o mały włos cz. 2
: czw 12 lip 2007, 21:43
W weekend wybralem sie z moim plecaczkiem na mazurski wypad. Troszke momentami padalo, wiec nawierzchnia byla troche mokra. Jechalismy sobie lajtowo ok 100 kmh. A tu ok przasnysza, nagle kolo jadacy z przodu golfikiem ni stad ni z zowad prawy kierunek i po hamplach ostro daje, bo mu sie przypomnialo, ze bedzie skrecac w polna droge. Wiec ja oczywiscie tez ostro po hamplu przednim i co ... i nagle czuje jak slizga mi sie przednie kolo i zaczynamy leciec na lewa strone. Od tego momentu wszytsko pamietam jak przez mgle. Wiem tylko, ze odpuscilem hamulec, udalo mi sie nie polozyc sprzeta i ominalem golfa z lewej strony. Oczywiscie nie bylo czasu sprawdzic, czy z naprzeciwka ktos jedzie, w przeciwnym wypadku bylbym w kolejnych opalach. I teraz nie wiem co tu uratowalo mi dupe, czy byl to moj refleks (nabite kilometry oraz godziny w gran tourismo zaprocentowaly), czy powinienem podziekowac mojej VFRce za CBSa. Szczerze powiedziawszy mam wrazenie, ze czasu na reakcje bylo tak akurat - sprzet nie poleciel od razu na bok. Czy teoretycznie rzecz biorac uslizg przedniego kola zalezy w jakims stopniu od hamowania tylnym kolem? Czy po prostu dzieki temu, ze hamujemy obydwoma hamplami to sila hamowania przednim kolem sie zmniejsza i przez to ryzyko uslizgu?
Mial ktos podobne przygody innymi sprzetami? Wczesniej bylem posiadaczem NTVa i na szczescie nie musialem nim testowac losia.
Mial ktos podobne przygody innymi sprzetami? Wczesniej bylem posiadaczem NTVa i na szczescie nie musialem nim testowac losia.