Wczoraj zaliczyłem pierwszego zonka Henrym
: sob 02 cze 2012, 00:24
Wydaje mi się, że warto rozpocząć taki temat, chyba, że gdzieś go przeoczyłem.
Wczoraj zaliczyłem pierwszego zonka Henrym. Zrobiłem 300km po rasie do domu z roboty i pod domem niemalże, wychrzaniłem się na torach tramwajowych Moto poleciało parę metrów ja zostałem na miejscu... mocno zdziwiony co się stało. Na szczęście Henry ma tylko przytarty boczek i wciśnięty kierunek, a ja bolący bark. Szybko ludzie podbiegli i pomogli mi podnieść motocykl i odprowadzić go na bok. 10 minut później byłem w domu.
Jeżdżę na motocyklu już kilka lat i taka kwestia jak gumowe podesty na torach tramwajowych podczas ulewy, powinna być normalką. Okazuje się, że zmęczenie robi swoje i moment kiedy wyłącza się myślenie może być zabójczy.
Kilka lat temu złapałem ślizga vulcanem razem z żoną na żółtym pasie. Ludzie wokół tylko pukali się w czoło, nikt nie podszedł... Od tego momentu omijam żółte pasy szerokim łukiem.
Oby jak najmniej było takich sytuacji...
Wczoraj zaliczyłem pierwszego zonka Henrym. Zrobiłem 300km po rasie do domu z roboty i pod domem niemalże, wychrzaniłem się na torach tramwajowych Moto poleciało parę metrów ja zostałem na miejscu... mocno zdziwiony co się stało. Na szczęście Henry ma tylko przytarty boczek i wciśnięty kierunek, a ja bolący bark. Szybko ludzie podbiegli i pomogli mi podnieść motocykl i odprowadzić go na bok. 10 minut później byłem w domu.
Jeżdżę na motocyklu już kilka lat i taka kwestia jak gumowe podesty na torach tramwajowych podczas ulewy, powinna być normalką. Okazuje się, że zmęczenie robi swoje i moment kiedy wyłącza się myślenie może być zabójczy.
Kilka lat temu złapałem ślizga vulcanem razem z żoną na żółtym pasie. Ludzie wokół tylko pukali się w czoło, nikt nie podszedł... Od tego momentu omijam żółte pasy szerokim łukiem.
Oby jak najmniej było takich sytuacji...