Strona 1 z 2

Warszawa - Kraków - Warszawa w 16h na ropoczącie sezonu

: pn 18 kwie 2011, 12:09
autor: Kornik
Jak zapewne większość z was wie w tym roku postanowiłem inaczej rozpocząć sezon motocyklowy. Gdy wszyscy jechali w stronę Częstochowy na Jasną Górę, Ja i Daga stwierdziliśmy że chcemy inaczej zacząć sezon bo na Jasnej Górze w zeszłym roku było masakrycznie i tak naprawdę dzień ten nie różnił się niczym innym od zwykłej przejażdżki.
Tak więc w tym roku chcieliśmy pojechać do Krakowa zapalić światełko Piotrasowi, jak dla mnie było to dużo lepsze niż przejażdżka na Jasną Górę żeby się poopalać w śród ponad 20 tys. osób.
W drodze chciał nam towarzyszyć przyjaciel wraz z żona na BlackBird. A więc umówiliśmy się o 8:10 na pl. Bankowym w celu wspólnej podróży. Trasę obraliśmy lekkimi bokami do Krakowa, czyli Warszawa – Grójec – Końskie – Jedzrzejów – Kraków. Traska z początku była całkiem przyjemna (poza zdjęciem pod Grójcem ale chyba nie nam robili bo mieliśmy poniżej 60 na budziku) ale dziewczyny zmarzły trochę z rana więc po 100 km postój na gorącą herbatkę. Oczywiście nie zmarzły bo było tak zimno tylko dlatego że się ubrały ciut nie odpowiednio. Moja Dagmara trochę po nogach zmarzła bo nie miała podpinki ale na szczęście wzięła dżinsy wiec patent prosty dżinsy na tyłek a na dżinsy spodnie motocyklowe z membraną i już było ok. do samego Krakowa, ale żona kumpla przebiła wszystkich bo założyła tylko dżinsy motocyklowe i cienką kurtkę bo stwierdziła ze w sobotę w Warszawie było ciepło więc w trasie też tak będzie. No i niestety nie. Całe szczęście kumple miał przeciwdeszczówkę, ale to był tylko początek całej przygody. Droga przez Końskie była spoko ale odcinek Końskie – Jędrzejów był maskaryczny, nawet Wilczy szaniec na mazurach nie jest tak dziurawy jak tamta droga, ja swoje zęby to gubiłem co chwile a Daga latała z tylu góra – dół co chwile. Do Krakowa jakoś już dojechaliśmy na 13:30 choć mi już rezerwa od kilkudziesięciu km migała ale okazało się przy atnkowaniu ze jeszcze miałem 4Ltr. w baku, zajechaliśmy do Pietrasa, ja i Daga poszliśmy zapalić świeczki a oni zostali przy motocyklach. Gdy wróciliśmy żona kumpla pół siedziała, pół leżała na trawie i była blada, okazało się za zatruła się prawdopodobnie sushi, które jadła na śniadanie i cała drogę ją mdliło (ale jak to kobieta do niczego się nie przyzna) a przy cmentarzy ponoć prawie zemdlała.
Więc z Daga polataliśmy chwile po Krakowie za apteką z kroplami żołądkowymi. Wszystko znaleźliśmy i z 3h spędziliśmy siedząc i czekając aż się lepiej poczuje. W miedzy czasie dotoczyliśmy się do Centrum Zakopianka (takie Krakowskie centrum jak M1 w Warszawie) i od razu był tam grany Decathlon i polary na powrót.
W końcu żonie kumpla było lepiej, na tyle, że dała radę wsiąść na motocykl i wracać. Więc o około 18:00 zapakowaliśmy się na motocykle, ja jeszcze czaiłem podpiąć GPS, żeby wracać na, co kumple stwierdził żebym się nie wygłupiał przecież do Warszawy trafimy bez problemu. No i zonk.
Kumpel prowadził, jechaliśmy za znakami, wylecieliśmy za ich pomocą na A4 więc dzida lecimy sobie bajtowo 140 – 150 bo już lekki chłód czuć, a chcemy szybko wrócić. Na A4 widzimy już znajd na S7 ale niestety jest zamknięty ( więc dzida dalej i kolejny zjazd na S7 i tez zamknięty, dolecieliśmy w końcu do jakiegoś zjazdu na drogi 75 i 79 no i GPS w końcu poszedł w ruch i wyliczył i obrał trasę wyszło w końcu że nadrobiliśmy lekko 70 – 80 km ekstra. Doprowadził nas do Krakowa do S7 i dalej już wracaliśmy normalnie ciągle S7 tylko że już była jakaś 19:30, po 20:00 zatrzymaliśmy się na BP pierwszym za Krakowem oczywiście już wymarznięci. Więc dziewczyny do Baru po gorące herbaty, a my tankowanie motocykli, patrzę na GPS pozostało 224 km do Centrum :/. Jak dojechaliśmy do BP było widać czerwony zachód słońca, całkiem ładny był to widok ale jak wyjeżdżaliśmy była już 20:45 i było już ciemno, tak więc na moto i dzida dalej następny prawdopodobny postój Radom, cały ten odcinek w większości 140 -180 bo dziewczynom już było obojętne, były tak zmarznięte że szok, w połowie tego odcinka skończyły mi się baterie w interkomie więc było słychać tylko przeraźliwie zimny szum wiatru w kasku, tak zimny że aż mroziło mi potylice, cały odcinek dość dobrze minął poza przeraźliwym zimnem i 2 debilami którzy prawie zepchnęli kumpla z drogi podczas tego jak wyprzedzaliśmy kolumny samochodów. W Radomiu byliśmy o 22:15, tu zabawiliśmy z 30 minut albo i lepiej, ja już byłem sam zrezygnowany, miałem ochotę odstawić moto i pójść spać, w głowę zimno bo kask mocno wentylowany, Daga trzęsła się cała z zimna i szczekała zębami, żona kumpla jeszcze gorzej. Przed jazda wziąłem taśmę izolacyjną i pozaklejałem sobie i Dadze wszystkie wentylacje i dałej jej swoje rękawice a ja sam rozkręciłem manetki na maksa i założyłem skórzane sportowe rękawice (te moje alpiny) O około 22:50 – 23:00 byliśmy już w drodze do Warszawy, tu już pizgało okropnie a do tego doszło wyziębienie i wycięczenie, tu już przelot w granicach 100 – 120 Aż do Raszyna. W Raszynie nagle temperatura skoczyła jakby o 5 st.C do góry, nie wiem czy to świadomość tego że to już prawie dom czy może że w mieście zawsze jest cieplej , tak wiec już od świateł do świateł do 160 – 180 do czerwonego, i tym oto sposobem Dage dowiozłem do domu o 00:02 a ja u siebie byłem o 00:12. Od razu gorąca kąpiel i do łóżka pod koce żeby się wygrzać, dziś jedyny mój objaw to trochę zdrętwiały prawy palec serdeczny, a Daga mówi że jest cała okropnie obolała.

Morał tego taki:
• jak jedziesz w trasę nie jedz sushi tylko jajecznice,
• jak jest zimno to teksy z wypinanymi membranami nie są tak dobre jak teksy z integralnymi membranami,
• niema to jak grzane manetki ale i pasażerowi też by się przydały
• kask wentylowany dobry jest na upały, a nie na taka pogodę jak wczoraj w nocy
• interkom musi mieć baterie na minimum 16h czasu pracy
• do Krakowa jeździ się po polary do Decathlony za 14.99 PLN sztuka :)

To byłem ja i moja historia :biggrin

Teraz snuje plany zakupowe :) Czyli grzane kombinezony, rękawice i kaski z interkomem i szczelnie zamykane : :evil i przenośny podgrzewacz otoczenia w promienie 50 km do zadanej temeratury minimum 20 st.C niezaleznie od pory dnia i nocy :cool

: pn 18 kwie 2011, 12:26
autor: orzyl
podziwiam, zazdroszczę wypadu do Krakowa.

Niestety Korniku jestem zawiedziony!. Zero na temat szpilek, i zero na temat miejsca gdzie miałeś być a nie byłeś. Czyżbyś planował ten sezon inaczej ? :)

A tak na serio to fajna traska :)

: pn 18 kwie 2011, 12:36
autor: Kornik
No niestyty jeśli chodzi o szpilki to musze zmartwić wszystkich trzymają się i nie puszczają :P choć krzywe gniazdo używanych kolektorów czasami sobie strzeli z wydechu ale w całej trasie było tylko raz tak :P Co do Traski przez Ogrodzienic itd. Niestety w związku z złym stanem zdrowia Zony kumpla obraliśmy najszybszy powrót do domu.

Traska może i fajan ale ja nadal czuję ten przeraźliwy chłód. Generalnie wyszło ponad 680 km

: pn 18 kwie 2011, 12:54
autor: mrf
Kornik, trzeba bylo sie odezwac przed wyjazdem to bym powiedzial co i jak sie ubrac na wyjazd do czestochowy. a jak nie to trzeba byl odzwonic to bym wskazal na ktorych stacjach benzynowych jest duzo gazet ;]

: pn 18 kwie 2011, 13:06
autor: Łysolek
Graty Marcin za wytrzymałość 8) przypomniał mi sie mój wyjazd z Diablicą w zeszłym roku do Niemiec :mrgreen:

ooo tu relacja jak ktoś nie czytał :D viewtopic.php?t=9520

: pn 18 kwie 2011, 13:22
autor: Kornik
mrf pisze:Kornik, trzeba bylo sie odezwac przed wyjazdem to bym powiedzial co i jak sie ubrac na wyjazd do czestochowy. a jak nie to trzeba byl odzwonic to bym wskazal na ktorych stacjach benzynowych jest duzo gazet ;]
Łopata ale ja do Krakowa jechałem a nie do Czestochowy :P

: pn 18 kwie 2011, 14:31
autor: mrf
Kornik, wiem, ale tak samo pierunsko zmarzlem wracajac z czestochowy :D

: pn 18 kwie 2011, 14:54
autor: diablique
Kornik a gdzie bajgle???? :cry

: pn 18 kwie 2011, 16:08
autor: Chris-Zg
Kurcze, traska mogla byc calkiem przyjemna, ale zimno wszystko potrafi popsuc... Ja mialem tak jak sie wybralem do rodziny do szklarskiej w pazdzierniku bodajze, wyjechalem od nich troche za pozno i zastala mnie nocka w trasie, tak mnie przepizgalo ze szok :neutral: :mrgreen:

: pn 18 kwie 2011, 16:20
autor: klosiewi
Kornik, nie narzekaj nie było aż tak źle my z PETEREM i Dżambo wyjechaliśmy z KrK ok 19:30 i na 2 stopy pociągneliśmy :mrgreen:

: pn 18 kwie 2011, 21:08
autor: Kornik
klosiewi pisze:Kornik, nie narzekaj nie było aż tak źle my z PETEREM i Dżambo wyjechaliśmy z KrK ok 19:30 i na 2 stopy pociągneliśmy :mrgreen:
Ale to było wczoraj? Jak tak to podobnie wyjechaliśmy, aż dziwne że się nie mineliśmy

: pn 18 kwie 2011, 21:11
autor: klosiewi
Kornik pisze:Ale to było wczoraj?
Łi wczoraj, o 23:30 byliśmy w domciu ;-)

: pn 18 kwie 2011, 21:17
autor: Dżambo
Ja dotarlem na Sadybę kilka minut po 24 :smile:

: pn 18 kwie 2011, 21:20
autor: Diego
Chris-Zg pisze:Kurcze, traska mogla byc calkiem przyjemna, ale zimno wszystko potrafi popsuc...
Itu się zgadzam i swoje 3 grosze wtrancam: bielizna termo,polarek i skóraki dupy by nie zmarzły.
Gratuluję ,traska fajna powrót nocą w taką pogodę nic przyjemnego ale później jest co opowiadać.

: pn 18 kwie 2011, 21:54
autor: PETER
Kornik pisze:Teraz snuje plany zakupowe :) Czyli grzane kombinezony, rękawice i kaski z interkomem i szczelnie zamykane : :evil i przenośny podgrzewacz otoczenia w promienie 50 km do zadanej temeratury minimum 20 st.C niezaleznie od pory dnia i nocy :cool
_________________
prościej kuoic samochód wszystko w jednym , strasznie delikatny się zrobiłeś Mrf dobrze radzi z gazetami jak wracaliśmy 3 lata temu z Częstochowy to w Nadarzynie termometr pokazywał -4 stojąc na czerwonym wiec bez wiatru i to to było zimno a wczoraj no nie powiem cieplutko to nie było ale przecież kwiecień wiec ok i tak jak pisze Klosiewi my powrót z kraka na 2 postoje ogólnie nieźle choć trafił się baran puszką chyba chciał sie zabic albo za mało miał szarych komórek cykną za mną wyprzedzając i żdziwko moto się zmieściło miedzy puszki a on nie a z przeciwka lecą ???????????????????