitne morze… tylko 200m nizej.
Obrazek
Po drodze gdzies pod Jalta zatrzymaliśmy się na jedzenie. W Sudaku byliśmy poznym popołudniem. Nocleg tym razem nie w namiocie – ale u gospodyni, u ktorej mieszkałem rok temu. Jeden pokoj, dwa lozka (i już było wiadomo, ze Arczi i Daniel spia na podłodze ;), po 30 hrywien od lebka.
Obrazek
Chwila odpoczynku i lecimy na nadmorski deptak. Sudak jak rok temu – jeden wielki balet. Pelno ludzi, dobrych fur, pieknych kobiet… Nie ma takich miejsc nad batlykiem. Spotykamy Polaka na choperze, oczywiście bez kasku, jakies neonki na moto. Jezdzil w grupie z Ukraincami i Bialorusinami, chopery, Goldasy, a na nich choinki. Typ nam opowiedział o swojej podrozy przez Moldawie, o swoim kumplu na chyba intruderze (??) co zgubil wszystko co mogl zgubic i poodkręcało mu się wszystko co moglo. Innemu typowi zginela rejestracja…. Ale na Ukrainie to akurat najmniejszy problem. Po prostu jeździsz bez. W kontaktach z policja to i tak bez znaczenia ;) Pozniej standardowo flacha na nadmorskim deptaku. Podczas drogi powrotnej zgubiliśmy Arcziego, pozniej okazalo się, ze zostal jakas kapele obejrzec co podobno zajebiscie grali. Przyszedl w ostatniej chwili, jak już z Pawlem szykowaliśmy się do poszukiwan na moto, co mogloby się zle skonczyc zwazywszy, ze problemem było chodzenie i stanie prosto ;)

Dzien VII
Dzisiejszy dzien chyba najbardziej udany. Najpierw twierdza w Sudaku – powala jej ogrom i widoki jakie się z niej roztaczaly – nie pamiętam czy zostala kiedykolwiek zdobyta ale jeśli tak to chyba przez zaglodzenie obrońców.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Potem punkt kulminacyjny wycieczki – rezerwat Nowy Swiat. My z Judyta byliśmy tam rok temu wiec tym razem odpuściliśmy, zostaliśmy na plazy i okupowaliśmy lezaki za free.
Obrazek
Reszta ekipy uderzyla na rezerwat, wszyscy byli zachwyceni, ale to musza sami opowiedziec.
Obrazek
Po poludniu lecimy nad morze azowskie – cel to półwysep Kazantyp. Troche gor i winkli i wypadamy na otwarta przestrzen – szeroka droga, wokół step, wreszcie ;) tylko wieje mocno. Gubimy droge, dwie pania idace z malym dzieckiem w wozku tlumacza nam, jak dojechac na Kazantyp, mowia ze my sa predkie to będziemy w 10minut na miejscu. I jesteśmy :) Morze azowskie wita nas pieknym zachodem słońca.
Obrazek
Obrazek
Szybko wskakujemy do wody, jazda - 100m od brzegu jest po pas. Woda cieplutka. Wogole w najgłębszym miejscu morze azowskie ma 14m. Szkoda ze nie ma zadnej Afryki – moznaby pojeździć po wodzie. Wjezdzamy motocyklami na plaze, rozbijamy namioty, palimy ognisko… kielbasa, wodka i cola. Zajebiscie. Ja z Judyta idziemy spac do namiotu (po dordze musze oczyiwscie potknąć sie pare razy o sznurki od namiotu Arcziego) – czesc ekipy (ale nie pamietam dokladnie kto, na pewno Pawel) na plazy w spiworach.

Dzien VIII
Wylegujemy się nad morzem. Tylko zmieniamy strone półwyspu bo na naszej duze fale i wieje, ale na drugiej stronie morze spokojne.
Obrazek
Jedziemy do rezerwatu Kazantyp, na motocyklach ocziwiscie, i oczywiscie bez kaskow i ciuchow. Plywamy w jakiejs zatoczce pomiedzy skalami.
Obrazek
Reszta dnia na plazy, ja z Judyta poszliśmy jeszcze z buta do rezerwatu. Jest piekny. Prawie nie ma tam ludzi. W jednej zatoczce opalaly się toples dwie Ukrainki, w drugiej jakas rodzina naturystow. Pelno ptakow. Ze skaly widzimy weza płynącego w morzu (widac na zdjęciu) i jakiegos szynszyla uciekającego przed nami do nory.
Obrazek
Obrazek
Wieczorem chciałem się popisac i postawic moja Niunie na kolo i podczas opadania przedziurawila mi się chlodnica. Pojechalem z Arczim do miasteczka po jakis klej. Kupilem cos za 10 hrywien – jakis dwu-skladnikowy epoksyd i wspolnymi silami (dzieki chłopaki – bez was nie zrobiłbym tego) skleiliśmy chlodnice. Fajnie było jak chciałem ja wyplukac, ludzie siedza na plazy, w morzu a ja zasuwam z rekami uwalonymi w smarach jakis z chlodnica do morza ;) No ale patent się sprawdzil i dziala do tej pory.
Obrazek
Poza chlodnica urwalem jeszcze tłumik z mocowania – dobrze ze karbonowy to lekki i calkiem nie odpadal. Podczas skladania, jak na złość zgubiłem spinke- nakrętkę od owiewki bocznej (ta co jest na gorze przy kierownicy) i od gory była nie przykrecona wogole (bo druga zgubiłem wczesniej), Wieczorem standard – plywanie w morzu, potem ognisko, kielbasa, wodka i cola
Obrazek
Obrazek
Tym razem i ja chciałem na plazy spac ale Judy się obruszyla, ze nie chca spac z nia i musialem do namiotu leciec ;).

Dzien IX
Rano skręciłem do kupy moto, troche popływaliśmy, spakowaliśmy się i ruszylismy w droge powrotna – tym razem przez Odesse. Bez wiekszych rewelacji dotarliśmy do kempingu 10km przed Odessa – było już pozno wiec zajechaliśmy na pierwszy lepszy i tam szok. Woda była tak kurewsko zimna, jakby to był Baltyk a nie mrze czarne ;)
Obrazek

Dzien X
Rano Odessa, nic specjalnego, stracilismy kupe czasu i właściwie nie było warto ;).
Schody:
Obrazek
Spotkalismy Polakow, którzy powiedzieli, ze Odessa zyje noca. Miasto może i ladne, ale nie na godzine, może jakby tam caly dzien i noc posiedzieć…
Obrazek
Pizza i podroz do domu. Autostrada Odessa – Kijow to bajka. Spokojnie można utrzymac 200km/h przelotowa. Dwa pasy w kazda strone, prosta jakby od linijki robili. Arczi wyłapał kolejny mandat za prędkość. W Umanie skręciliśmy na Lwow, droga gorsza, ale nie było tragedii. Arcziemu poszedł amortyzator tylni i na większej dziurze robil stopala bez hamowania ;) Tym razem ja buliłem 100 hrywien za przekroczenie prędkości o 50km/h. Policjant był twardy – chciał 200 hrywien albo 400zl :lol:
Obrazek
Jakies 80km przed Lwowem ok. 21 na stacji benzynowej grupa podjela decyzje – zostajemy. I zostali ;) A ja poleciałem dalej na Polske, nie miałem już kasy na motel ani jedzenie. Droga masakra. Jechalem i zastanawiałem się jak to możliwe, żeby w jezdni nagle pojawiala się polmetrowa dziura o średnicy metra. Niesamowite. I te garby wyszlifowane przez podwozia samochodow. Do tego zapomniałem z Polski bialej szybki i jechałem w lustrzance, znaczy po zmroku bez bo nic nie widziałem. I dowlekliśmy się do granicy. A tam konsternacja – ogromna kolejka. No ale ze my na moto, to podziękowałem jakims typom oferującym za kase miejsce z przodu i poleciałem pod prad drugim pasem. Celnik ukrainski bez problemow wypisal mi jakis kwit i znowu pomiedzy samochodami do nastepnego okienka. Tu z kolei celnik zjarany motocyklem, pogadaliśmy z 15 minut, stwierdzil, ze mam ladna dziewczyne, ale to dzieki motocyklowi ;) i kazal samochodom stojacym z przodu zrobic miejsce dla mnie ;) Odpialem kufer i ogien na Polska strone. Tu celnik już polski nie chciał słyszeć, ze bez kolejki itp – kazal wracac na koniec, no ale na slowa, ze my tez mundurowi puścił nas do przodu. Pomyslalem – Polska, za dwie godziny będę w domu. Nic bardziej mylnego. Drogi w Polsce wcale duzo lepsze od ukraińskich nie sa. Kilka razy dobilem zawieszeniem, pozniej remont za remontem. W Rzeszowie pojebaly mi się drogi i z godzine po miescie błądziłem. Na stacji spotkaliśmy grupe udajaca się do Chorwacjii, jakiegos KTMa i chopera. Kawa, redbull i snikers – zaczęło się przejaśniać i znowu moglem opuścić szybke w kasku. Do Judyty dojechaliśmy ok. 5 rano. W sumie byliśmy w drodze z 18 godzin non stop, zrobiliśmy ok. 1150km. Oczu właściwie nie miałem. Przekrwione od owadow i wiatru. Jeszcze sms do Daniela i kima ;)

