Alpy wrzesień 2016

Miałeś jakaś niezłą akcję i chcesz sie podzielić? Chcesz opowiedzieć o swojej wyprawie? Dawaj dawaj.
wojtek101
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 50
Rejestracja: śr 16 wrz 2015, 16:42
Imię: Wojtek
województwo: wielkopolskie
Płeć: Mężczyzna

Alpy wrzesień 2016

Post autor: wojtek101 » wt 13 wrz 2016, 14:39

Cześć.
Właśnie wróciłem z Alp, chciałem napisać jakąś relację opisać jakie to one nie są zajebiaszcze itd.
Ale było już tyle napisane że postanowiłem skleić filmik-motywator dla tych co się wahają czy warto.
Dodam od siebie że przed wyjazdem obejrzałem multum filmików i zdjęć, więc trochę się obawiałem że nie zrobią na mnie większego wrażenia bo wszystko już widziałem.
Nic bardziej mylnego zdjęcia i filmy skutecznie kastrują realne widoki.
Oto moja żałosna próba pokazania wam tych przepaści i pionowych gór.
Pozdrawiam.


Awatar użytkownika
śliniak290
klepacz
klepacz
Posty: 1842
Rejestracja: pn 07 cze 2010, 09:41
Model VFR: VFR1200F
Imię: Wojciech
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa - Jelonki

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: śliniak290 » wt 13 wrz 2016, 18:51

Nooooooo i pięknie panie, widoczki pierwsza klasa , gratuluję wyprawy.
Teraz zapisuj się na zlot w Białej to opowiesz o podróży :D
Najpierw naucz śmiać się z siebie , a potem śmiej się z innych !!!

Awatar użytkownika
Samson1983
pisarz
pisarz
Posty: 433
Rejestracja: pn 24 mar 2014, 06:08
Model VFR: Triumph Tiger 1050
Imię: Sławek
województwo: podkarpackie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Strzyżów n. Wisłokiem

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: Samson1983 » wt 13 wrz 2016, 19:07

Panie rewelacja!! jak byś mógł to wrzuć trasę przejazdu ;)
..."kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej" Ryszard Riedel
...Is there anything?? that love you so much, you'd protect it, no matter the cost or the damage it did to you?

wojtek101
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 50
Rejestracja: śr 16 wrz 2015, 16:42
Imię: Wojtek
województwo: wielkopolskie
Płeć: Mężczyzna

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: wojtek101 » czw 15 wrz 2016, 19:12

Znalazłem chwilę czasu więc opiszę co i jak, może komuś się przyda na później.

Do nawigacji używałem automapy na zwykłym smartfonie, licencja na 3 miesiące na całą europę to koszt 59 PLN.
Na wszelki wypadek miałem wgrane jeszcze dwa inne programy, ale automapa okazała się strzałem w dziesiątkę.
Dlatego że komunikaty w tej aplikacji są na tyle sensowne i trafne że nie musiałem praktycznie w ogóle patrzeć na ekran telefonu, jak Hołek mówi że na rondzie drugi zjazd to tak było. Inną przydatną rzeczą jest informowanie o ostrych zakrętach, nawet wtedy gdy nie ma żadnej krzyżówki. W Alpach gdzie pokonamy setki zakrętów jest to świetna pomoc w przypadku łuków za którymi nic nie widać. Czyli jeśli łuk był łagodny automapa milczała ,jeśli zaś ostrzejszy informowała nas o zakręcie w lewo lub w prawo. Działa to na tyle precyzyjnie że w pewnym momencie zacząłem dostosowywać prędkość do komunikatów. Jeśli ostrzegała to zwalniałem jeśli nie to jechałem trochę szybciej... Brzmi jak szaleństwo??? spróbujcie, ta apka jest świetna w Alpach.
Inna fajna opcja to planowanie tras... Ok wiele apek to ma, ale jest to plus.
Miałem ze sobą laptopa żeby na bieżąco zrzucać filmiki z karty pamięci, na laptopie miałem też AM. Wieczorkiem w hotelu codziennie planowałem trasę, później przenosiłem ją na kompa. Nawet nie będę tego opisywał bo jest to proste i intuicyjne. Z kompa na telefon i jazda.
Dlaczego tak??
W domu przed wyjazdem zrobiłem sobie listę punktów drogi jaką mam pokonać, ale pierwszego dnia już okazało się że to lipa.
Wklepujemy punkt A, dojeżdżamy do niego i pauza... wpisujemy punkt B , jedziemy i pauza... czasami co 20 km.
A tak trasa na 200-300 km wklepana i jak mam ochotę na postój to się zatrzymuję nie tracąc czasu. Jeśli nie zrobię całej trasy bo dzień się skończył to luzik, w hotelu zaprogramowanie tracka i wgranie to często 5-10 minut.
Telefon był w "wodoodpornym" etui z allegro za 25 PLN do tego słuchawki douszne i centrum dowodzenia gotowe.
Nie potrzeba nam sprzętu za ciężką kasę.
Nie wiem czy dobrze że klepię tutaj takie banały ale może komuś się przydadzą.

To zaczynamy z opisem trasy...

Dzień przed wyjazdem

Dlaczego zaczniemy opis tutaj. Chciałbym podziękować niejakiemu PETER za to że chciało mu się zrobić listę co przed podróżą :mrgreen:
Wszystko przygotowane; kamerka kupiona + 3 baterie, zestaw do łatania opon w trasie, no jestem gotowy na wszystko...
Ale co mi tam wydrukowałem sobie tą listę, czytam. Mam, mam, mam, mam, OC mam, przegląd techniczny nie no mam... chyba że nie mam :oops: WTF nie mam.
Dzięki PETER.

Dzień pierwszy 600 km
Co tu pisać, dojazd do Czech miejscowość Lenora. Fajny hotelik zaklepany przez booking.com
ok 8 godzin w siodle, dupka lekuśko pobolewała
Czechy to inny świat, fajne drogi, śmiesznie gadający ludzie oraz pozornie szokujące ceny paliwa i żarcia. Po przyzwyczajeniu się do przelicznika nie jest źle.
Kraina Skód... tylu faworitek naraz nie widziałem już dawno.

Dzień drugi 347 km

Pobudka ok 7.00, śniadanko i codzienny rytuał. Gosia nas pakuje, ja książka w łapy, planuję i wklepuję trasę w navi, czyszczę kaski z trupów.
Startujemy z miejscowości Lenora w Czechach ok 9.00
Wjeżdżamy do Niemiec krainy Audi, Mercedesa i porządku. Wszędzie czysto, drogi gładkie. Jest niedziela, sklepy są pozamykane, ludzie z dzieciakami w ogrodach. Widać przepaść finansową między nami,a nimi.
Po przejechaniu ok 200 km jesteśmy w miejscowości Berchtesgaden i tutaj zaczynamy przełęcz nr 5 (numery z książki "100 przełęczy alpejskich na motocyklu"
Przełęcz płatna, droga wyśmienita, pogoda jeszcze lepsza... wymarzona. Powoli oswajam się na VFRką na zakrętach, oswajam się bo na co dzień jeżdżę głównie na Suzuki DR 650, a VFR używam do wypadów. Inna sprawa że plecaczek + 3 załadowane na maksa kufry + plecak na centralnym trochę ważą. Tak czy siak jedziemy nie ma tragedii. Są za to widoki. Przełęcz nr 5 to pętla mająca ok 26 km więc zaczynamy i kończymy w mieście Berchtesgaden.
(zdjęcie z internetu)
Obrazek

Sorry muszę spadać jutro dam resztę :bye
C.D.N.

Awatar użytkownika
Samson1983
pisarz
pisarz
Posty: 433
Rejestracja: pn 24 mar 2014, 06:08
Model VFR: Triumph Tiger 1050
Imię: Sławek
województwo: podkarpackie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Strzyżów n. Wisłokiem

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: Samson1983 » czw 15 wrz 2016, 21:51

czekamy z nie cierpliwością :)
..."kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej" Ryszard Riedel
...Is there anything?? that love you so much, you'd protect it, no matter the cost or the damage it did to you?

Awatar użytkownika
Niron
klepacz
klepacz
Posty: 652
Rejestracja: ndz 08 lut 2015, 23:20
Model VFR: RC46 '01
województwo: lubelskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Siemień

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: Niron » pt 16 wrz 2016, 11:02

Zapowiada się obiecująco :wink: filmik spoko ale za krótki :P
„If everything seems under control you’re just not going fast enough”
CB 500 -> CBR 600 F3 -> VFR 800 FI

Awatar użytkownika
śliniak290
klepacz
klepacz
Posty: 1842
Rejestracja: pn 07 cze 2010, 09:41
Model VFR: VFR1200F
Imię: Wojciech
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa - Jelonki

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: śliniak290 » pt 16 wrz 2016, 11:57

No to czekam na więcej :D
Najpierw naucz śmiać się z siebie , a potem śmiej się z innych !!!

Awatar użytkownika
Navikoma
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 59
Rejestracja: pt 10 cze 2016, 15:08
Model VFR: VFR800 V-tec (USA)
Imię: Grzesiek
województwo: pomorskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk/Kołobrzeg
Kontakt:

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: Navikoma » pt 16 wrz 2016, 17:15

Łaa fajny wypad! Ile km łącznie przejechane? Liczyłeś ile Ci VFR paliła? Dobry, pozytywny filmik, będzie świetna pamiątka. Też zmontowałem film z moto wypadu w Alpy i jest świetny do wspominania z drugą połówką :D ale mi wyszło z 15 minut długości

wojtek101
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 50
Rejestracja: śr 16 wrz 2015, 16:42
Imię: Wojtek
województwo: wielkopolskie
Płeć: Mężczyzna

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: wojtek101 » pt 16 wrz 2016, 20:41

Filmik specjalnie zrobiłem krótki, a było z czego robić bo zebrało się z 7-8 godzin nagrań :D
Tylko jak zawsze oglądałem te filmiki z YT to jakoś tak bardziej mi się podobały krótkie, a z jajem.

Dobra lecimy dalej, na czym my to...

Przejechaliśmy przełęcz nr 5 - rossfeld höhenringstraße
Ruszamy z miejscowości Berchtesgaden w stronę Austrii do Bischofshofen (45 km), tutaj jest początek przełęczy nr 22 Dientnersattel i Filzensattel.
Kierujemy się na Saalfelden.
Odcinek ma długość ok 40 km, góry robią wrażenie, w sumie okazało się że nie były jeszcze jakieś wysokie, ale na początek wyprawy robią robotę.
Obrazek

Z Saalfelden kierujemy się do Fuchs ok 27 km.
Tutaj szukamy noclegu i kończymy dzień.
Aaaaa nie kończymy dnia, zamówiliśmy sobie jeszcze w hotelu kolacyjkę. Jakąś tam sałatkę z mięchem i browarek. Rano płacimy za nocleg + kolacyjkę ponad 400 PLN
Od tej pory wybieramy sieć restauracji Lidl, można tam zjeść tanio i dobrze :)

Dzień 3
Miejscowość Fusch to brama do przełęczy nr 17 czyli Großglockner ok 87 km.
Tej przełęczy nie trzeba nikomu przedstawiać, jest to druga najbardziej znana przełęcz Alp. Może mnie zjecie ale podobała mi się bardziej niż Stelvio.
Opłata za wjazd motocyklem to 25E... dużo ale warto.
Jadąc od strony miejscowości Fusch jadę wzdłuż wielkiej przepaści prawej, a dalej góry wystrzeliwują w górę. Po lewej cały czas góry. Czy ja to opisałem z sensem???
Jeśli nie to niech wam wystarczy że jest zajebiście pięknie, czułem że dostaję gęsią skórę.
Pierwszy przystanek to punkt widokowy Edelweißspitze, wysokość 2405 mnpm.
Dojazd na sam punkt jest jak dla mnie hardcorowy, droga jest brukowa i nierówna. Zakręty ostre, widoki miażdżą.
Obrazek

Zdjęcie z punktu widokowego Edelweißspitze.
Obrazek

Karmimy zmysły widokami, słońce przeplata się z chmurami. Pogoda dopisuje, nie ma słońca ale jest super.
Jedziemy dalej, zjazd okazuje się dużo łatwiejszy niż podjazd. Jedziemy na lodowiec Großglockner. Chopaki Großglockner to jest to, jak się wyłonił zza zakrętu to zdębiałem. Im bliżej tym magiczniej, wsadzam wam tu zdjęcie z lodowca... ale wiecie na zdjęciu jest naprawdę płasko.
Obrazek
Szybkie zakupy magnesików na lodówkę, innych pamiątek nie kupujemy bo to się tylko wala po domu. W sklepie oglądamy bibeloty i co widzę?? Alpejskie powietrze w puszce hehe masakra.
Jedziemy dalej do miejscowości Matrei 44 km i dalej do Kitzbühel. Ta trasa to przełęcze nr 18 i 21 ok 65 km czyli Felbertauernpass i Pass Thurn.
Pogoda się psuje, zaczyna kropić. Góry są coraz mniej widoczne. Gdy dojeżdżamy do miejscowości Kitzbühel pada już jak z cebra, jest godzina ok 17-18. Gosia łapie za telefon i za 5 minut mamy nocleg z Bookingu 3 km dalej. Kończymy ten dzień.

Chopaki sorry że taką papkę robię na raty, ale miłość mojego życia właśnie spytała mnie z tym swoim błyskiem w oku czy otworzę wino i włączę jakiś film...
Trzymajcie się, do jutra...
C.D.N.

Mówiłem że mnie zawsze denerwowało czytanie relacji na raty :mrgreen: :roll: Strasznie czasochłonne to zadanie :P

wojtek101
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 50
Rejestracja: śr 16 wrz 2015, 16:42
Imię: Wojtek
województwo: wielkopolskie
Płeć: Mężczyzna

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: wojtek101 » sob 17 wrz 2016, 10:40

Dzień 4 ok 300 km

Pobudka 7 rano, śniadanko, Gosia ogarnia pakowanie, ja czyszczę kaski i klepię trasę, smaruję łańcuch itd.
Z reguły ruszaliśmy 2 godziny po przebudzeniu. Jedziemy w stronę Insbrucku (92 km).
Pogoda nieciekawa, chmury wiszą nam nad głowami, na szczęście nie pada.
Obrazek
Po przejechaniu ok 30 km robi się strasznie gorąco pełne słońce i ok 30 stC... nie dogodzisz polakowi. :wink: Trasa do Insbrucku to autostrada, na szczęście mijamy góry po drodze co sprawia że staje się trochę bardziej atrakcyjna.
A właśnie, wasze kobiety też przysypiają z tyłu na autostradach??


W Insbrucku skręcamy w stronę Sterzing we Włoszech i zaczynamy przełęcz nr 25 Brennerpass 56 km.
Przełęcz nie jest jakoś super widowiskowa, nie znajdziemy tu strzelających w niebo szczytów, ale popatrzymy jak żyją Austriacy.
Jedziemy wzdłuż autostrady postawionej na filarach gdzieś tam nad naszymi głowami.
Obrazek
Obrazek
Warto zatankować bak do pełna ponieważ we Włoszech jest dość drogie paliwo 1.5E to standard. Przekraczamy granicę Austria-Włochy i po przejechaniu 50m widzimy pierwszych ludzi na pasach, dwoje facetów, garniaki mimo 30 stC, włosy na żel i opaleni jak śp. Lepper. Każdy kraj to inny świat. Pojawiają się Alfy, Lancie, Ducati i Aprilie. Dosłownie nie potrzeba nam znaków informujących o przekroczeniu granicy.

No to jesteśmy w miejscowości Sterzing i stąd kierujemy się na St. Leonhard jest to przełęcz Jaufenpass nr 39 i ma ok 40 km
Przełęcz... właściwie drogi we Włoszech trochę różnią się od tych austriackich, są jakieś takie bardziej swojskie :)
Wracając przełęcz jest piękna i troszku wyboista, później gładka i pod koniec znowu wszystko wraca do normy i jest nierówno. Bardzo podobała mi się ta droga, była jak przykręcona do gór. To zdjęcie super oddaje klimat tej drogi (z internetu)
Obrazek
Po drodze mijamy stada krów dzwoniących w trybie surround, aż dojeżdżamy do miejscowości St. Leonhard.

Jedziemy dalej do Zwieselstein w Austrii, przełęcz 28 Timmelsjoch ok 50 km
Ruszamy. Pogoda super ciepło, wspinamy się do góry, robi się coraz chłodniej. Po przejechaniu kilku km widzę że szczyty na które prowadzi droga są w ciężkich siwych chmurach. Cholera wie co się dzieje tam u góry, sprawdzam godzinę jest ok 16.00 w sumie okey dzisiaj możemy skończyć szybciej i odpocząć.
Obrazek

Zatrzymuje się więc na poboczu i mówię do Gosi że źle to wygląda i może poszukamy noclegu... "Wojtek obiecałeś mi przygodę nie zachowuj się jak pipa"
Panowie wierzcie mi lub nie ale po takim werbalnym liściu z ust kobiety wjedziecie nawet w oko cyklonu. To jedziemy.
Widoki są wspaniałe, moim zdaniem jest to jedna z piękniejszych przełęczy.
Podjazdy są strome, VFR jedzie na 2gim i 3cim biegu i trzyma się między 5000 a 8000 RPM obładowana nie katapultuje się tak mocno do przodu, dzięki czemu wszystkie zmysły chłoną... oczy widoki, a uszy dźwięk V4 powyżej 6000 RPM z otwartą manetką do końca, wiecie co mam na myśli. Im bliżej chmur tym chłodniej i jak się okazało nie było tak źle jak to wyglądało z dołu. Były jakieś obłoczki, ale porozsiewane po niebie. Na dole wyglądały jak zbita masa. Na górze mamy punkt widokowy i maszt z Polską flagą??? muszę to obadać jeszcze.
Powtarzam jeśli będziecie latać po Alpach ta przełęcz musi zostać zdobyta!!!
Obrazek

Dojeżdżamy do Zwieselstein Austria, i kierujemy się na przełęcz nr 27. Wspinamy się serpentynami do góry i całujemy grzecznie szlaban ponieważ przełęcz jest już zamknięta.
Szukamy noclegu i znajdujemy w miejscowości Sölden, obiekt się nazywa Apart Garni Enzian. Polecam ten pensjonat jeśli będziecie w tych okolicach. Jest tani (jak na Austrię) bo za dwa persony wołają 215 PLN, a jest świeżo, czysto i garaż dla rumaków. Aha odnośnie noclegów niektórzy wpisują w bookingu "z widokiem na góry" my takich szukaliśmy na początku wycieczki, ale dotarło do nas że żeby nie mieć widoku na góry to chyba musiałoby nie być okien w pokojach.

wojtek101
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 50
Rejestracja: śr 16 wrz 2015, 16:42
Imię: Wojtek
województwo: wielkopolskie
Płeć: Mężczyzna

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: wojtek101 » ndz 18 wrz 2016, 16:09

Dzień 5 250 km

Pobudka standard 7.00, Gosia pakuje bałagan, ja czyszczę kaski. Coś jest nie tak z Gosi kaskiem, szoruję go a on ma dalej jakieś czarne kropki???
Ooooo te kropki są od środka o co chodzi??? Na szczęście schodzą bez problemu. Pytam co to może być, chwila zastanowienia i słyszę "wiesz co wczoraj jadłam ciastka w czasie jazdy i kichnęłam :giggle Mmmmhhmmmmmmm
Ruszamy ok 8.30, w markecie kupujemy gotowe kanapki na później, coś do picia i ruszamy na przełęcz która wczoraj była dla nas niedostępna.

Przełęcz nr 27 Ötztaler Gletscherstraße 2x16 km (ślepy odcinek)

Ötztaler Gletscherstraße - obowiązkowa...
Droga prowadzi nas na wysokość 2800 mnpm i jest najwyższą drogą asfaltową położoną w Europie, obowiązkowo też trzeba założyć podpinki dlatego że z 25 stC na dole robi się 8 stC na górze.
Różnicę temperatur poczuliśmy już w połowie drogi, ale jakoś zaciskamy zęby i pędzimy, to tylko 16km. Asfalt gładki, VFRa na wysokich obrotach, widoki wspaniałe.
Obrazek

Obrazek

Dojeżdżamy do końca drogi i zatrzymujemy się na bardzo dużym parkingu. Od razu uderza mnie surowość tego miejsca, brak roślin, tylko skały i śnieg. Czuć tą wysokość i wrogość klimatu.

Parking
Obrazek

Postanowiliśmy się przejść na lodowiec Tiefenbachferner, spacerek na ok 2-2,5 godz. Pogoda wspaniała, pełne słońce, zero wiatru. Jest nam strasznie gorąco, zdejmujemy kurtki, Gosia idzie w samych ciuchach termoaktywnych. Tak naprawdę na górze było 12 stC, ale było to czuć tylko po lodowatych uszach. Na tej wysokości słońce mocniej pali.
Nie wiem czy to nasza kondycja, czy wysokość sprawiły że postanowiliśmy dojść tylko do lodowca, a nie na sam szczyt. W sumie też czas gonił, a widoki i tak były MEGA

Widok na lodowiec.
Obrazek

Widok po obróceniu się o 180 st.
Obrazek

Wrzesień + w miarę wczesna godzina sprawiły że byliśmy w tym miejscu praktycznie sami. Coś wspaniałego taki lodowiec, takie widoki i tylko my.
Gdy tak chłonęliśmy otaczający nas świat usłyszałem grzmoty, obracam się w lewo a tam skała spada z hukiem po zboczu. Co prawda było to z 200-250 m od nas zaś skała była może pół metrową skałką, ale w tej otaczającej nas ciszy robiło wrażenie. Byliśmy szczęśliwi, nasz pierwszy w życiu trzytysięcznik.
Na słońce naszła malutka chmurka która na pół minuty je przykryła. Zrobiło się strasznie zimno, szybko się ubraliśmy... po minucie ściągaliśmy znowu ciuchy :D

Ostrzegam!!! Po powrocie do hotelu i grzebaniu w internecie okazało się, że kawałek dalej była platforma widokowa. Nie widziałem żadnych znaków o tym informujących, w książce też się nie doszukałem informacji na ten temat. Tym sposobem byliśmy tak blisko, a nie skorzystaliśmy... :( :( :(

Zdjęcie z internetu.
Obrazek

Ruszamy, wracamy tą samą trasą. Robi się ciepło...

Z Sölden jedziemy do miejscowości Pians ok 70 km.
Pians-Bludenz to kolejna przełęcz nr 37 Silvretta Hochalpenstraße, długość 90 km
Droga jest bardzo malownicza, turkusowe jeziora, stada wolno biegających krów oraz wielkie stado wiraży do pokonania.
Obrazek

Obrazek

Zdjęcie z internetu
Obrazek

Mniej więcej w połowie drogi docieramy do turkusowego jeziora Silvrettasee i tamy po której możemy pospacerować. Tama pełni też rolę elektrowni wodnej.
Obrazek

Docieramy do miejscowości Bludenz, jest już późne popołudnie, szukamy noclegu. Jesteśmy praktycznie przy granicy ze Szwajcarią, być może to jest przyczyną drogich cen za nocleg. Jutro mamy atakować przełęcz nr 35. Stwierdziłem, że możemy poszukać noclegu bliżej przełęczy może coś znajdziemy taniej.
I tutaj popełniłem straszną gafę. Automapa oznacza autostrady grubą niebieską linią, a drogę po której mamy jechać do celu grubą niebieską linią z paskiem. Efekt był taki że podałem Gosi miejscowość "po drodze" w której miała spróbować znaleźć nocleg i znalazła dużo taniej, ale oddalony o chyba 50 km (o ile dobrze pamiętam) od nas. To nic będziemy jutro mieli mniej do przejechania. Ruszamy i zapala mi się lampka w głowie że to nie w tym kierunku, oczywiście zmęczony/roztargniony (niewłaściwe skreślić) sugerowałem się miejscowościami wzdłuż autostrady, a nie w drodze na kolejną przełęcz... Trudno jedziemy, niestety ten nocleg nie miał opcji odwołania rezerwacji więc oddalamy się od przełęczy nr 35 :/ W dodatku zaczyna padać ,ale Alpy są zbyt piękne żeby deszcz popsuł ich majestat.
Obrazek

Docieramy do miejscowości Sankt Anton am Arlberg i odnajdujemy hotel. Jemy kolację, bierzemy kąpiel i zmęczeni zasypiamy.

Awatar użytkownika
Samson1983
pisarz
pisarz
Posty: 433
Rejestracja: pn 24 mar 2014, 06:08
Model VFR: Triumph Tiger 1050
Imię: Sławek
województwo: podkarpackie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Strzyżów n. Wisłokiem

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: Samson1983 » ndz 18 wrz 2016, 20:40

Bajka!!! czyta się rewelacja :)
..."kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej" Ryszard Riedel
...Is there anything?? that love you so much, you'd protect it, no matter the cost or the damage it did to you?

wojtek101
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 50
Rejestracja: śr 16 wrz 2015, 16:42
Imię: Wojtek
województwo: wielkopolskie
Płeć: Mężczyzna

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: wojtek101 » czw 29 wrz 2016, 19:55

O jedno zdjęcie wlazło do góry gierami, yak to tak?

Dzień 6 - 210km

Pobudka wiadomo ok 7.00, pada i to tak dobrze pada.
Kurcze pada i nie widać żeby miało przestać...
Gosia nas pakuje, ja sprawdzam prognozę pogody. Wszystko wskazuje na to że zła pogoda idzie z zachodu, na zachód mieliśmy jechać.
Przełęcz 35 Brandnertal i Szwajcaria chyba nam nie wyjdzie, sprawdzam na dalsze dni... tak niestety na pewno nie wyjdzie, jedziemy na wschód :/

Jedziemy z Sankt Anton am Arlberg na przełęcz nr.31 Kaunertaler Gletscherstraße.
Dojeżdżamy do miejscowości Prutz (42 km) z której ruszamy w kierunku przełęczy. Przestaje padać. Sama przełęcz jest ślepym odcinkiem 2 x 26 km.
Jedziemy wzdłuż pięknego dużego jeziora Gepatsch-Stausee, woda jest turkusowa i na tle gór robi wrażenie.
Obrazek

Po drodze mijamy stada krów które traktują asfalt jako swój teren, w sumie to trzeba na nie uważać bo czasami za łukiem sobie leży taka święta krowa :D


Jedziemy dalej robi się coraz wyżej i chłodniej, w pewnym momencie ciężkie ołowiane chmury przykrywają docelowe miejsce. Nawet nie pytałem Gosi czy odpuszczamy :P Za bardzo obawiałem się kolejnego werbalnego liścia.
Obrazek

Przebijamy się przez chmurkę i... mijamy ją, tak po prostu. Asfalt jest w świetnym stanie, coraz niżej schodzę motocyklem w dół. W pewnym momencie na łuku sprawdzam w lusterku czy nie przerysuję zaraz kufrem o ziemię, hehe daleko jeszcze :oops:
Jesteśmy na parkingu w miejscu docelowym, jest zimno, surowo, pięknie.
Obrazek

Okazuje się że to nie jest szczyt lodowca, szczyt to granica Austriacko-Włoska. Wjazd na szczyt kolejką to koszt ok 170 PLNów za dwie osoby, strasznie dużo... Postanawiamy wjechać żeby nie żałować, a na górze coś niesamowitego.
Obrazek

Widać to na filmie w tym momencie.
https://youtu.be/bcKqnG0F1V4?t=2m28s

Czyli spotkanie dwóch klimatów. Stoisz na szczycie po lewej stronie ścieżki - jest chłodno, idziesz 5 metrów w prawo do barierki i czujesz ciepły wiaterek znad Włoch. Naprawdę niesamowite, aż moja luba się rozmarzyła o wygrzaniu kości. Obowiązkowo zaliczyć to miejsce !!!
Obrazek

Zjeżdżamy kolejkom i idziemy do lodowca opisanego w książce, tam to dopiero było zimno.
Jest to szczelina, jaskinia lodowa. Nie jest duża ale warto poświęcić te 40 minut na zobaczenie togo miejsca.
https://youtu.be/bcKqnG0F1V4?t=1m46s

Wracamy, pogoda się poprawia turkusowe jeziora wyglądają wspaniale, jakby podrasowane komputerowo.
Obrazek

Kończymy przełęcz i jedziemy w kierunku kolejnej (30km) nr.38-Reschebpass 40 km.
Przełęcz słynie z jeziora i wystającej z niego wieży kościoła. Wbrew panującym opiniom miasto nie zostało zalane przez żywioł, a specjalnie. Wystająca wieża wcale nie jest wysoka, zaś jezioro nie jest głębokie. Po prostu przed planowanym zalaniem zburzono wszystko prócz wspomnianej wieży kościoła.
Jako ciekawostkę powiem że wieża w miejscowości Graun jest najczęściej fotografowaną wieżą w Europie.
Obrazek

Sama przełęcz już nie robi takiego wrażenia, ale jest ciepło i przyjemnie.
Zrobiło się ok 18, pora poszukać noclegu. Dzwonimy gdzie tylko się da wszystko zajęte, jesteśmy blisko wjazdu na Stelvio.
W końcu znajdujemy nocleg 15 km dalej, wklepuję trasę i co?? Godzina dziesięć do celu?? Jak to??
Droga okazuje się kręta i stroma, ale po dwudziestu minutach jesteśmy u celu :mrgreen: :cool
Jutro sławna Stelvio, jemy jakąś pizzę i do spania.

Mój booking.yeach
Obrazek

Awatar użytkownika
Hubu
klepacz
klepacz
Posty: 847
Rejestracja: pt 06 mar 2009, 10:29
Model VFR: RC46 '00
Imię: Hubert
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Legionowo

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: Hubu » czw 29 wrz 2016, 20:17

Pięknie to wszystko wygląda!

wojtek101
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 50
Rejestracja: śr 16 wrz 2015, 16:42
Imię: Wojtek
województwo: wielkopolskie
Płeć: Mężczyzna

Re: Alpy wrzesień 2016

Post autor: wojtek101 » czw 29 wrz 2016, 20:23

Dzień 7

Wstajemy rano i pędzimy na śniadanko, okazuje się że we Włoszech no nie za bardzo gadają po angielsku :?
Kurczę zapłaciliśmy kupę kasy za nocleg i nawet nie rozumieją co bym zjadł na śniadanko... Oooooo nie tak to my się bawić nie będziemy, grzecznie zjadłem co tam podali ale postanowiłem zrobić efekt WOW :P
Zwinąłem kołdrę w rulon i owinąłem kablem od słuchawki telefonu, tak że całość wyglądała na nieboszczyka. Po chwili widać ściemę ale na pierwszy rzut oka trochę zatyka :lol: (nie wiem dlaczego zapodaj.net czasem obraca mi zdjęcia do góry nogami)
Obrazek

Sorry muszę spadać reszta... w niedzielę najpóźniej :cry

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości