Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Miałeś jakaś niezłą akcję i chcesz sie podzielić? Chcesz opowiedzieć o swojej wyprawie? Dawaj dawaj.
Awatar użytkownika
mictom
klepacz
klepacz
Posty: 764
Rejestracja: wt 25 wrz 2012, 01:10
Model VFR: RC36 II
Imię: Tomek
województwo: podkarpackie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: RKR ROGI

Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: mictom » śr 11 wrz 2013, 12:45

Witam wszystkich.

Od roku jestem posiadaczem RC 36II, w ubiegłą niedzielę miałem okazję zaznajomić się z jazdą poziomą po asfalcie. Po ochłonięciu postanowiłem się z Wami podzielić i posłuchać rad na przyszłość. Nieprzyjemny szlif wraz moim plecaczkiem w Bieszczadach na pętlach. Pierwsze co najważniejsze jesteśmy cali, przetarte i obtłuczone lewe kolana, spodnie od kombi dziura w miejscu jak pięść, buty lewy nosek przytarty, z bocznych sliderów na butach wióry, kurtka na łokciu małe przetarcie. Plecaczek tylko mała dziurka na kolanie.

Niedziela piękny dzień lekki wiatr wschodni 25 stopni ok. czternastej godziny siadamy na moto jak to zawsze gdy tylko mamy wolne. Do krajowej 28 dwa kilometry co pozwala złapać silnikowi temperaturę, trasa dojazdowa ok. 60km. zawsze pełna przygód jak i tym razem kawałek za Sanokiem, z przeciwka sznur samochodów i przedzierający się przez drogę pies, który po chwili chwiejnym krokiem forsuje mój pas. Próbuje wziąć go z lewej to zwalnia, próbuje odbić i wziąć go z prawej to przyspiesza cały czas patrząc na mnie jakby robił to złośliwie w końcu awaryjne hamowanie i mijamy się na żyletki. Dalej już szósty bieg i szybki przelot lekkimi krętymi drogami w kierunku Załóża.

Jesteśmy u celu 6-5-4 dojazd do pierwszego winkla w lewo zjazd do zewnętrznej dohamowuje zbijam na trójkę pozycja i wyjście wbijam 4 i płynnie przyspieszam poszło aż za dobrze, kolejne winkle czysto i płynnie... Wychodzę z piątego w prawo, kawałek prostej, trochę pogoniłem maszynę 4-5 wyprzedzam kilka samochodów, zbliżam się do poszerzonego nawrotu w lewo. Dohamowanie redukcja zewnętrzna, pozycja, niewielka prędkość wchodzę w zakręt- dobrze, czy za szeroko? Nie pamiętam. Początek, połowa i na wyjściu po zewnętrznej piasek[K8Rwa], instynktownie prostuję maszynę wypadam z asfaltu na niewielkie ok. 30cm piaszczyste pobocze dostawiam do bariery energochłonnej i sunę kilka metrów po niej, przednie koło wskakuje z pobocza na asfalt- tylne zostaje i leżymy w poprzek na swoim pasie. Dźwigam głowę, wszędzie kurz, samochód nas wymija hamuje na piskach, oglądam się patrze Moja już pozbierana stoi jak wryta.
-żyjesz?
-tak
-przejdź na drugą stronę
Honda leży na lewym boku silnik milczy lusterko złożone, dźwigam, wciskam rozrusznik zamróczała, pokazuję gościowi z samochodu że wszystko ok, żeby jechał. Puszczam sprzęgło szarpnięcie, trzask silnik gaśnie. Ku*wa co jest? Pale drugi raz więcej gazu z oporem i szarpaniem silnika przejeżdżam na drugą stronę, cholera jasna coś poszło. Gasze moto ustawiam na poboczu na, przytulam Swoją Dziewczynę, jeszcze raz pytam czy wszystko w porządku. Obkręcam ją wszystko całe tylko kolano przetarte. Patrze na siebie lewa nogawka od kolana do buta w strzępach kolano zeszlifowane asfaltem, krew się leje. Obracam się patrze na moto lewa strona czachy ma kilka pęknięć przy poziomej śrubie mocującej i przytarta lekko na wysokości kierunkowskazu. Boczna owiewka w rysach wyskoczyła z jednego zatrzasku od czachy urywając go. pług też trochę przejechany przy łączeniu z owiewką, nic teraz nie ruszam, żeby gorzej nie zrobić. Prostuję lusterko ustawiam, patrze na tylny zadupek, wszystko całe plastiki, kierunki, lampy, stopki, dźwignie, klamki, lusterka. Przechodzę na drugą stronę prawa strona czachy nie tknięta, boczna owiewka przerysowana i popękana od uderzenia w barierę w miejscu napisu VFR. Prawy pług minimalnie przejechany, zadupek z prawej strony cały. Reszta wszystko nie tknięte, pokryte kurzem, posprawdzałem czy nie ma żadnych wycieków. Siadam na moto i próbuje czego tak się zachowywał wcześniej, pale puszczam sprzęgło, trzask, szarpnięcie- zgasł. szukam butem dźwignie zmiany biegów. Raz w dół drugi raz zaświeciła się kontrolka luzu. I gdzie ja chciałem jechać kuźwa z trójki mówię sam do siebie. Wrzucam jedynkę ruszam bez szarpnięć i trzasków wszystko gra Uff... Stawiam moto i z tego wszystkiego idę sobie brzydko mówiąc "siknąć" w krzaczki. Chwila oddechu spojrzałem jeszcze raz na Hondę, łza w oku się kręci- jest dobrze mówię na głos, ważne, że my żyjemy. Siadamy na moto, wciskam starter, wracamy... mijająca nas czerwona VFR sygnalizuje, że policja stoi. Zwalniam i spokojnie przez serpentyny, na końcu zjazdu policja, czeszą co drugiego motocyklistę, bo ktoś z puszki zadzwonił, że się wściekają strasznie pewnie. Akurat kogoś trzymają przejeżdżam i spokojnie bez większych atrakcji do domu.

Na dzień dzisiejszy Honda stoi w garażu, zdjąłem obie boczne owiewki wyprostowałem dwa blaszane uchwyty, bo lekko były zgięte, zdemontowałem czachę i odkręciłem jej lewą stronę. Pług na razie zostawiam, bo jest tylko lekko zarysowany, pęknięć na szczęście nie ma. Te trzy owiewki zawiozłem do Pana zajmującego się spawaniem plastików od 10lat. (Podobno drogi ale dobry) Powiedziałem co gdzie ma być i żeby po nadlewał tam gdzie bardzo przetarte. Za zrobienie tego będzie około 150zł powiedział i ma się zapytać znajomego lakiernika, który zajmuje się malowaniem owiewek ile za pomalowanie tych trzech elementów by wyszło... Z jednej strony czuję się do d*py, że tak zniszczyłem sobie maszynę, a z drugiej się cieszę, że nikomu nic się nie stało. Myślę, że do miesiąca czasu, Honda będzie wyglądać jak dawniej.


Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie moich przeżyć, na pewno mi ulży jak się z kimś tym podzielę.
Przyjmuje wszelkie wnioski i porady odnośnie wypadku, malowania tych elementów, żeby wiedzieć na przyszłość.

Pozdrawiam Tomek.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

mamihlapinatapai
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 67
Rejestracja: wt 31 lip 2012, 16:05
Model VFR: 2002 Vtec
Imię: Przemek
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Opole

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: mamihlapinatapai » śr 11 wrz 2013, 13:47

Podobno motocyklisci dziela sie na tych co szlifowali i na tych co szlifowali ale sie do tego nie przyznaja... Ja jeszcze (tfu, tuf) osobiscie nie zaliczylem nic powaznego (dzieki Bogu)... ale mysle ze kazdego z wiekszymi czy mniejszymi skutkami to czeka. Jedno co dobre na swoim przykladzie moge powiedziec to to iz od momentu gdy kilka lat temu mialem dosyc srogiego dzwona stara poczciwa Beemka... to wiele zrozumialem, zarowno od strony technicznej, jak rowniez pewnego podejscia do zycia. Totez jedno co moge powiedziec to takie stare i poczciwe NIE MARTW SIE... kolejna lekcja zycia, nie pierwsza i nie ostatnia a wszystkie rzeczy materialne raz przychodza a raz znikaja... taka kolej zycia. Bedzie dobrze :))
zyje sie tylko raz :) ....