Podsumowanie
Wyjazd ogolnie zajebisty. Troche pokrzyżowały mi plany problemy finansowe, a co się z tym wiaze czasowe. 6 dni na Krymie to za malo, żeby obejrzec i doświadczyć wszystkich atrakcji, a jest ich tu naprawde duzo. Każdy znajdzie cos dla siebie, zarówno miłośnicy romantycznych i spokojnych plaz, pieknych widowkow, zatloczonych nadmorskich deptakow, imprez jak i ostrych winkli, na których trzeba się wyrobic – bo za nimi przepasc i morze. Ukraina jest niesamowicie goscinna, głupio mi było, bo u nas Ukraincow traktuje się bardzo zle. Tam wszyscy nam pomagali, najpierw Misza, pozniej typ na stacji, właściciel mini-baru w Mieznowojach, koles który cale miasto przelecial ze mna, żeby mi pokazac sklep z czesciami do Lady, celnicy Ukrainscy czy spawacz Arcziego. Poczucie bezpieczeństwa ogromne, zostawialiśmy na motocyklach kaski i kurtki, nic nie zginęło, w Polsce nie odważyłbym się. Judyta zapomniala z restauracji portfela, w którym było ponad 1000 hrywien, koles po 10 minutach przylecial i oddal. Alkohol można pic zawsze i wszedzie, nawet przy spacerujących policjantach, a nie widzieliśmy nawet jednego pijanego kolesia. Zadnych zadym, stresowych sytuacji. Pelen luz i zabawa. Na pytania „Czy tu jest bezpiecznie?” robili zdziwione oczy, ze wogole o to pytamy. Brakowalo tylko żeby ktos powiedział „Tu nie Polska tu jest bezpiecznie”. Drogi rozne, raz zajebiste, raz straszne – ale nasz VFRki dawaly rady, idealnie byloby jechac Viadrem albo Afryka. Ceny tez rozne, jedzenie podobnie jak u nas, kwatery i napoje duzo tansze, paliwo również. Policja zajebista, co by się nie zrobilo to parędziesiąt hrywien i jest ok. Drogowka stoi właściwie tylko przy wlotach do miasteczek. Z Pawlem wpadliśmy na zajebisty pomysl – za rok jedziemy na miesiąc i codziennie wieczorami przez godzine będziemy ZA KASE wozic ludzi motocyklami i robic im zdjęcia ;) Na bank wyjazd się zwroci. Motocykle wzbudzaly ogromne zainteresowanie. Poziom wolności nie znany u nas, jak i w calej tej zasranej unii europejskiej. Jedyne czego można Ukrainie zyczyc to żeby nigdy nie dosięgły jej regulacje unijne. Bez problemu można kupic mleko krowie czy twarog od babeczek na bazarach, czy rybe smazona, która babka pozwala dotknąć każdemu, żeby sprawdzil czy ciepla ;) Jezdzi się jak się chce. Nie ma obowiazku jazdy w kasku czy na światłach, ba – koles w Sudaku zgubil rejestracje i jeździł bez niej – podobnie jak większość jednośladów na Ukrainie. Namiot postawic można dosłownie wszedzie, gdzie jest kawalek wolnej ziemi czy plazy. Motocyklami można wjechac nad samo morze i nikt nie rob z tego problemu (Daniel ma film jak Pawel na swoim Hornecie smiga po morzu azowskim).
Zrobilismy ok. 4200km w 10 dni. Na paliwo wydalem w sumie (lacznie z tankowaniem w Polsce) ok. 800-850zl, na cala reszte ok. 350zl, wiec nieduzo, lacznie z Judyta wydalismy 1500zl.

Polecam Krym i cala Ukraine, jest piekna!


PS Wykorzystalem tylko moje zdjecia i Daniela, Arcziego nie chcialo mi sie otwierac kazdego z osobna i sprawdzac co na nim jest ;) - Arczi, wrzucilbys to na Picase.


Wszystkie zdjecia:
binio: http://picasaweb.google.com/lukasz.bils ... feat=email#
daniel: http://picasaweb.google.com/Danielvfr80 ... JbDuoHZjQE#
arczi: http://szkoly-zdz.pl/krym

Awatar użytkownika
marlon
klepacz
klepacz
Posty: 633
Rejestracja: wt 08 kwie 2008, 18:19
Imię: mariusz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: bielsko-biała
Kontakt:

Post autor: marlon » śr 12 sie 2009, 19:36

Fajna traska:) Ja wczoraj wróciłem z wyjazdu z Ukrainy.Byłem ok 60 km od Odessy w Gribowce nad morzem.Droga z Odessy do Kijowa super.Zająca złapałem i ogień :mrgreen:.Trasa w jedną stronę przez Rumunię i Mołdawię a z powrotem przez Odessa-Uman-Lwów hehe.Kraj kontrastów strasznych.pozdr

Awatar użytkownika
binio
klepacz
klepacz
Posty: 777
Rejestracja: pn 18 maja 2009, 19:52
Imię: Łukasz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Linz, Austria

Post autor: binio » śr 12 sie 2009, 22:10

dawaj relacje plus foty :)
ciekawi mnie zwlaszcza przejazd przez rumunie i moldawie bo spotkany w Sudaku motocyklista mowil ze moldawia i republika nadniestrzanska jest bardzo niegoscinna dla kierowcow
VTEC? its like a woman running away from a rapist,
makes lots of noise but dont actually get away.

"Whatever you can do or dream you can, begin it. Boldness has genius, power and magic in it!"

Awatar użytkownika
Diego
klepacz
klepacz
Posty: 1544
Rejestracja: wt 03 kwie 2007, 20:52
Imię: Mirek
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Płock city

Post autor: Diego » śr 12 sie 2009, 22:29

Super,przeczytałem i jestem chory.........

Awatar użytkownika
Buła
klepacz
klepacz
Posty: 1747
Rejestracja: sob 09 cze 2007, 08:49
Imię: Marcin
województwo: świętokrzyskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Suchedniów
Kontakt:

Post autor: Buła » pt 14 sie 2009, 08:59

witam,fajny opis,może za rok jak bedzie ktos jechał to ja też sie wybiore.
Wszędzie dobrze ale na VFR najlepiej :)


1Była VFR 750-90r
2.Była VFR 750-96r
3Była VFR 800FI-99r
4.Był CBR 1100 XX-1997r
5.Była VFR 800 Fi-1999 r.
6.Jest CBR 900 RR Fireblade 98 i 99r+Varadero 1000 2006

Awatar użytkownika
elco
klepacz
klepacz
Posty: 911
Rejestracja: sob 07 mar 2009, 21:49
Imię: Tomek
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Wałbrzych/Wrocław
Kontakt:

Post autor: elco » pt 14 sie 2009, 10:08

bardzo ciekawa relacja, swietne zdjecia.
Obyscie na Krymie nie skonczyli swoich wojaży. W przyszlym roku do Afryki :P
"Wystarczy by dobry człowiek nie robił nic a zło zatriumfuje" E.Burke.

Awatar użytkownika
kris2k
klepacz
klepacz
Posty: 1395
Rejestracja: pt 03 paź 2008, 12:06
Imię: Krzysztof
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Kontakt:

Post autor: kris2k » pt 14 sie 2009, 18:43

Rejony do zwiedzania swietne... no ale jak czytam relacje to ogarnia mnie slabosc jakas :cry:
Wychodzi na to ze nie robiliscie nic innego jak tylko lamaliscie przepisy ruchu drogowego a wieczorami chlaliscie do upadlego... jak dla mnie... masakra jakas :shock:

Awatar użytkownika
binio
klepacz
klepacz
Posty: 777
Rejestracja: pn 18 maja 2009, 19:52
Imię: Łukasz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Linz, Austria

Post autor: binio » pt 14 sie 2009, 19:09

:mrgreen: Łamanie przepisów na ukrainie to pojęcie względne :P Policja tam nie ma alkomatow więc podobnie jak na florydzie dopóki jesteś w stanie stać prosto i mówić normalnie możesz jeździć. W kasku podobnie jak na Florydzie nie trzeba jeździć. Porównuje do Florydy bo ze wszyskich miejsc w jakich byłem najbardziej podobało mi się właśnie na ukrainie i na florydzie. A co do picia... Musieliśmy się integrować jakoś ;)
VTEC? its like a woman running away from a rapist,
makes lots of noise but dont actually get away.

"Whatever you can do or dream you can, begin it. Boldness has genius, power and magic in it!"

Awatar użytkownika
kris2k
klepacz
klepacz
Posty: 1395
Rejestracja: pt 03 paź 2008, 12:06
Imię: Krzysztof
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Kontakt:

Post autor: kris2k » pt 14 sie 2009, 20:11

binio pisze::mrgreen: Łamanie przepisów na ukrainie to pojęcie względne :P Policja tam nie ma alkomatow więc podobnie jak na florydzie dopóki jesteś w stanie stać prosto i mówić normalnie możesz jeździć. W kasku podobnie jak na Florydzie nie trzeba jeździć. Porównuje do Florydy bo ze wszyskich miejsc w jakich byłem najbardziej podobało mi się właśnie na ukrainie i na florydzie. A co do picia... Musieliśmy się integrować jakoś ;)
Pozostaje mi tylko wybaluszyc oczy :shock:

Awatar użytkownika
SNOOP85
pisarz
pisarz
Posty: 266
Rejestracja: czw 04 cze 2009, 18:45
Imię: Kamil
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post autor: SNOOP85 » pt 14 sie 2009, 21:01

Świetne foty komentarze jeszcze lepsze a co do samej podróży to...... tylko pozazdroscic :)

zuzia tajger
klepacz
klepacz
Posty: 1479
Rejestracja: ndz 15 kwie 2007, 18:41
Imię: ...
województwo: warmińsko-mazurskie
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Post autor: zuzia tajger » ndz 16 sie 2009, 20:17

Strasznie wam zazdroszcze.
Zajebiaszczo :)
...

Awatar użytkownika
PETER
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 4617
Rejestracja: czw 03 lip 2008, 22:22
Imię: PIOTR
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: PRUSZKÓW

Post autor: PETER » wt 18 sie 2009, 19:16

zuzia tajger pisze:Strasznie wam zazdroszcze.
Zajebiaszczo :)
i taak to bym powiedział ale Zuzka była szybsza :lol:
"BO JA JESTEM NIESPOTYKANIE SPOKOINY CZŁOWIEK"

Awatar użytkownika
binio
klepacz
klepacz
Posty: 777
Rejestracja: pn 18 maja 2009, 19:52
Imię: Łukasz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Linz, Austria

Post autor: binio » śr 19 sie 2009, 21:52

Peter Ty nie zazdrosc tylko pakuj manaty na swojego V-Storma i lec na Krym, bo Twoj sprzecior jest stworzony do takiej wyprawy.

Wogole to nie ma czego zazdroscic :) Trzeba za rok tam po prostu pojechac i tyle. Ja chyba tez zahacze za rok o Ukraine, ale raczej tylko o Odesse i pozniej ruszam na poludnie przez chyba najbardziej zapomniane przez Boga tereny w Europie, pozniej Rumunia, bulgaria i Balkany. Wyprawe planuje na 3 tygodnie. Srodek lokomocji: VFR :mrgreen: Moj znajomy, ktory mi polecil Krym wlasnie wrocil z takiego Eurotripa (tylko on od razu na poludnie polecial przez Slowacje i Wegry) - 3 tygodnie na Balkanach, glownie Czarnogora i Sarajewo - i zachwycony tak samo jak Krymem... wiec za rok na Balkany! Ktos chetny? :mrgreen:
VTEC? its like a woman running away from a rapist,
makes lots of noise but dont actually get away.

"Whatever you can do or dream you can, begin it. Boldness has genius, power and magic in it!"

Awatar użytkownika
__MoRDrEdD__
Posty: 12
Rejestracja: czw 13 sie 2009, 22:27
Imię: Łukasz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Post autor: __MoRDrEdD__ » śr 19 sie 2009, 23:25

Naprawde swietny trip i swietna relacja !! Mimo slabego doswiadczenia w jezdzie motocyklem w dalsze trasy bardzo chetnie bym sie wybral za rok...jesli tylko taki begginer jak ja moglby sie zalapac....pisze sie napewno !! Szczegolnie ze na balkany ( Bulgaria ) i Ukraine jezdze w gory wiec realia znam ;) ......a to co Wy pokazaliscie...to jest prawdziwa turystyka motocyklowa !!

maciek1765
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 68
Rejestracja: pt 17 kwie 2009, 22:08
Imię: Maciej
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Post autor: maciek1765 » czw 20 sie 2009, 13:36

świetna wyprawa i relaca:) może za kilka lat się wybiorę

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 3 gości