Mazury i Suwalszczyzna

Miałeś jakaś niezłą akcję i chcesz sie podzielić? Chcesz opowiedzieć o swojej wyprawie? Dawaj dawaj.
Awatar użytkownika
muchaok
klepacz
klepacz
Posty: 984
Rejestracja: pt 08 lut 2008, 11:07
Imię: Jacek
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Mazury i Suwalszczyzna

Post autor: muchaok » pn 17 sie 2009, 14:39

Prawdopodobnie, nie bedzie to tak fascynujaca relacja z wyjazdów, jak inne które można znaleźć w tym temacie, ale postanowiłem podzielic się z Wami moją opowieścią.
Tekst ze względu na liczne opisy przyrody będzie dość obszerny, dlatego postanowiłem podzielić go na klika części - a każda z części opowiadać będzie o jednym dniu naszej tułaczki. Postanowiliśmy ten czas spędzić w małym gronie ze względów przeróżnych, a podstawowym kryterium selekcji, była liczba dziur poniżej pasa. Jednym słowem automatyczna dyskwalifikacja, jeśli ktoś w podanych okolicach ciała, posiada inną dziurę, niż dziura w dupie.

Dzień 1

Umówiliśmy się na wyjazd z Celikiem oraz Igorem. Ja z Celikiem mieliśmy zacząć wyjazd w środę 12 sierpnia, po lekcjach, czyli ok. g.17.00 z Celikowej firmy z Pomiechówka, natomiast Igor miał dojechać do nas w piątek rano. Jak to życie ma w swoim zwyczaju, musiało spłatać jakiegoś figla. O g.14.00 byłem umówiony w Markach, na wymianę opon w swojej Laluni. Ich stan był opłakany i postanowiłem nie wybierać się w taką podróż, z oponami w takim stanie. Z przygodami, o których już nie będę się rozpisywał ( zapomniane klucze do garażu i powrót z Wilanowa co domu ) dotarłem do firmy MOTOHURT ok g. 14.30. Opony były, czekały na mnie, więc się ucieszyłem i kazano mi czekać......
Czekałem i czekałem na wolny podjazd, aby moją Lalunie obsłużono. Ok g. 16.15 przyszedł „fachowiec” i stwierdził, że u nich sie nie da, bo nie mają podnośnika do motocykli. Robili tylko standardowe motki, które huśtali na kołysce i zmieniali opony. Ale pan odpowiedzialny za bałagan, powiedział, że załatwi mi wymianę u znajomych w MOTOSZKLARNI – kilkaset metrów dalej. Pojechałem, opony podrzucili pracownicy MOTOHURT`u i już ok 16.30 moja Lalunia była obsługiwana. Chciałem tylko wspomnieć, że panowie z motoszklarni też nie mieli podnośnika, ale im się chciało pracować. Po wielu komplikacjach, wymianie dętki przy okazji zmiany opony, wymianie klocków hamulcowych z tyłu itd...... udało nam się wyruszyć z Celikiem, z pod motoszklarni, ok 19.20 Celik stwierdził, że dojedzie do mnie i zamiast z Pomiechówka, ruszymy z Marek, przez Wyszków, Łomżę, Kolno, Pisz do Orzysza. Droga super, bezproblemowa, szybka – bo nowymi obwodnicami, bez najmniejszych problemów. Traskę, zrobiliśmy z małymi postojami na tankowanie i małe zakupki kolacyjne w 2.55 – ok 22.15 byliśmy już w domku u Cioci Celika.
Kolacja ze smażonymi, świeżymi właśnie złowionymi rybami, oraz wspaniałymi nalewkami Cioci ;) oczywiście obowiązkowa kąpiel w jeziorze koło 1 w nocy, małe ploteczki, przed snem i zasłużony odpoczynek :D

Ten dzień na mapie, wygladał tak: http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s ... e=UTF8&z=7
Każdego dnia powiększa się lista ludzi, którzy mogą pocałować mnie w dupę.

Awatar użytkownika
C_L_K
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2010
Rejestracja: wt 16 paź 2007, 16:07
Imię: Rafał
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kosewko

Post autor: C_L_K » pn 17 sie 2009, 22:12

Generalnie wszystko się zgadza. Jedynie mała poprawka na godzinę, bo na miejscu byliśmy o 21:50, a po drugie nie lecielismy przez Zambrów, ale przez Śniadowo http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s ... 34589&z=10

Lecieliśmy w tempie iście spacerowym, więc nie dziwię się Musze, że po drodze przysnął ;)

Awatar użytkownika
muchaok
klepacz
klepacz
Posty: 984
Rejestracja: pt 08 lut 2008, 11:07
Imię: Jacek
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: muchaok » wt 18 sie 2009, 10:25

Dzień 2

Tego dnia wstaliśmy wyjątkowo wcześnie ( jak na moje możliwości ;) Z początku leniwie, lecz po chwili dość dziarsko, zaczęliśmy szykować się do drogi. Planów nie mieliśmy skonkretyzowanych, poza nieodpartą chęcią pojeżdżenia po zawijaskach naszych mazurskich terenów, najlepiej w jak najbliższym sąsiedztwie wszechobecnych jezior. Juz spakowani i ubrani zostaliśmy dopadnięci przez przesympatyczną Ciocię Celika, która postanowiła nam zorganizować ten dzień i zaczęła namawiać, co mamy odwiedzić, co warto zobaczyć. Jeszcze wtedy nie bylismy w stanie wyprowadzić Jej z błędu, że dla nas największa atrakcja, to pobujanie się po mazurskich szlakach, na naszych stalowych – a u Celika plastikowych ;) rumakach. Do pomocy została wezwana sąsiadka z domku obok, która w 3 sek przybiegła z przewodnikami, w których nam kazała odszukiwać przeróżne atrakcje. Jak rozumiecie, sytuacja troszkę niezręczna. Udało nam się wybrnąć z tej niezręczności, obiecując, że będziemy mieli na uwadze te atrakcje, odmówiliśmy zabrania przewodników i zmyliśmy sie szybciutko w drogę, wstępnie w stronę Giżycka, z chęcią zjedzenia jakiegoś pysznego śniadanka. Po drodze tankowanie i ustalenie, że jedziemy przez Żygicko, ale na szamke zatrzymamy się w Węgorzewie. Niebo nie nastrajało optymistycznie, mimo to stwierdziliśmy z Celikiem, że najwyżej się zatrzymamy i przeczekamy ;)
Pierwsze starcie z deszczem, mieliśmy w okolicach pkt. „B” na poniższej mapie, czyli jakieś 2 km przed planowanym śniadaniem w Węgorzewie. Nie czekając aż zmokniemy razem z moim towarzyszem, postanowiliśmy zawrócić i uciec chmurze tam, skąd przyjechaliśmy ;) Po kilkuset metrach wyjechaliśmy z deszczu i uciekaliśmy kilka km w pięknym słońcu. Obaj przypomnieliśmy sobie o istnieniu miejscowości Kruklanki i że można tam dobrze zjeść i jest całkiem miło ( zdjęcia z knajpki ) Dotarliśmy do Kruklanek kilka minut po otwarciu baru – smażalni, a z dań śniadaniowych, jedynie dostępna była kiełbaska. Po śniadanku, postanowiliśmy przypuścić drugi szturm na Węgorzewo, tym razem jednak drogą dookoła, przez Banie Mazurskie – małymi, mało uczęszczanymi szlakami. Dodatkowo, dla utrudnienia przejazdu, zamieniliśmy się motocyklami. Celik chciał sprawdzić jak się jeździ betoniarką na trasce a i ja powiem szczerze, chyba definitywnie dzięki temu wyleczyłem się z VFR`y, gdyż jest mi na niej po prostu niewygodnie. Przejazd przez Węgorzewo i mała zmyłka w planowanej trasie, sprowadziły nas ponownie na drogę, którą uciekaliśmy przed deszczem. W miejscu poprzedniej nawrotki i ucieczki, zrobiliśmy mały postój, na skonfrontowanie wzajemnych opinii na temat naszych motocykli. Był tez inny powód przystanku, ale na forum publicznym nie chcę przytaczać słów Celika ;)
Generalnie, wypłoszyły nas stamtąd odgłosy nadchodzącej burzy. Droga ucieczki, ponownie stała się tym samym i zmiataliśmy bardzo szybko, niestety, tym razem zostaliśmy oskrzydleni. Udało nam się suchą oponą dojechać do rogatek Żygicka i tam niestety siknęło i to zdrowo. Wystarczyło raptem 2 km, abyśmy byli dobrze przemoczeni, a zwłaszcza ja :( Schronienie znaleźliśmy w pkt „F” niedaleko portu. Przeczekaliśmy sikanie, mały spacerek wzdłuż jeziora i dalej na koń. Asfalt nie wysechł jeszcze dobrze, ale cieszyliśmy się, że od nowa nie pada. Uciechy tej jednak nie było długo. Przejechaliśmy raptem kilkanaście km., gdy z nieba siknęło delikatnie mówiąc bardzo.
Zdążyliśmy znaleźć schronienie w jakimś barze. Padało dość długo, potem jeszcze troszke czekaliśmy, cos zjedliśmy w międzyczasie. W sumie spędziliśmy tam ponad 2 godziny. Wreszcie niebo dało nadzieje więc ruszyliśmy dalej. Malownicze drogi i miejscowości, wśród których można było tez spotkać maksymalnie nieatrakcyjne – takie jak „RYN” miasto jak i nazwa – nic nie znaczące. Dalej Mikołajki i non-stop czerpanie przyjemności z jazdy 80-110 km/h przy wyprzedzaniu. Tak turlając się niespiesznie, zatrzymując gdy coś nas zaciekawiło dotarliśmy do Rucianego. Tam polecam wszystkim knajpę, w której zjedliśmy obiado-kolację, sandacza w sosie kurkowym. Powiem wam, że żarełko pierwsza klasa. Wpisze to miejsce do tematu założonego przez Jano, odnośnie miejsc do szamki po drodze ;) Po obiadku i zakupach w sklepiku, postanowiliśmy powoli przemieszczać się w stronę bazy wypadowej – w Orzyszu, u Cioci Celika. Oczywiście chodziło tylko o obranie kierunku, a nie pałowanie aby za wszelka cenę dotrzeć jak najszybciej na miejsce. Nadal zatrzymywaliśmy się gdy było coś ciekawego. Takim miejscem, była przeprawa promowa, do której prowadziły znaki z szosy głównej. Stwierdziliśmy, że może się przepłyniemy z motkami promem :D Wjechaliśmy w tą boczna drogę i co się okazało. Świerzy asfalt, z jeszcze nie pomalowanymi liniami, piękny pachnący las dookoła, wysoki sosnowy i było tam tak pięknie, że jechaliśmy max 60 km/h. W pewnym momencie, zatrzymałem się, powiedziałem Celikowi, że pojadę 2 zakręty dalej, zatrzymam sie i nagram go jak będzie jechał w tej pięknej scenerii, na swojej pięknej sztuce ;) Tak też uczyniliśmy, filmik jest, Celik mnie minął i się zatrzymał. Zsiadł z konia, ja podjeżdżam, a On mi oświadcza, że złapał kapcia :( Godzina ok 19.00, my w czarnej dupie z kapciem w przedniej oponie u Celika :( Na szczęście miał uszczelniacz w spry`u, który po wielu próbach, wreszcie udało nam sie użyć. Okazało się jednak, że Celik woził go już 2 lata, poza tym nie wstrząsneliśmy nim przed użyciem, co tez mogło przełożyć się na jego liche dość działanie. Jedyny plus tego był taki, że pianka zaczęła wyciekać dziurką i namierzyliśmy ja dzięki temu a powietrze nie uciekało bardzo intensywnie, co pozwalało na poruszanie się. Powolna jazda z powrotem do głównej drogi, olewając dotarcie do promu, Na szczęście, byliśmy w sumie jakieś 15 km od Pisza, gdzie po dojechaniu, zaczęliśmy rozpytywać się o wulkanizację, najlepiej taką, którą prowadzi ktoś, kto mieszka koło warsztatu. Jeszcze mały postój na stacji, w celu dopompowania koła i tam mała katastrofa. Podczas stawiania na centralkę, na nierównym podłożu, Celik położył swoja sztukę na boku. Na szczęście asekurował do końca, więc słowo położył jest tutaj najwłaściwsze. Odnaleźliśmy rekomendowany warsztat o godzinie 19.40 a na szyldzie widnieją godziny otwarcia 8-20 Naszemu szczęściu jednak przeszkodził właściciel, który stwierdził, że motocyklowych nie robi, bo nie weźmie na siebie odpowiedzialności. Motocykliści jeżdżą szybko, bez wyobraźnie, a on nie chce mieć prokuratora na głowie. Po długich negocjacjach prowadzonych przez Celika, i argumentach, że kupi nową, tylko dzisiaj chce dojechać gdzieś w miejsce nocowania, żeby sie zlitował, że on jest ojciec dzieciom, a nie wariat bez wyobraźni, pan powiedział, że obejrzy, ale musimy sami zdjąć. Więc Celik zabrał się dziarsko do demontażu, ja starałem się mu asystować i wspomagałem jedynie przeciwwagą w chwilach krytycznie istotnych. Pan postarał się aby jego dzieło było prawdziwym kunsztem pracy rzemieślniczej i dołożył wszelkich starań, aby jego robota nie sprowadziła mu na kark prokuratora ;)
Efektem tego, ok g. 20.45 odjechaliśmy, z nie uciekającym powietrzem, w stronę bazy w Orzyszu.
Tam jeszcze tylko tłumaczenie Cioci, że te wszystkie atrakcje obejrzymy, jak przyjedziemy z rodzinami na wakacje w te okolice, a my normalnie chcieliśmy sobie pośmigać ;) O dziwo przyjęła to ze zrozumieniem :D Małe piwko, jakaś niewielka kolacyjka i spać. Rano miał dobić do nas Igor, więc nie omieszkaliśmy podenerwować go telefonami, jak świetnie się bawimy, gdy on jeszcze pracuje ;)
Poniżej mała galeria zdjęć z tego dnia ;)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Każdego dnia powiększa się lista ludzi, którzy mogą pocałować mnie w dupę.

Awatar użytkownika
Ruda i Piotr
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 3596
Rejestracja: wt 26 cze 2007, 10:23
Imię: Kasia
województwo: pomorskie
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Ruda i Piotr » wt 18 sie 2009, 11:23

muchaok pisze:Tą dedykujemy.... sami zgadnijcie komu :D

Dzięki za pamięć nawet na samotnym męskim wypadzie :D


Ruda :wiewiora
Mamy dwie miłości- :rodzina i :motolove
VFR Viking SeXszyn North Roads

Awatar użytkownika
Sprzedam BMW Celika
klepacz
klepacz
Posty: 937
Rejestracja: pn 14 kwie 2008, 15:12
Imię: Ania
województwo: mazowieckie
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Kosewko

Post autor: Sprzedam BMW Celika » wt 18 sie 2009, 15:46

no to może teraz Celik się wypowie :P jak to było.....
Moczynos w futrze model 2016 help

Awatar użytkownika
C_L_K
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2010
Rejestracja: wt 16 paź 2007, 16:07
Imię: Rafał
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kosewko

Post autor: C_L_K » wt 18 sie 2009, 16:05

Ja będę tylko uzupełniał to o czym Mucha zapomniał, albo mu się pomyliło. ;)

Wiec jeśli chodzi o dzień pierwszy, to nie sposób tu nie wspomnieć o odświeżającej, nocnej kąpieli w jeziorze z szanowną Ciocią Wiesią w roli ratownika. To była prawdziwa DABLRatowniczka czyli Ratowniczka Podwójna. Po pierwsze pilnowała nas abyśmy nie przekraczali żółtej bojki, co po testach ciocinych nalewek nie było wcale łatwe, a z drugiej strony ratowała nas przed panem dyżurnym, któremu nie podobało sięw nocy dwóch podchmielonych rockersów w jeziorze. Czyli reasumując (zupełnie jak w Słonecznym Patrolu) zostaliśmy ze wszech stron uratowani! :mrgreen:

Natomiast dzień drugi Mucha opisał chyba dosyć obszernie :shock: , więc na razie nic nie będę dodawał. :twisted:

Awatar użytkownika
Sprzedam BMW Celika
klepacz
klepacz
Posty: 937
Rejestracja: pn 14 kwie 2008, 15:12
Imię: Ania
województwo: mazowieckie
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Kosewko

Post autor: Sprzedam BMW Celika » wt 18 sie 2009, 18:36

Celik no kurna teraz to już rozwód.... pomijam nową nie konwecjonalną dla małżeństwa formę komunikowania się(jakbyś numeru do mnie nie miał to bym zrozumiała ale żeby mi wiadomosci pisać na priv??? :shock: :shock: :shock: ) poprzez forum ale żeby wiochy narobić u jedynej cioci na mazurach..... :evil: i ten avatar ... tylko nie pisz że to też było u cioci :faint
Moczynos w futrze model 2016 help

Awatar użytkownika
Janusz B.
klepacz
klepacz
Posty: 1131
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 22:33
Imię: Dżony
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Janusz B. » śr 19 sie 2009, 00:55

Szarlotka pisze:i ten avatar ... tylko nie pisz że to też było u cioci :faint
nie, to było już na dołku...
Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie.
Spytaj milicjanta, on Ci wskaże drogę...
http://www.bezwiny.pl

Awatar użytkownika
rommi
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2358
Rejestracja: śr 30 lis 2005, 16:34
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Józefosław k/Piaseczna
Kontakt:

Post autor: rommi » śr 19 sie 2009, 15:29

Coś temat przycichł jak tylko pojawiła się ż.ona ;)
chłopaki już nie wymyślajcie jak to byliście grzeczni tylko dawajcie true story i wrzucajcie zdjęcia z tej drugiej karty pamięci ;-)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości