pAF pisze:Kierowcą Opla okazał się młody chłopaczek, który przejął się tym co się stało, pomaga wstać, podnosimy moto...
nieelegancko się zachowałeś dzwoniąc po pały. Wystarczyłoby oświadczenie, wymiana telefonów sklejenie piątki i pozdrówki. A tak, chłopak jest biedniejszy o 450 zł i kto wie, czy te punkty nie przyczynią się do tego, że straci prawko.
A z ubezpieczalnią robisz tak:
przyjdzie ich rzeczoznawca, wszystko wyceni, potem dostaniesz kwit, w którym napiszą, że dają tyle i tyle. Odpisujesz im - biorąc info o cenach części z Honda Plaza, że same graty kosztują krocie, do tego robocizna, więc albo zapłacą xxxxx, albo wstawiasz moto do ASO Honda i naprawa będzie bezgotówkowa. Czekasz na odpowiedź.
Dzięki temu albo będziesz zarobiony, albo części będziesz mial nówki sztuki.
Tylko nie baw się w telefony itp. Owszem - męcz ich i ponaglaj - jeśli lubisz, ale każde zajęcie stanowiska wysyłaj poleconym.
Najważniejsze, że cały jesteś, pzdr!
[ Dodano: 2010-06-27, 15:34 ]
Wojtek86 pisze:Sytuacja o której mówisz może wydarzyć się gdy na miejscu nie było policji i uczestnicy kolizji spisali oświadczenie. W momencie gdy policja czy sąd zadecyduje o czyjejś winie to TU nie ma tu absolutnie nic do gadania
Oczywiście że ma do gadania. Ubezpieczalnia to nie instytucja charytatywna, tylko dłużnik, który chce zapłacić jak najmniej, albo wcale. I nawet jeśli milicja, albo nawet sąd karny stwierdzi odpowiedzialność ich klienta, to i tak mogą pozdrawiać poszkodowanego środkowym palcem. "Gadanie" się kończy, jak masz w ręku tytuł wykonawczy - wtedy każdy zamyka mordę i robi się grzeczniutki
(chyba że cwaniak wcześniej wyprowadził swój majątek, ale ubezpieczalnia nie ma takiej możliwości, albo inaczej - nie zrobi takiej przewałki z powodu żuczka, który chce kilka tysi za rozbitą VFerzynę).