piraci drogowi !!! (święci)
- Figaro2
- zadomowiony
- Posty: 50
- Rejestracja: pn 14 lip 2008, 17:24
- województwo: małopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: TARNÓW
- Kontakt:
piraci drogowi !!! (święci)
Witam.
Jeśli chodzi o użytkowników dróg - puszki wszelkiego rodzaju, osobowe, tiry idt wszystkie pojazdy dwu śladowe mam wrażenie, że na przestrzeni ostatnich lat sporo się zmieniło - przede wszystkim częsciej patrzą w lusterka i często "robią miejsce" dla motocykla.
Jednak nadal zdarzają się ludzie nienormalni za kółkiem.
Dziś jadąc z kolegą (on na kawie) drogą E4 w stronę Rzeszowa (remonty i zwężenia) jadąc normalnie na motocyklu (bez brawurowego stylu jazdy) po wyprzedzeniu dwóch pojazdów usłuszałem głos klaksonu następnie po ok 3min/3km widziałem w lusterku Nissana który niebezpiecznie "siedzi mi na zderzaku" po czym wymija mnie prawą stroną i zajeżdza drogę!!!
Ja niewiele myśląc odkręcam, zajeżdzam mu drogę zmuszając go do zatrzymania i podążam w jego stronę (nie zważając na zaburzenie ruchu na drodze- wpływ adrenaliny).
Kierowca widząc, że niema możliwości ucieczki roztrzęsiony otwiera okno.
Pod wpływem emocji myślałem , że go zaj..., ale był to pan po 50-tce (w okularach)z kumplem i dwoma kobietami w podobnym wieku.
Powiedziałem mu co o nim myślę (ahgfughsjk huju itd.) oraz, że dzwonię po policję bo napewno jest pijany skoro targnoł się na moje życie/zdrowie.
On tłumaczy, że właśnie wracają z sanktuarium w łagiewnigach i nie jest pijany (chyba faktycznie bo w aucie różańce, krzyżyki) i prosi żeby nie dzwonić na policję.
Wszyscy w samochodzie byli mocno osrani mówiąc delikatnie, więc odpuściłem...
Czy często spotykacie się z takimi sytuacjami na drodze i jak reagujecie???
Analizuje czy może ja jestem zbyt nerwowy (ale, jednak go nie tknołem). a może powinienem był zawiadomić stróżów prawa?
Pozdrawiam - Figaro2.
Jeśli chodzi o użytkowników dróg - puszki wszelkiego rodzaju, osobowe, tiry idt wszystkie pojazdy dwu śladowe mam wrażenie, że na przestrzeni ostatnich lat sporo się zmieniło - przede wszystkim częsciej patrzą w lusterka i często "robią miejsce" dla motocykla.
Jednak nadal zdarzają się ludzie nienormalni za kółkiem.
Dziś jadąc z kolegą (on na kawie) drogą E4 w stronę Rzeszowa (remonty i zwężenia) jadąc normalnie na motocyklu (bez brawurowego stylu jazdy) po wyprzedzeniu dwóch pojazdów usłuszałem głos klaksonu następnie po ok 3min/3km widziałem w lusterku Nissana który niebezpiecznie "siedzi mi na zderzaku" po czym wymija mnie prawą stroną i zajeżdza drogę!!!
Ja niewiele myśląc odkręcam, zajeżdzam mu drogę zmuszając go do zatrzymania i podążam w jego stronę (nie zważając na zaburzenie ruchu na drodze- wpływ adrenaliny).
Kierowca widząc, że niema możliwości ucieczki roztrzęsiony otwiera okno.
Pod wpływem emocji myślałem , że go zaj..., ale był to pan po 50-tce (w okularach)z kumplem i dwoma kobietami w podobnym wieku.
Powiedziałem mu co o nim myślę (ahgfughsjk huju itd.) oraz, że dzwonię po policję bo napewno jest pijany skoro targnoł się na moje życie/zdrowie.
On tłumaczy, że właśnie wracają z sanktuarium w łagiewnigach i nie jest pijany (chyba faktycznie bo w aucie różańce, krzyżyki) i prosi żeby nie dzwonić na policję.
Wszyscy w samochodzie byli mocno osrani mówiąc delikatnie, więc odpuściłem...
Czy często spotykacie się z takimi sytuacjami na drodze i jak reagujecie???
Analizuje czy może ja jestem zbyt nerwowy (ale, jednak go nie tknołem). a może powinienem był zawiadomić stróżów prawa?
Pozdrawiam - Figaro2.
- JuNioR
- klepacz
- Posty: 777
- Rejestracja: śr 23 sty 2008, 00:14
- Imię: Przemek
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Witam Figaro.
Mam dość podobnie. Generalnie jestem bardzo spokojnym człowiekiem, a Ci co mnie znają wiedzą że (w przeciwieństwie do Umberta) mało co mnie .q.w.
Ale, sytuacje o których mówisz zdarzają się - mimo że ja również zauważam znaczącą poprawę w tym jak jeżdzą kierowcy samochodów. Jeszcze, np. 5 lat temu, było duuuuużo gorzej, więc nie ma na co specjalnie narzekać, ani czym się przejmować. Ale gdy spotykasz kogoś podobnego, o ile nie jest w wieku siwych włosów gdzie już nie wypada, uważam że jest w obowiązku każdego, czującego się na siłach, motocyklisty by udzielić podobnej.. ekhm.. "reprymendy" słownej, albo nawet dać lekkiego psztyczka w nos. Z tej prostej przyczyny by mieć jakiś tam wkład w to - że tak kierowcy samochodów nie mogą się zachowywać, bo gdy trafią na motocyklistę który robi pierwsze kilometry na drodze - mogą go bardzo dosłownie zabić.
Niemniej, uważam że motocykliści, przynajmniej oni - nie powinni narzekać na kierowców - jest dużo lepiej niż było, i uważam że odsetek buraków na motórach którzy nie wiedzą jak poprawnie koegzystować na drodze jest znacznie większy niż kierowców samochodów którzy zachowują się tak jak "Ekipa z różańcowego Jeepa" z Twojej opowieści.
Mam dość podobnie. Generalnie jestem bardzo spokojnym człowiekiem, a Ci co mnie znają wiedzą że (w przeciwieństwie do Umberta) mało co mnie .q.w.

Ale, sytuacje o których mówisz zdarzają się - mimo że ja również zauważam znaczącą poprawę w tym jak jeżdzą kierowcy samochodów. Jeszcze, np. 5 lat temu, było duuuuużo gorzej, więc nie ma na co specjalnie narzekać, ani czym się przejmować. Ale gdy spotykasz kogoś podobnego, o ile nie jest w wieku siwych włosów gdzie już nie wypada, uważam że jest w obowiązku każdego, czującego się na siłach, motocyklisty by udzielić podobnej.. ekhm.. "reprymendy" słownej, albo nawet dać lekkiego psztyczka w nos. Z tej prostej przyczyny by mieć jakiś tam wkład w to - że tak kierowcy samochodów nie mogą się zachowywać, bo gdy trafią na motocyklistę który robi pierwsze kilometry na drodze - mogą go bardzo dosłownie zabić.
Niemniej, uważam że motocykliści, przynajmniej oni - nie powinni narzekać na kierowców - jest dużo lepiej niż było, i uważam że odsetek buraków na motórach którzy nie wiedzą jak poprawnie koegzystować na drodze jest znacznie większy niż kierowców samochodów którzy zachowują się tak jak "Ekipa z różańcowego Jeepa" z Twojej opowieści.
- rinas
- klepacz
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt 30 maja 2008, 21:12
- Imię: Paweł
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa Bródno
Co tu dużo gadać - JEST LEPIEJ.
Ale - dalej jest jeszcze ŹLE.
Jechałem z Agatą jakieś 3 tyg. temu Toruńską, a potem Armii Krajowej. Każdy z Wawki wie jaka to droga, wprawdzie 3 pasy cały czas, ale dziury jak cholera. No i chciałęm kolesia w czarnym meśku E-220 wyprzedzić. Nie zgadniecie co on zaczął robić. ZACZĄŁ MNIE SPYCHAĆ NA INNE AUTA NA PASIE OBOK!!! Dosłownie spychać, naprawdę było gorąco. Agata nieźle się przestraszyła, ja też prawie żadko miałem. Jakoś udało mi się tego wariata ominąć, on cały czas próbował mnie dosłownie zabić, celowo chciał spowodować wypadek. Podjechałem do niego, ale on skręcił w prawo, widziałem tylko uśmiech tej .q.w.. Dziad taki z 60 lat, widać że kompleksów ma więcej niż normalny człowiek. No i pytanie - co ja mu zrobiłem i czemu on tak zrobił? Myślę, że jak go spotkam jeszcze raz to mu seryjnie wpierdolę, nieważne ile ma lat.
Druga sytuacja, w zeszłym tygodniu, jak codzień jadę do pracy, i z przodu zobaczyłem jakąś czerwoną Toyotę Aygo, która niesamowice piratowała - koleś pod prąd wyprzedzał na ciasnej drodze, ludziom drogę zajeżdżał, wymuszał pierwszeństwo. Jak do niego dojechałem i chciałem go wyprzedzić, to zjechał na środek jezdni. Myślę sobie - jakiś świr, nie będę tutaj cyrków robił tylko go wyprzedzę i pojadę. Daję kierunek, i zaczynam wyprzedzać. Wtedy ten debil, dosłownie w ostatnim momencie wpierdolił się przede mnie, ostro musiałem dać po heblach żeby mu w dupę nie wjechać. Wtedy przegiął pałę. Zatrzymałem się na światłach, na środku skrzyżowaniu i czekam na niego, bo w końcu go wyprzedziłem. Nagle do mnie jakiś koleś w sportowej Vectrze podjeżdża, też się zatrzymuje. Pyta, czy ja też na tego pacana czekam, bo jemu drogę też zajeżdżał. No i kolesia zatrzymujemy, i zgandijcie, kto, ku....a siedział za kierowcnicą. Dziadek 55-60 lat, ale z mordy taki wredny że naprawdę, złość nas ostro wzięła, kilkaset ludzi patrzyło, co zrobimy. Tak mu nawrzucaliśmy i nastraszyliśmy policją, że koleś się zaczął bać. Mogliśmy wezwać psy, mieliśmy świadków, że koleś kilka razy przez te kilka kilosów mógł spowodować kilka wypadków. A co będzie, jak taki pojedzie dalej i kogoś zabije?
Dlatego jedno wiem, i nikt mi tego nie przetłumaczy - chamstwo trzeba tępić. Bo jak my tego nie zrobimy, to nikt tego nie zrobi i taki idiota następnym razem kogoś z nas może zabić.
Ale - dalej jest jeszcze ŹLE.
Jechałem z Agatą jakieś 3 tyg. temu Toruńską, a potem Armii Krajowej. Każdy z Wawki wie jaka to droga, wprawdzie 3 pasy cały czas, ale dziury jak cholera. No i chciałęm kolesia w czarnym meśku E-220 wyprzedzić. Nie zgadniecie co on zaczął robić. ZACZĄŁ MNIE SPYCHAĆ NA INNE AUTA NA PASIE OBOK!!! Dosłownie spychać, naprawdę było gorąco. Agata nieźle się przestraszyła, ja też prawie żadko miałem. Jakoś udało mi się tego wariata ominąć, on cały czas próbował mnie dosłownie zabić, celowo chciał spowodować wypadek. Podjechałem do niego, ale on skręcił w prawo, widziałem tylko uśmiech tej .q.w.. Dziad taki z 60 lat, widać że kompleksów ma więcej niż normalny człowiek. No i pytanie - co ja mu zrobiłem i czemu on tak zrobił? Myślę, że jak go spotkam jeszcze raz to mu seryjnie wpierdolę, nieważne ile ma lat.
Druga sytuacja, w zeszłym tygodniu, jak codzień jadę do pracy, i z przodu zobaczyłem jakąś czerwoną Toyotę Aygo, która niesamowice piratowała - koleś pod prąd wyprzedzał na ciasnej drodze, ludziom drogę zajeżdżał, wymuszał pierwszeństwo. Jak do niego dojechałem i chciałem go wyprzedzić, to zjechał na środek jezdni. Myślę sobie - jakiś świr, nie będę tutaj cyrków robił tylko go wyprzedzę i pojadę. Daję kierunek, i zaczynam wyprzedzać. Wtedy ten debil, dosłownie w ostatnim momencie wpierdolił się przede mnie, ostro musiałem dać po heblach żeby mu w dupę nie wjechać. Wtedy przegiął pałę. Zatrzymałem się na światłach, na środku skrzyżowaniu i czekam na niego, bo w końcu go wyprzedziłem. Nagle do mnie jakiś koleś w sportowej Vectrze podjeżdża, też się zatrzymuje. Pyta, czy ja też na tego pacana czekam, bo jemu drogę też zajeżdżał. No i kolesia zatrzymujemy, i zgandijcie, kto, ku....a siedział za kierowcnicą. Dziadek 55-60 lat, ale z mordy taki wredny że naprawdę, złość nas ostro wzięła, kilkaset ludzi patrzyło, co zrobimy. Tak mu nawrzucaliśmy i nastraszyliśmy policją, że koleś się zaczął bać. Mogliśmy wezwać psy, mieliśmy świadków, że koleś kilka razy przez te kilka kilosów mógł spowodować kilka wypadków. A co będzie, jak taki pojedzie dalej i kogoś zabije?
Dlatego jedno wiem, i nikt mi tego nie przetłumaczy - chamstwo trzeba tępić. Bo jak my tego nie zrobimy, to nikt tego nie zrobi i taki idiota następnym razem kogoś z nas może zabić.
- Szozdul
- pisarz
- Posty: 265
- Rejestracja: pt 08 sie 2008, 19:13
- Imię: Maciek
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa - Łomianki
To kumpla gośc zajezdzał tak samo jak Rinasa hamowal mu i wogole - bez zadnych przyczyn moze dlatego ze kumpel ma beemke. Na skrzyzowaniu wysiadł - kolega czasem nerwowy, wyciągnął takiego składanego bata walnął mu w szybe boczną - piekny pajączek sie zrobił na całej szybie a gosc nawet nie wysiadł taki był mocny - schowany w karoserii swojego auta, moze kumpel troche przesadzil ale czasem moze tylko w ten sposob mozna nauczyc kogos ze nie jest sam na drodze i zeby uwazal bo moze dostac w dupe.
- Jonecki
- teksciarz
- Posty: 180
- Rejestracja: sob 29 mar 2008, 18:20
- Imię: Hubert
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław, Klimontów
- Kontakt:
Wracając wczoraj z JG też miałem podobną przygodę. Jedziemy sobie z kumplem kontemplacyjne 1.3zł, asfalt równy, pogoda piękna, żyć nie umierać - aż do czasu gdy z podporządkowanej wpada na nasz pas corsa i leniwie rozpędza sie do całych 40km/h, my ostro po heblach i jedziemy za nim (wyprzedzić sie nie dało bo wysepki były). Po ok. 50 metrach kolo włącza prawy kierunek, dalej za nim pyrkamy se tak ze 150m i nic, nie skręca nigdzie, w końcu kierunkowskaz gaśnie i dalej te swoje 40km/h. Złość nas bierze i jak sie tylko trochę miejsca robi redukcja, na lewy i palnik..... a koleś skręca w lewo
bez kierunku oczywiście. Na centymetry wyhamowujemy przed nim i widzimy tylko jego zdziwioną gębę i jeszcze bardziej zdziwioną pasażerki.
Nie wpi&^@%$ mu tylko dlatego że byłem zbyt szczęśliwy tym ze żyje i nic mi nie jest, ale następnemu zrobię komuś kuku i to mocno. Chyba powinienem robić częściej to co zrobiłem pewnej kobitce gdy zepchnęła mnie na krawężnik.... odjechać z lusterkiem delikwenta
Cholera, kiedy już myślałem ze Polska to przyjazny motocyklistom kraj (było fajnie, puszki zjeżdżały, żadnych dziwnych sytuacji tego dnia - ogólnie kultura i szacunek na drodze) to musiał nawinąć sie jakiś zniedołężniały i zakompleksiony emeryt czyhający na nasze życie.

Nie wpi&^@%$ mu tylko dlatego że byłem zbyt szczęśliwy tym ze żyje i nic mi nie jest, ale następnemu zrobię komuś kuku i to mocno. Chyba powinienem robić częściej to co zrobiłem pewnej kobitce gdy zepchnęła mnie na krawężnik.... odjechać z lusterkiem delikwenta
Cholera, kiedy już myślałem ze Polska to przyjazny motocyklistom kraj (było fajnie, puszki zjeżdżały, żadnych dziwnych sytuacji tego dnia - ogólnie kultura i szacunek na drodze) to musiał nawinąć sie jakiś zniedołężniały i zakompleksiony emeryt czyhający na nasze życie.
Sens tkwi w bezsensie sensu...
- Groszek
- klepacz
- Posty: 618
- Rejestracja: pt 30 cze 2006, 23:43
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa / V-Boyen
- Kontakt:
Sytuacje takie, jaka przydarzyła się Joneckiemu nie należą do szczególnej rzadkości, chyba się ze mną zgodzicie. Dlatego jeżdżąc na motocyklu nie ufam nikomu, nawet koledze, który jedzie obok mnie, mało tego, rzadko kiedy ufam sobie
Ale nie o tym chciałem... Panie i Panowie, ale zastanówcie się i bardzo proszę, sami odpowiedzcie tak obiektywnie: ile razy naszą jazdę ludzie jadący sobie spokojnie mogą oceniać jako bezsensownie ryzykowną, głupią i zagrażającą ich zdrowiu, zyciu i bezpieczeństwu??
Ja uważam, że chyba jednak często swoim zachowaniem na drodze dajemy im ku temu powody. Bardzo często z naszego punktu widzenia niektóre manewry wydają się bezpieczne i spokojnie je wykonujemy, a u człowieka jadącego samochodem sprawiają, że włosy się jeżą na głowie - mam tu na myśli w szczególności np. wyprzedzanie w miejscach, gdzie motocyklem wiemy, że się spokojnie zmieścimy, a człowiekowi w aucie nawet by to się nie przyśniło. Stąd często bierze się opinia o "wariatach na motorach" itd. Nie zgodzicie się ze mną?

Ale nie o tym chciałem... Panie i Panowie, ale zastanówcie się i bardzo proszę, sami odpowiedzcie tak obiektywnie: ile razy naszą jazdę ludzie jadący sobie spokojnie mogą oceniać jako bezsensownie ryzykowną, głupią i zagrażającą ich zdrowiu, zyciu i bezpieczeństwu??
Ja uważam, że chyba jednak często swoim zachowaniem na drodze dajemy im ku temu powody. Bardzo często z naszego punktu widzenia niektóre manewry wydają się bezpieczne i spokojnie je wykonujemy, a u człowieka jadącego samochodem sprawiają, że włosy się jeżą na głowie - mam tu na myśli w szczególności np. wyprzedzanie w miejscach, gdzie motocyklem wiemy, że się spokojnie zmieścimy, a człowiekowi w aucie nawet by to się nie przyśniło. Stąd często bierze się opinia o "wariatach na motorach" itd. Nie zgodzicie się ze mną?
-
- zadomowiony
- Posty: 87
- Rejestracja: ndz 24 lut 2008, 22:11
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Zbąszynek/lubuskie/; Kraków
- Kontakt:
hmm no to ja jeszcze dorzucę tylko ze trzeba by coś wymyślic z kierunkowskazami motocyklowymi..w aucie to słychać, kierownica automatycznie wyłącza i kontrolki sa prawie na wys wzroku..a w moto..często się swiecą choc juz dawno po manewrze..ja osobiscie nie ufam włączonemu kierunkowi w innym moto..sam wielokrotnie zapominam..sorki za mały OT 

XJ 4.0 ( Cherokee;) R6
VFR 750 RC 36 II V4
VFR 750 RC 36 II V4
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości