
Upałów udało się uniknąć, trudniej było z unikaniem deszczu, śmiało jednak rzeknę, że ze 3 dni nie padało w ogóle. Zrobiliśmy przez te 22 dni około 10tys km (o jakiś tysiąc mniej niż planowałam). Otwarte sklepy rzadko udawało nam się spotkać, bo ciągle były jakieś święta i musieliśmy się stołować po knajpach. Koszt wycieczki zamknął się w okolicach 9tys - z czego większość to paliwo, które przyzwoitą cenę miało tylko na Gibraltarze.
Ketonal i tramal są super, polecam każdemu

Ze smutkiem przyznaję też, że długa trasa to nie najlepsza koncepcja powrotu na motocykl po wypadku. Po powrocie poszłam do lekarza na oględziny, miejsce złamania nie doznało dodatkowych uszczerbków. Usłyszałam za to, że bolało, boli i będzie boleć - bo płytka, która mi została w ręce na pamiątkę, zmienia rozchodzenie się drgań. A jak nie chcę z tym żyć to za jakieś dwa lata mogę pomyśleć o wyjęciu płytki ale to też na jakiś czas wyrzuci mnie z obiegu no i kość może być bardziej podatna na złamania.
Samo jeżdżenie też nie jest już takie fajne jak kiedyś, mam tylko nadzieję, że to za długo nie potrwa.
A za 4 dni podejmuję próbę powrotu numer 2

