Post
autor: msciwuj » pt 23 lip 2010, 22:59
Dzisiaj ja przyjąłem na kask małego ptaka (chyba). Było po zmierzchu, jeszcze nie całkiem ciemno, zerwał się z rowu, zdążyłem głowę schylić i przyjąłem go nad szybą. Niemiłe uczucie... nagle BOM. Ale myślałem w sumie, że będzie gorzej. Tylko się potem trochę bałem zdjąć kask, jak do domu dojechałem, bo nie wiedziałem co zastanę... ;) Ale nawet śladu nie ma. Tak czy inaczej jazda z podniesioną szybą coraz mniej mnie przekonuje... (po mieście tak często latam) ;-)