Smutny wypadek
- recu
- bywalec
- Posty: 46
- Rejestracja: czw 28 sie 2008, 00:17
- Imię: Jurek
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
szczęśliwy trzynasty
Czołem Ownersi!
Z uwagi na zaistniałe zmiany w temacie mojego wypadku aktualizuję wątek…
Po 2,5 rocznej walce w sądzie, wygrałem definitywnie sprawę karną!!! (tak w skrócie dla tych, którym nie chce się czytać wypocin na dole)
Sprawa ruszyła w sierpniu 2009 roku (pierwszy termin rozprawy w Pruszkowie). Po ok. dwudziestu terminach ciężkiej batalii, sprowadzającej się często do wyjaśniania zagadnień oczywistych (sic!), kosztującej niesamowicie dużo nerwów i sporo kasy, po użeraniu się z niekonsekwentnymi w swoich zeznaniach biegłymi (sic!), itp. itd… 13 października 2011 roku o godz. 13:00 zapadł wyrok jednoznacznie skazujący oskarżonego za popełnienie przestępstwa!
No cóż, znając charakter tego ***** wiedziałem, że się odwoła. Teoretycznie na odwołanie jest bodajże 14 dni. Ale… został złożony wniosek o napisanie uzasadnienia do wyroku (czy tam bez wniosku sędzia i tak musiał go napisać). Sędzia miał chyba ok. miesiąc na napisanie, niestety miał sporo innych spraw na głowie i zrobił to z lekkim (chyba kolejny miesiąc) opóźnieniem. Odpis uzasadnienia musiał być odebrany przez obronę… i dopiero te 14 przedmiotowych dni zaczyna lecieć… koniec końców po ok. 2,5-3 miesiącach od wyroku okazało się, że obrona złożyła apelacje!
Z tą przykrą wiadomością zaczął się nowy rok 2012. No cóż, trzeba czekać na termin w Sądzie Okręgowym w Warszawie (tzw. II instancji). W międzyczasie zaczęliśmy się z moim pełnomocnikiem zastanawiać nad mową, którą wygłosimy przed składem sędziowskim w Warszawie. Ponieważ apelacja była napisana w sposób chamski, żenujący i dosłownie na każdym kroku zawierała kłamstwa (niby poparte aktami sprawy), wypunktowaliśmy sobie te wszystkie błędy i na tej podstawie została sporządzona mowa mojego pełnomocnika. Generalnie apelacja zawiera kompletnie odmienny punkt widzenia od naszego, ale kłamać to już jest przesada! Wg mnie świadczyło to tylko o braku argumentów. Przyszedł termin… 13 marca 2012. Myślę sobie –piękna data, znowu 13-ty
Po kilku dniach nerwów przyszedł czas na Warszawę. Cały w nerwach jadę do sądu. Są trzy możliwości: 70,0% wyrok zostanie podtrzymany, 30% sprawa wróci do ponownego rozpatrzenia w Pruszkowie, 0,05% skład sędziowski sam coś zmieni w wyroku. Niby mam najwięcej szans na powodzenie ale strach siedzi w gaciach, oj siedzi…
Przychodzi nasza godzina, wchodzimy na salę. Najpierw mowa obrony (zaskakująco słaba), później mowa mojego pełnomocnika, nie zostawiająca suchej nitki na obronie, oskarżonym, wniesionej apelacji. Po Nim prokurator popiera nasze stanowisko i przyłącza się do zlinczowania obrony. Następnie oskarżony wypowiada jedno słowo (i to po konsultacji ze swoim obrońcą –sic!) a na koniec ja, nawet lekko zapomniany przez sędziów (sędzia przewodniczący miał przed nosem duży monitor, który zasłonił mu siedzącego poszkodowanego :p) dokładam swoje pięć groszy (ciężko przechodzą słowa przez gardło ale do przodu –kto był kiedyś w Pruszkowie ten wie, jakie to dla mnie ciężkie przeżycie).
Sprawa zostaje skończona, pada informacja, że dzisiaj ok. godzinę po rozpatrzeniu ostatniej sprawy (w tym dniu powyższy skład miał 8 spraw, my byliśmy 7-mi) zapadnie wyrok i już.
No dobra, mimo namowy ze strony pełnomocnika, że na pewno się przedłuży (miał rację), że jest duże prawdopodobieństwo, że ogłoszą wyrok dopiero jutro itp. postanawiamy zostać i czekać.
I tak przeszło po 2 godzinach na korytarzu, pada hasło „W sprawie ***** ***** ogłoszenie wyroku”, wchodzimy na salę, stajemy i słyszymy:
„Apelacja została odrzucona,
wyrok w sprawie podtrzymany,
wyrok jest prawomocny w trybie normalnym
i nie podlega zaskarżeniu”
Miód na uszy… siadamy i słuchamy uzasadnienia, które nawet nie bardzo do mnie dociera. Koniec tego .j.b.n. koszmaru, koniec zarwanych nocy nad zdjęciami akt sprawy, koniec nerwów…
Oczywiście na dzień dzisiejszy nie myślę, że tak faktycznie wszystko koniec, ale na pewno największy w sprawie krok do przodu
Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagali i wspierali mnie w tej walce!
Ps. chyba złożę CV u mojego pełnomocnika w kancelarii
Z uwagi na zaistniałe zmiany w temacie mojego wypadku aktualizuję wątek…
Po 2,5 rocznej walce w sądzie, wygrałem definitywnie sprawę karną!!! (tak w skrócie dla tych, którym nie chce się czytać wypocin na dole)
Sprawa ruszyła w sierpniu 2009 roku (pierwszy termin rozprawy w Pruszkowie). Po ok. dwudziestu terminach ciężkiej batalii, sprowadzającej się często do wyjaśniania zagadnień oczywistych (sic!), kosztującej niesamowicie dużo nerwów i sporo kasy, po użeraniu się z niekonsekwentnymi w swoich zeznaniach biegłymi (sic!), itp. itd… 13 października 2011 roku o godz. 13:00 zapadł wyrok jednoznacznie skazujący oskarżonego za popełnienie przestępstwa!
No cóż, znając charakter tego ***** wiedziałem, że się odwoła. Teoretycznie na odwołanie jest bodajże 14 dni. Ale… został złożony wniosek o napisanie uzasadnienia do wyroku (czy tam bez wniosku sędzia i tak musiał go napisać). Sędzia miał chyba ok. miesiąc na napisanie, niestety miał sporo innych spraw na głowie i zrobił to z lekkim (chyba kolejny miesiąc) opóźnieniem. Odpis uzasadnienia musiał być odebrany przez obronę… i dopiero te 14 przedmiotowych dni zaczyna lecieć… koniec końców po ok. 2,5-3 miesiącach od wyroku okazało się, że obrona złożyła apelacje!
Z tą przykrą wiadomością zaczął się nowy rok 2012. No cóż, trzeba czekać na termin w Sądzie Okręgowym w Warszawie (tzw. II instancji). W międzyczasie zaczęliśmy się z moim pełnomocnikiem zastanawiać nad mową, którą wygłosimy przed składem sędziowskim w Warszawie. Ponieważ apelacja była napisana w sposób chamski, żenujący i dosłownie na każdym kroku zawierała kłamstwa (niby poparte aktami sprawy), wypunktowaliśmy sobie te wszystkie błędy i na tej podstawie została sporządzona mowa mojego pełnomocnika. Generalnie apelacja zawiera kompletnie odmienny punkt widzenia od naszego, ale kłamać to już jest przesada! Wg mnie świadczyło to tylko o braku argumentów. Przyszedł termin… 13 marca 2012. Myślę sobie –piękna data, znowu 13-ty
Po kilku dniach nerwów przyszedł czas na Warszawę. Cały w nerwach jadę do sądu. Są trzy możliwości: 70,0% wyrok zostanie podtrzymany, 30% sprawa wróci do ponownego rozpatrzenia w Pruszkowie, 0,05% skład sędziowski sam coś zmieni w wyroku. Niby mam najwięcej szans na powodzenie ale strach siedzi w gaciach, oj siedzi…
Przychodzi nasza godzina, wchodzimy na salę. Najpierw mowa obrony (zaskakująco słaba), później mowa mojego pełnomocnika, nie zostawiająca suchej nitki na obronie, oskarżonym, wniesionej apelacji. Po Nim prokurator popiera nasze stanowisko i przyłącza się do zlinczowania obrony. Następnie oskarżony wypowiada jedno słowo (i to po konsultacji ze swoim obrońcą –sic!) a na koniec ja, nawet lekko zapomniany przez sędziów (sędzia przewodniczący miał przed nosem duży monitor, który zasłonił mu siedzącego poszkodowanego :p) dokładam swoje pięć groszy (ciężko przechodzą słowa przez gardło ale do przodu –kto był kiedyś w Pruszkowie ten wie, jakie to dla mnie ciężkie przeżycie).
Sprawa zostaje skończona, pada informacja, że dzisiaj ok. godzinę po rozpatrzeniu ostatniej sprawy (w tym dniu powyższy skład miał 8 spraw, my byliśmy 7-mi) zapadnie wyrok i już.
No dobra, mimo namowy ze strony pełnomocnika, że na pewno się przedłuży (miał rację), że jest duże prawdopodobieństwo, że ogłoszą wyrok dopiero jutro itp. postanawiamy zostać i czekać.
I tak przeszło po 2 godzinach na korytarzu, pada hasło „W sprawie ***** ***** ogłoszenie wyroku”, wchodzimy na salę, stajemy i słyszymy:
„Apelacja została odrzucona,
wyrok w sprawie podtrzymany,
wyrok jest prawomocny w trybie normalnym
i nie podlega zaskarżeniu”
Miód na uszy… siadamy i słuchamy uzasadnienia, które nawet nie bardzo do mnie dociera. Koniec tego .j.b.n. koszmaru, koniec zarwanych nocy nad zdjęciami akt sprawy, koniec nerwów…
Oczywiście na dzień dzisiejszy nie myślę, że tak faktycznie wszystko koniec, ale na pewno największy w sprawie krok do przodu
Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagali i wspierali mnie w tej walce!
Ps. chyba złożę CV u mojego pełnomocnika w kancelarii
-
- klepacz
- Posty: 1577
- Rejestracja: czw 12 cze 2008, 20:22
- Imię: Roman
- województwo: wielkopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Poznań
Re: Smutny wypadek
Nie wiem czy słowo gratulacje jest w tych okolicznościach odpowiednie ale najważniejsze że wyszło na Twoje. 2,5 roku Podziwiam za wytrwałość.
- figaro
- ostry klepacz
- Posty: 2639
- Rejestracja: czw 14 lut 2008, 21:40
- Imię: Tomasz
- województwo: pomorskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Trójmiasto; Rumia
Re: Smutny wypadek
No cóż, zdrowia i straconego czasu to nie wróci, ale zawsze coś
Na tyle, na ile możemy jesteśmy z Tobą.
Drap i walcz o swoje, choćby świat sprawcy miałby lec w gruzach.
Za głupotę i brak wyobraźni trzeba zacząć słono płacić.
Na tyle, na ile możemy jesteśmy z Tobą.
Drap i walcz o swoje, choćby świat sprawcy miałby lec w gruzach.
Za głupotę i brak wyobraźni trzeba zacząć słono płacić.
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny.
Re: Smutny wypadek
Ehh powiem Ci że ręce opadają że tyle musiałeś przechodzić w sądach... ale na szczęście wyszło że sprawiedliwość czasami istnieje
Trzymaj się, teraz już górki
Trzymaj się, teraz już górki
- ppamula
- stary wyjadacz
- Posty: 3539
- Rejestracja: czw 20 lip 2006, 08:12
- Imię: Piotr
- województwo: mazowieckie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Smutny wypadek
Recu, Dobrze że tak się stało.
Cieszę się że tą gehennę masz już za sobą.
Pewno to nie koniec zmagań ale bardzo podbudowująca rzecz, dla nas równierz. Pozwala wierzyć w sprawiedliwość.
Bardzo Ci kibicowaliśmy.
Cieszę się że tą gehennę masz już za sobą.
Pewno to nie koniec zmagań ale bardzo podbudowująca rzecz, dla nas równierz. Pozwala wierzyć w sprawiedliwość.
Bardzo Ci kibicowaliśmy.
- PETER
- stary wyjadacz
- Posty: 4617
- Rejestracja: czw 03 lip 2008, 22:22
- Imię: PIOTR
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: PRUSZKÓW
Re: Smutny wypadek
Recu gratulacje wytrwałości ,a jak już tyle walczyłeś to dasz rade wywalczyć co ci się należy, trzymam kciuki żeby ci się udało
"BO JA JESTEM NIESPOTYKANIE SPOKOINY CZŁOWIEK"
- KidRackBrawura
- pisarz
- Posty: 313
- Rejestracja: pt 14 sty 2011, 18:50
- Imię: Tomasz
- województwo: wielkopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Tuliszków
Re: Smutny wypadek
Czytałem Twój temat w zeszłym roku - dobrze, że poszło po Twojej myśli. Pozdrawiam!
It`s that old running wide problem again.
If in doubt, flat out.
If in doubt, flat out.
- Groszek
- klepacz
- Posty: 616
- Rejestracja: pt 30 cze 2006, 23:43
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa / V-Boyen
- Kontakt:
Re: Smutny wypadek
Tak jak piszą chłopaki wyżej, ulga usłyszeć, że "sprawiedliwość jest po naszej stronie".
Zdrowia nie wróci... ale teraz chyba możesz się starać o odszkodowanie z OC sprawcy, prawda?
Zdrowia nie wróci... ale teraz chyba możesz się starać o odszkodowanie z OC sprawcy, prawda?
- skoch84
- pisarz
- Posty: 223
- Rejestracja: sob 26 gru 2009, 23:05
- Imię: Staszek
- województwo: wielkopolskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Gniezno
Re: Smutny wypadek
Chociaż wszyscy byśmy chcieli by cała ta historia nigdy się nie wydarzyła, dobrze usłyszeć pierwsze pozytywne wieści.
Odkąd pierwszy raz przeczytałem o Twoim nieszczęśliwym wydarzeniu i późniejszych problemach z wymiarem sprawiedliwości trzymałem za Ciebie kciuki.
Odkąd pierwszy raz przeczytałem o Twoim nieszczęśliwym wydarzeniu i późniejszych problemach z wymiarem sprawiedliwości trzymałem za Ciebie kciuki.
Almera N15 GA14DE '98
Honda VFR 750 RC36I '91
Honda VFR 750 RC36I '91
- benito
- ostry klepacz
- Posty: 2333
- Rejestracja: śr 28 mar 2007, 12:10
- Imię: Jarek
- województwo: mazowieckie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Smutny wypadek
Nareszcie... Mega gratki Recu. Trzeba sie w koncu spotkac.
Pozdro
Pozdro
Honda VFR800 - RC46 - `98
Honda VTR1000SP1 - RC51 - `00
KTM LC4 640 SM - `04
Honda CBR 929 - SC44 - `01
Yamaha WR 426 F - `01
Aprilia Tuono - `06
BMW K1200S - `05
Honda VTR1000SP1 - RC51 - `00
KTM LC4 640 SM - `04
Honda CBR 929 - SC44 - `01
Yamaha WR 426 F - `01
Aprilia Tuono - `06
BMW K1200S - `05
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości