VFR kontra nubira
: czw 16 paź 2008, 12:43
Jadąc wczoraj z pracy do domu stoję na skrzyżowaniu (pas do jazdy w lewo) i zapala się zielone-ruszam.
Na lewym prostopadłym pasie stoi nubira,pani delikatnie się toczy (ma zieloną strzałkę)
Myślę no nie pojedzie zatrzyma się (jej koła się dosłownie toczyły)
no ale pani nie miała zamiaru się zatrzymac a ja gdzie uciekac ( torowisko więc -sami rozumiecie),więc myślę a co tam.
Wykutałem w panią w ostatnim momencie odbijając kierę.
Moje straty ryska na owiewce ( nie pierwsza zresztą)
Pani cały błotnik wgnieciony.
Pani do mnie jak jeżdzisz Frajerze.
Na to jaj jej to ty ku... patrz jak jeżdzisz.
Ona miałam zielone
Ja strzałkę miałaś idiotko - zielone to ja miałem.
Ona strzałka to też zielone
Ja tak ale warunkowo można opuścic skrzyżowanie.
Posypałem jej parę miłych słów ( czyt. obelg) i mówię wezwijmy policję niech ona roztrzygnie.
Wyszła jej koleżanka z auta i mówi że ona nie ma racji więc lepiej żeby nie dyskutowała ze mną.
.q.w.... po prostu pojechałem.
Na lewym prostopadłym pasie stoi nubira,pani delikatnie się toczy (ma zieloną strzałkę)
Myślę no nie pojedzie zatrzyma się (jej koła się dosłownie toczyły)
no ale pani nie miała zamiaru się zatrzymac a ja gdzie uciekac ( torowisko więc -sami rozumiecie),więc myślę a co tam.
Wykutałem w panią w ostatnim momencie odbijając kierę.
Moje straty ryska na owiewce ( nie pierwsza zresztą)
Pani cały błotnik wgnieciony.
Pani do mnie jak jeżdzisz Frajerze.
Na to jaj jej to ty ku... patrz jak jeżdzisz.
Ona miałam zielone
Ja strzałkę miałaś idiotko - zielone to ja miałem.
Ona strzałka to też zielone
Ja tak ale warunkowo można opuścic skrzyżowanie.
Posypałem jej parę miłych słów ( czyt. obelg) i mówię wezwijmy policję niech ona roztrzygnie.
Wyszła jej koleżanka z auta i mówi że ona nie ma racji więc lepiej żeby nie dyskutowała ze mną.
.q.w.... po prostu pojechałem.