Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 2011r.

Miałeś jakaś niezłą akcję i chcesz sie podzielić? Chcesz opowiedzieć o swojej wyprawie? Dawaj dawaj.
Awatar użytkownika
KAWOWA
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 58
Rejestracja: wt 19 lut 2008, 22:05
Imię: Magda
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Warszawa

Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 2011r.

Post autor: KAWOWA » pn 22 sie 2011, 14:05

Trasa: Warszawa - Alpy – Dolomity – Verona – Lazurowe Wybrzeże – Paryż – Normandia – Kolonia – Warszawa
Wyprawa pełna przygód, winkli, kilometrów, widoków i słonecznej pogody. W odróżnieniu od zeszłorocznej wyprawy do Włoch, to tym razem bardziej niż liczba kilometrów odczuwalny był czas przesiedziany w siodle.
Zaczęło się niezbyt szczęśliwie :( . Wyjeżdżaliśmy z Wawy o 7 rano w strugach deszczu, 30 km za stolicą miałam szlifa. Ślisko, ściana deszczu, mała widoczność, no i poszło. Raf jechał przede mną i nie zauważył, że się wyłożyłam, jak zobaczył w lusterku, że mnie nie ma zatrzymał się, jakiś gościu powiedział mu, że leżę. Chyba nie jestem w stanie sobie wyobrazić co czuł zanim zobaczył mnie, ze stoję cała obok motka. I tak przez chwilę staliśmy w strugach deszczu i moich łez, ja cała, oprócz bólu głowy(w kasku szybka do wymiany) i biodra ok., motek – urwana szyba, poza tym ok. Co dalej właśnie zaczęły się nasze wakacje, chciałoby się zaśpiewać „a miało być tak pięknie ...”. Po dokładnych oględzinach (dobrze, że doktor był ze mną :) ) mnie i motka wsiedliśmy na maszyny. Dojechaliśmy do Częstochowy, nadal w strugach deszczu, rozżaleni i przejęci tym co się wydarzyło, ja z ogromnym bólem głowy musieliśmy podjąć decyzję, jedziemy dalej, czy wracamy do domu, jeszcze niewiele km za nami. Kask rozwalony, szybka została w rowie, ja obolała, deszcz leje. Męska, głównie moja decyzja - zbieramy się i w Częstochowie kupujemy nowy kask (stary został w sklepie, zamówiliśmy nową szybkę), jedziemy do Katowic po nową szybę dla cebuli i po jej zamontowaniu, już w słońcu kontynuujemy podróż, pierwszy nocleg na granicy Czesko – Austriackiej, wesolutki, cieplutki i tani – z dobrym piwem – tego nam było trzeba po TYM dniu. Zresztą „piwo – tego nam było trzeba” padnie jeszcze w górach wiele razy, jednak już z całkiem innych, przyjemniejszych powodów :D .
Następnego dnia docieramy do Villach, tam nocleg i „koniec transferu”. Teraz już piękne górskie traski są nasze.
Przejechaliśmy m. in. takie przełęcze jak: Jaufenpass (2099), Timmelsjoch (2474), Pillerhohe (1558), Umbrailpass (2601)Wurzjoch (2006). Widoki i winkielki niezapomniane. Obowiązkowo zamknięta oponka – oczywiście w VFRze, a nie w Cebuli, ale i tak dawałyśmy radę :D . Jeździło się zajebiaszczo, piękna pogoda, ładny asfalt, CZASEM wąsko i CZĘSTO :) , nie widziałam nic więcej niż tylko 1 -2m przede mną- zakręt za zakrętem, ale emocje i przeżycia niezapomniane.
Też był dzień, kiedy przejechaliśmy 400km, wjeżdżając 4 razy na ponad 2000mnpm, ostatni wjazd był już wieczorem, po ciemku – to i tak była najkrótsza droga do pola namiotowego . Muszę przyznać, że „widzę ciemność – ciemność widzę” towarzyszyło mi przez cały czas tego powrotu. W ciągu dnia, przepaści, odległości, wysokość robią ogromne wrażenie, a tym razem tego nie było widać, ale można było sobie wyobrazić. Niesamowite przeżycie przejeżdżać znak 2500mnpm w totalnej ciemności. Fajne było to, ze takich wariatów było więcej :) .
Po Austrii przyszedł czas na Włochy, Alpy włoskie równie urokliwe, ale już troszkę inne od Austriackich. Różnią się m.in. tym, że trawa na austriackich stokach jest równiutko wykoszona :lol: .
Fajne było to we Włoszech, że po tych samych trasach jeżdżą ludzie samochodami, motkami, rowerami, gokardami, na specjalnych rolkach i dla wszystkich jest miejsce, a wśród tego zgiełku na stoku pasą się krowy, które ten cały zamęt mają głęboko gdzieś – przecież te piękne widoki to dla nich codzienność :lol: .
Żal było zjeżdżać z gór, ale przed nami były kolejne urokliwe miejsca.
Ponieważ w zeszłym roku zakochałam się w Veronie, to odwiedziliśmy nasz ulubiony camping San Pietro (polecam, widok na całą Veronę niezapomniany) , spędziliśmy dzień wylegując się nad Lago di Garda, a potem wybrzeżem ruszyliśmy zachwycać się Lazurem :D . Równie pięknie po stronie włoskiej, jak i francuskiej, ale fajniej po francuskiej. Plaże otwarte i dostępne dla wszystkich, dużo pól namiotowych przy plaży, natomiast strona włoska bardzo zabudowana hotelami . Ceny przyzwoite, pogoda super – ciepło, z silnym wiatrem, super na plażę. I ciekawostka dla PANÓW, tyle gołych cycków w różnym wieku to nie widziałam w życiu co na plażach we Francji :shock: . Pełen luz, Francuzi są naprawdę wyzwoleni :lol: .
Na Lazurowym Wybrzeżu we Francji zdarzyły nam się dwie sytuacje, którymi chcę się z Wami podzielić. Pierwsza pt. „nakarmienie ludzi drogi”, druga „strumyk pod namiotem”, obie na tanim, fajnym polu namiotowym. Przyjechaliśmy późno na pole namiotowe, gdyż trochę czasu zajęło nam znalezienie noclegu. To był jedyny dzień, kiedy odwiedziliśmy kilka pól namiotowych i zostaliśmy dopiero na 4, czy 5 z kolei. Wcześniejsze, albo były zajęte, albo strasznie drogie (46 euro za 2 osoby z małym namiotem i motkami to duża przesada). W trakcie rozpakowywania podeszła do nas Francuzka (była rozstawiona z rodziną po drugiej stronie alejki) i poczęstowała nas kolacją – sałatka, kotlecik i oczywiście bagietka. Nie rozumiałam nic co ona mówi, Raf zrozumiał tylko, że mówi, ze dopiero przyjechaliśmy, widać , ze jesteśmy zmęczeni i jej rodzina chciała podzielić się z nami jedzeniem. Byłam wzruszona ... To było takie proste i miłe. A następnego dnia obudziliśmy się z strugach deszczu (to był jedyny dzień, kiedy deszcz pokrzyżował nam plany), po godzinie ulewy okazało się, ze nie ma odpływu i nasz namiot stoi w bajorku, a po kolejnej godzinie woda chlupała nam pod podłogą namiotu. Dziwne to było uczucie, na szczęście namiot przetrwał, a po godzinie popołudniowego słońca, po deszczu nie było śladu.
Po odwiedzeniu żandarma w San Tropez ruszyliśmy na poszukiwanie pól lawendy w Prowansji. One naprawdę istnieją, fioletowe pola, niebywałe...
Po dwóch tygodniach „dziczy” udaliśmy się do „miasta” Paryża – zupełnie inny klimat, motki odpoczywały, a my metrem i rowerami zwiedzaliśmy stolicę Francji. Ostatni (trzeci) dzień w Paryżu spędziliśmy na Polach Elizejskich na finale Tour de France. Nie jestem fanką kolarstwa i nawet nie wiem, kto jechał i kto wygrał, ale całe wydarzenie było niezłą frajdą.
Ostatnim celem naszej podróży była Normandia i Omaha Beach. Normandia, jako region Francji piękna i ze swoistym, bardzo przyjaznym klimatem, a miejsce gdzie walczyli żołnierze ciche, spokojne, robi wrażenie. Najbardziej poruszył mnie widok ściany, na której wypisane są nazwiska poległych żołnierzy, kropka przy nazwisku oznacza, że ciało tej osoby było zidentyfikowane – tych kropek jest naprawdę niewiele, można je policzyć na placach... Szybko po powrocie obejrzeliśmy Szeregowca Ryana – po tym, jak było się w tym miejscu, zupełnie inaczej ogląda się ten film...
A po Normandii był szczęśliwy, spokojny powrót do domu. Prawie spokojny :( . Chyba trochę wykończyłam moją cebulkę na autostradzie i pod Berlinem powiedziała basta – nie było ładowania. Na pych, po odpoczynku ruszyliśmy w kierunku granicy ale już nie autostradą, tylko drogami wiejskimi, 80km/h to był max, bez świateł i kierunkowskazów i tak jechaliśmy aż maszyna kompletnie odmówiła posłuszeństwa. Jechaliśmy tak NON STOP przez 4 h (jak zeszłam z motka nie byłam w stanie się ruszyć). Udało nam się dotrzeć do Świecka. Tam motel i czary mary mojego męża, który oddał mi swoje serce po raz drugi :D , tym razem to mechaniczne – podmienił akumulatory pomiędzy cebulą i VFRą i tak następnego dnia dojechaliśmy do Warszawy. Jak się później okazało padł regulator napięcia. I tak z przygodami wyjazd i z przygodami powrót, piękna podróż pomiędzy ...

Fred
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2605
Rejestracja: ndz 08 kwie 2007, 20:48
Imię: .
Płeć: Mężczyzna

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: Fred » pn 22 sie 2011, 14:09

Zapodajcie jakieś fotki bo nie wszystko można sobie wyobrazić :wink: a ciekaw jestem widoków, bo może za rok w te rejony polecimy

Gratuluje wyprawy :bye
Ostatnio zmieniony pn 22 sie 2011, 14:10 przez Fred, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
kiki
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2502
Rejestracja: pt 13 sty 2006, 12:53
Imię: Piotr
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Węgrów
Kontakt:

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: kiki » pn 22 sie 2011, 14:10

Magda a ile łącznie km stuknęło? I przede wszystkim- GDZIE FOTKI :mrgreen:

Awatar użytkownika
KAWOWA
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 58
Rejestracja: wt 19 lut 2008, 22:05
Imię: Magda
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Warszawa

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: KAWOWA » pn 22 sie 2011, 14:15

Zaraz Kawa wrzuci fotki, ale gołych cycków nie będzie ... :D

Kawa
klepacz
klepacz
Posty: 812
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 21:41
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: Kawa » pn 22 sie 2011, 14:24

Ja moze dodam tylko, ze faktycznie w tym roku udalo nam sie ladnie polatac po alpach. Pomocne przy planowaniu tras byly mapy ADAC i gps. Kufry z motka, paliwo pod korek i ognia. Najwiecej frajdy dawaly oczywiscie lokalne drozki. Nagminnie uczeszczane przez lokalnych bajkerow, ktorzy znaja kazdy winkielek.
Jadac w Dolomity stanal na swiatlach (roboty drogowe) za nami kolezka na zxie z drugim kolezka w koszu. Dopiero co rozpoczynalismy latanie po winkielkach tego dnia wiec stwierdzilem ze troszke pocisne. Skladam sie w winkielkach i w moim przekonaniu ostro gazuje, ale caly czas czuje oddech zxa na plecach. Stwierdzilem ze go puszcze i posiedze teraz jemu na plecach. Ale kolezka po wyprzedzeniu mnie tak pocisnal, ze tyle go bylo widac. Mozna sie spokojnie nabawic kompleksow ;).

Ogolnie nabilismy ok 8000 km. Sporo po Francji. Po paru wczesniejszych pobytach w Paryzu nie mialem zbyt dobrego zdania o francuzach, ktorzy przewaznie zlewaja turystow nie mowiacych po francusku. Ale na poludniu Francji ludzie bardziej wyluzowani i wychodzacy do ludzi. Zaskoczyly mnie tez plaze ;), ktore pomimo pelni sezonu nie byly zaladowane narodem.

Na zdjecia zapraszamy na indywidualna projekcje, wylacznie z waznym zalacznikiem :lol.

Jak to nie bedzie cycków???? :tts

Awatar użytkownika
klosiewi
klepacz
klepacz
Posty: 1369
Rejestracja: pt 24 kwie 2009, 15:59
Imię: Grzegorz
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Grójec

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: klosiewi » pn 22 sie 2011, 14:26

powiem Wam szczerze szacun!!!!!!!!!!!! :pwned :pwned
Fred pisze:a ciekaw jestem widoków
nie bądź miekka faja i przyznaj się iż chodzi Ci o te gołe cycki :biggrin :biggrin :biggrin
KAWOWA pisze:ale gołych cycków nie będzie
eeeee KAWA nie bądź gej i pokaż zdjęcia z plaż :mrgreen:

Awatar użytkownika
Łysolek
Shrek
Shrek
Posty: 1261
Rejestracja: sob 04 lip 2009, 08:45
Imię: Adam
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Marki

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: Łysolek » pn 22 sie 2011, 14:30

cieszę się że udało się Wam z tym urlopem :) wyjazd z małymi przygodami zostaje na całe życie w pamieci :) Gratuluje wyjazdu , trzymajcie się ciepło :bye

Kawa
klepacz
klepacz
Posty: 812
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 21:41
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: Kawa » pn 22 sie 2011, 14:44

Troszku fotek, bo mnie zona molestuje :lol
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
śliniak290
klepacz
klepacz
Posty: 1842
Rejestracja: pn 07 cze 2010, 09:41
Imię: Wojciech
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa - Jelonki

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: śliniak290 » pn 22 sie 2011, 14:52

Pogratulować wyjazdu , pełen szacun że po przygodzie dalej była kontynuowana wyprawa , zdjęcia super.
Najpierw naucz śmiać się z siebie , a potem śmiej się z innych !!!

Awatar użytkownika
regis
bywalec
bywalec
Posty: 42
Rejestracja: sob 01 maja 2010, 16:45
województwo: podkarpackie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Przemyśl
Kontakt:

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: regis » pn 22 sie 2011, 16:14

gratulacje, podobny plan mamy na przyszły rok :)
Jadąc na motocyklu, widzi się wszystko zupełnie inaczej.(...)
Wtedy nie tylko oglądamy, ale również uczestniczymy.

Kawa
klepacz
klepacz
Posty: 812
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 21:41
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: Kawa » wt 23 sie 2011, 11:46

regis pisze:gratulacje, podobny plan mamy na przyszły rok :)
No to jak bedziesz mial pytania to pisz... Przy takich realcjach zawsze przydaja sie informacje tzw praktyczne. Ale nasza trasa przebiega przez sam srodek zachodniej cywilizacji, gdzie w kazdym miescie jest duzy serwis moto, market, sklep elektorniczny, apteka itd. itp. I tak w zasadzie to w kazdym kraju znajdzie sie zyczliwych ludzi, ktorzy chetnie pomoga w razie czego. Roznica cenowa miedzy polsza a "zachodem" staje sie coraz mniejsza. No chyba, ze dopadnie nas jakas nagla potrzeba np. w Monaco :lol. Ale ogolnie rzecz biorac w razie wojny wszystko mozna kupic za standardowa kwote.

Gdy padl nam regler (bylem przekonany ze to jednak alternator i juz w perspektywie mialem wizje sprawdzenia ile kosztuje sciagniecie motka z autobahny przez ADAC), nawet gdyby to byla Normandia, najprawdopodobniej paczka z larssona jakims super ekspresem szla by trzy-cztery dni (dzieki Achmed za support techniczny :cool ). Po paru dniach smiac nam sie chcialo z tej wywrotki Magdy, bo scena w szerszej perspektywie wygladala jaklby z reklamy karty visa . Ooo rozwalil sie kask - trzeba kupic nowy, ooo - rozwalila sie szybka w moto - w internecie sprawdzamy sklepy po drodze i przy okazji kupujemy szybke :lol. Trzeba miec tylko duzy limit w banku na Kajmanach :lol (Magdzie troche mniej bylo do smiechu bo cale udo spuchiete i sine, ale zastosowalem moja specjalna kuracje : :mrgreen: ). Btw szybka kupujac ja po drodze w malym sklepiku w Katowicach, ktory sciaga rzeczy od Louisa wyszla nam taniej niz ngdybysmy w domku ja zamowili :disagree . Bo Pan akurat mial promocje :bye

Awatar użytkownika
Klarkson
pisarz
pisarz
Posty: 366
Rejestracja: pn 06 lis 2006, 17:00
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Czestochowa
Kontakt:

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: Klarkson » wt 23 sie 2011, 14:29

W zeszłym roku wracając z Alp na wysokości Mondsee w Austrii w tandetnym akumulatorze Unibat oberwałą się cela i nie pozwalał się dalej ładować. Po podpięciu pod prostownik na stacji ADAC nie wskazywał śladów życia.

Za nowy akumulator Varty wywaliłem 80 ojro
Za pożyczenie miernika elektrycznego i podwiezienie do innej stacji po akumulator kolejne 40 ojro :shock:

Na zachodzie wiedzą jak skutecznie obrać z pieniędzy w potrzebie.
Przez chwilę zastanawiałem się czy baba w kasie za pomoc mówi : fircejn ? nie tam było fircyg !
Klarkson

Kawa
klepacz
klepacz
Posty: 812
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 21:41
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: Kawa » wt 23 sie 2011, 18:25

Klarkson pisze: Za nowy akumulator Varty wywaliłem 80 ojro
Za pożyczenie miernika elektrycznego i podwiezienie do innej stacji po akumulator kolejne 40 ojro :shock:
Ale tak to przynajmniej wiesz, ze masz oryginalny aplejski akumulator Varty, co przy sprzedazy motka pozwoli ci podwyzszyc cene o przynajmniej 200 zl :D. A 40 jurkow za zolta taksowke w obie strony to mysle, ze na prawde promocyjna cena :lol. Przejedz sie taksa po Wawie przez cale miasto w te i spowrotem wieczorkiem to mysle, ze podobnie bedzie :biggrin

Awatar użytkownika
Klarkson
pisarz
pisarz
Posty: 366
Rejestracja: pn 06 lis 2006, 17:00
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Czestochowa
Kontakt:

Re: Alpy-Włochy-Prowansja-Normandia.Wyprawa Kawów lipiec 201

Post autor: Klarkson » śr 24 sie 2011, 08:53

Kawa pisze:A 40 jurkow za zolta taksowke w obie strony to mysle, ze na prawde promocyjna cena :lol.
Fakt, że te żółte taksówki to prawie poczułem się jak w nowym jorku :wink:
I nigdy nie umiałem tak dobrze niemieckiego, dopóki się coś w motongu nie spierdzieliło :lol:
Klarkson

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości