Wczoraj zaliczyłem pierwszego zonka Henrym. Zrobiłem 300km po rasie do domu z roboty i pod domem niemalże, wychrzaniłem się na torach tramwajowych

Jeżdżę na motocyklu już kilka lat i taka kwestia jak gumowe podesty na torach tramwajowych podczas ulewy, powinna być normalką. Okazuje się, że zmęczenie robi swoje i moment kiedy wyłącza się myślenie może być zabójczy.
Kilka lat temu złapałem ślizga vulcanem razem z żoną na żółtym pasie. Ludzie wokół tylko pukali się w czoło, nikt nie podszedł... Od tego momentu omijam żółte pasy szerokim łukiem.
Oby jak najmniej było takich sytuacji...