Campsa przyglebiona...
: czw 05 cze 2008, 23:08
No i stało się. Jadąc dzisiaj ze Skawiny do Krakowa jednemu kierowcy zachcialo sie zawracać tam gdzie nie trzeba. No i zajechał mi drogę. No to ja po hamulcach i położyłem moto odruchowo i wpakowałem sie w niego. Wbiłem się w próg, odbiłem i wylądowałem na pasie w przeciwnym kierunku. Szybko wstałem i ucieknąłem na chodnik ale na szczęście nic nie jechało akurat, a tam często tiry latają...
Mnie nic sie nie stało. Małe otarcie kolana bo mialem jeansy.
Moto niestety już gorzej...
Lagi przygięte, czacha i boczki popękane lub porysowane, lampa rozwalona, szyba peknieta, olej sie wylał chyba przez pęknięty dekiel - nie wiem bo nie odkrecalem plastików jeszcze... Pokrzywiona dzwignia zmiany biegow, podnozek urwany, pokrzywione stelaze podnozkow pasazera, wydech wygiety (dotyka prawie kola)
Ogólnie duzo roboty...
Ale najwazniejsze ze nic sie mi nie stalo. Jak sie okaze ze Campsa nienaprawialna to sie kupi inna VFR
pozdrawiam i uwazajcie na kazda puszke
Mnie nic sie nie stało. Małe otarcie kolana bo mialem jeansy.
Moto niestety już gorzej...

Lagi przygięte, czacha i boczki popękane lub porysowane, lampa rozwalona, szyba peknieta, olej sie wylał chyba przez pęknięty dekiel - nie wiem bo nie odkrecalem plastików jeszcze... Pokrzywiona dzwignia zmiany biegow, podnozek urwany, pokrzywione stelaze podnozkow pasazera, wydech wygiety (dotyka prawie kola)
Ogólnie duzo roboty...
Ale najwazniejsze ze nic sie mi nie stalo. Jak sie okaze ze Campsa nienaprawialna to sie kupi inna VFR

pozdrawiam i uwazajcie na kazda puszke