Mariobross
Posty: 12
Rejestracja: ndz 21 kwie 2013, 20:17
Model VFR: RC 36 II
Imię: Mariusz
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Rybnik

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: Mariobross » śr 11 wrz 2013, 14:10

Najważniejsze że jesteście cali i zdrowi. Tak jak pisze [quote="mamihlapinatapai"] NIE MARTW SIE... kolejna lekcja zycia, nie pierwsza i nie ostatnia a wszystkie rzeczy materialne raz przychodza a raz znikaja... taka kolej zycia. Pozdro

Awatar użytkownika
FernandoT
pisarz
pisarz
Posty: 203
Rejestracja: wt 26 lut 2013, 18:07
Model VFR: RC 46 '01
województwo: lubuskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: FernandoT » śr 11 wrz 2013, 14:48

dobrze przynajmniej ze na koniec sezonu masz zime na poskladanie pieca i od wiosny mozesz dalej latac bogatszy o te doswiadczenie..
WSK M21W2 1972, KTM LC 4

Awatar użytkownika
emil
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 4201
Rejestracja: ndz 21 gru 2008, 22:10
Model VFR: Fortepian
Imię: Łukasz
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: SO/SZA

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: emil » śr 11 wrz 2013, 17:41

dobrze, żeście cali...

ja nie wiem, ale po Biesach na winklach to maksymalnie 3 wbijałem, na 2 leci 140, więc po co więcej? Poza tym większa siła hamowania silnikiem, bez używania hamulców, które na piasku mogą być zgubne. Mniejszy bieg = ciaśniej można wziąć zakręt minimalnym ruszeniem gazu, bądź szerzej, na wysokim biegu nie masz tej możliwości. Ale tu już nie ma co gdybać, jeździsz po tej pętli pewnie nie pierwszy raz, to pewnie się spodziewałeś, że może leżeć piach. Ja często jeżdżę po Górach Stołowych i są tam takie miejsca, w dodatku w poszczególnych okresach roku, że można się zesrać, ale tak samo używam niskich biegów. Na niestabilnej nawierzchni hamuj bardziej tyłem niż przodem, w zasadzie oba hamulce to najlepsze rozwiązanie, ale siła na tył robi swoje, dupą pozamiata ale odpuścisz i się wyprostuje; jak pozamiata przodem to jest pozamiatane.. Nie zapominaj o ciśnieniu w oponach, jak za mało to moto nie skręca..

Jeśli nie masz na tyle doświadczenia to pojeździj jednak bez plecaka, szkoda by było chyba zrobić krzywdę tej ukochanej osobie, nie?

pozdro

Awatar użytkownika
Fakir
klepacz
klepacz
Posty: 1105
Rejestracja: śr 02 lut 2011, 18:51
Model VFR: VFR750 & XT600
Imię: Krzysztof
województwo: wielkopolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Poznań

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: Fakir » śr 11 wrz 2013, 17:44

Dobrze że wyszliście cało, maszyne poskładasz :bye
na pętlach bieszczadzkich trzeba uważać, asfalt nie jest w najlepszym stanie, często jest pofałdowany, i do tego syf na zakrętach.
Co prawda od ustrzyk górnych w stronę komańczy jest ładny, ale w stronę czarnej i ustrzyk dolnych to już nie zbyt...
W deszczu jeszcze gorzej, bo miejscami jest wysmołowany, dziś miałem okazję przekonać się że trzeba uważać w deszczu - obyło się bez gleby :P
Yamaha XJ600N
Honda VFR750
Yamaha XT600z Ténéré

Awatar użytkownika
figaro
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2639
Rejestracja: czw 14 lut 2008, 21:40
Model VFR: RC36II96 r.
Imię: Tomasz
województwo: pomorskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Trójmiasto; Rumia

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: figaro » śr 11 wrz 2013, 20:21

Cóż więcej powiedzieć.
Nabyłeś/liście/ wiedzę [choć zapewne boleśnie], której za żadne pieniądze nie kupisz.
Przeprowadziłeś analizę zdarzenia i bardzo dobrze.
Pozostaje wyciągnąć wnioski, aby podobne zdarzenie nie miało już szans powtórki w przyszłości.
Mnie interesuje tylko dwie sprawy:
1. Zakręt był ślepy, czy nie?
2. Co to za rurki znajdują się poniżej chłodnicy?
Sam mam RC36II i niczego podobnego u siebie nie zaobserwowałem.
Zrób proszę kilka zbliżeń, z kąd wychodzą i dokąd zmierzają.
Fotki podeślij na pw.
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny.

Awatar użytkownika
KolczyK
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 4199
Rejestracja: pt 02 mar 2007, 23:20
Model VFR: 800FI rc46 '02
Imię: Przemysław
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Trójmiasto, Rumia
Kontakt:

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: KolczyK » śr 11 wrz 2013, 20:49

kurde na pętlach w Bieszczadach bylo kozacko .... ocieranie podnóżków... zamykanie oponki....coś pięknego. Ale jak widać....trzeba dobrze rozgrzać opony....bo różnie to bywa.

dobrze, że jesteście cali :bye
VFR800FI '99 - była ze mną 35tyś km
VFR800FI '02 - obecna kochanka

UBEZPIECZENIA << www.kolczynscy.pl >>>

Awatar użytkownika
Bury
klepacz
klepacz
Posty: 925
Rejestracja: czw 28 mar 2013, 21:53
Model VFR: CBR1100XX
Imię: Andrzej
województwo: pomorskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tczew

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: Bury » śr 11 wrz 2013, 21:12

najważniejsze ze wam sie nic nie stało. ja tez miałem szlifa a raczej wykaszanie rowu 3 tyg temu w bieszczadach na małej pętli prosty odcinek pod gorke po lewej pieeeekny widok na dolinke i nie wiem kiedy nawet jak wyjechalem z drogi przy 110-120(zwiedzałem) takie piękne te nasze Bieszcady. udalo mi sie utrzymac na szczycie rowu do czasu... około 50km/h moto poszlo w row a nas wywalilo na asfalt, zonka siniaka na łydce i kurtka podarta na ramieniu ja bardziej poobijany (bark zebra i miednica zbite tylko dzieki bogu) kaski przetarte z mojego az szyba poleciała.dzis wiem ze zapiecie kasku to bardzo wazna sprawa no nie wspominając o jezdzie w kombi. sprzecik najmniej ucierpiał, lewy kierunek,ulamane lusterko i kilka rysek. dzieki lasochowym kraszom plastiki cale ;) czlowiek sie uczy na własnych błędach i trzeba wyciagnąć wnioski zeby ich wiecej juz nie powtarzac.mamy szczescie ze tylko tak sie skonczylo. a na jazdach doszkalających mowil instruktor "Patrz gdzie chcesz jechać bo tam pojedziesz" patrzył w doline i poszedł hehe dzieki bogu nie tak daleko jak patrzył... najlepszego, a sprzet sie zrobi zima idzie ;)
VFR800 RC46 98r była
CBR1100XX Super Blackbird
Darkness Black Metallic

Awatar użytkownika
kris
pisarz
pisarz
Posty: 241
Rejestracja: wt 03 sty 2006, 11:06
Model VFR: rc 36II VTR SP2
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Świdnica
Kontakt:

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: kris » śr 11 wrz 2013, 21:36

Te rurki to recyrkulacja spalin czy jak tam się to nazywa ja w swojej RC36II tez takie miałem.

Awatar użytkownika
emil
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 4201
Rejestracja: ndz 21 gru 2008, 22:10
Model VFR: Fortepian
Imię: Łukasz
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: SO/SZA

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: emil » śr 11 wrz 2013, 21:38

figaro, te rurki różnie były, starsze roczniki miały tak, a 96-97 jakoś tak w dół prowadzone, nie wiem od czego to zależy, do chłodnicy oleju chyba szły w górę, potem się łączyły z metalowymi.

Awatar użytkownika
dixon
klepacz
klepacz
Posty: 550
Rejestracja: pn 15 lis 2010, 16:05
Model VFR: rc46
Imię: rafał
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: grójec

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: dixon » śr 11 wrz 2013, 22:11

Mictom, dobrze, że wam się na szczęście nic nie stało poważnego, a sprzęt to tylko sprzęt, naprawi się i będziecie z powrotem jeździć;) Byłem w maju w bieszczadach w tym roku, przelatałem w sumie wszystkie traski i owszem, asfalt nie jest wszędzie super, są dziury, gorszy asfalt, piach, ale można polatać i szybciej tu i tam, choć trzeba uważać, pomijając asfalt, na
ludzi, samochody, rowery itd. Bo czasem można się ostro zdziwić wyskakując z zakrętu.
Jest: Honda VFR RC46 '01
Yamaha WR250F '08
Yamaha FZR 600 '93
Yamaha XS400 Special '81
Honda Lead 125 '83
Vespa ET4 125 '98
Wfm 125 '61
Ex: VFR RC46 '01, Suzuki DR-Z 400 SM '04, Honda Transalp 650 '04, Awo Simson Tourist '51, MZ ES250 '61, Jawa Perak 250 '52

Awatar użytkownika
mictom
klepacz
klepacz
Posty: 764
Rejestracja: wt 25 wrz 2012, 01:10
Model VFR: RC36 II
Imię: Tomek
województwo: podkarpackie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: RKR ROGI

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: mictom » śr 11 wrz 2013, 22:52

FernandoT pisze:dobrze przynajmniej ze na koniec sezonu masz zime na poskladanie pieca i od wiosny mozesz dalej latac bogatszy o te doswiadczenie..
Piec na szczęście cały, owiewki mają być w następnym tygodniu, potem wizyta u lakiernika i tu czuje pociągnie po kosztach. Lewa strona czachy i dwa boki to będzie trzy elementy i licząc 300zł za jeden. dobrze główkuje?

Awatar użytkownika
mictom
klepacz
klepacz
Posty: 764
Rejestracja: wt 25 wrz 2012, 01:10
Model VFR: RC36 II
Imię: Tomek
województwo: podkarpackie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: RKR ROGI

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: mictom » śr 11 wrz 2013, 23:55

Figaro to ten winkiel z jednej i z drugiej strony, ja jechałem z góry. Kuźwa aż mi się coś robi jak go widzę. Zdjęcia zrobię jutro i Ci prześle. Jasny szlak i jest piasek metr za linią, tak jak Moja mówiła, bo ja nie pamiętam. Diabli mnie tam ponieśli, miałem wcześniej zawrócić.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
figaro
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2639
Rejestracja: czw 14 lut 2008, 21:40
Model VFR: RC36II96 r.
Imię: Tomasz
województwo: pomorskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Trójmiasto; Rumia

Re: Pierwszy szlif. Urażona duma i złość na samego siebie

Post autor: figaro » czw 12 wrz 2013, 20:20

Na moje oko z jednej i z drugiej strony ślepy. 8)
Osobiście do takich zakrętów [znanych i nieznanych] podchodzę z szacunkiem i staram się dokładnie wybrać tor przejazdu. :shock:
Nie widzę = nie cisnę. :idea:
Szlifnąłeś się, to na przyszłość będziesz wiedział jak należy się zachować. :wink:
A taki lub inny "ślepaczek" już niejednego kierowcę nauczył lub nauczy pokory i podstaw fizyki. :evil
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości