poniedziałek - mała rozgrzewka 150km, temp. 3C, wilgotno, jakoś nic mi nie wychodzi (może oprócz włosów

wtorek - kumpel zaprasza do domku nad jeziorem około 80km od trójmiasta, temp.3C, bardziej sucho - dojeżdżam na moto – droga rewelacja, ostatnie 50metrów pod stroma górę, błotniste koleiny, pośrodku mokra trawa. Na dole zostawić nie chciałem bez opieki -nawet nie było gdzie. W połowie górki stwierdzam, nie jest dobrze - VFR to chyba nie jest enduro (ale nigdzie na Forum tego nie napisali), dupką rzuca na błocie i ratując przed glebą – prawym nadgarstkiem utrzymuje prawie cały ciężar. Ja utrzymałem, ale nadgarstek nie

Nie wiem jak podjechałem pod górę i jak zjechałem potem na dół – pamiętam jak wracałem. Po twardym nie było już tak źle tylko łapa napindalała.
A konował łapę w gips na 2 tygodnie – chyba go poje.ało? To mógł mi lepiej pavulon wstrzyknąć.
To może ku przestrodze – zaczynajcie tak ostrożnie, powolutku z rozgrzeweczką, a potem już jak każdy uważa
