
Świadkowie na miejscu mówili do mnie że widzieli wtargnięcie i że wypadłem z motocykla do góry i leciałem w powietrzu tylko że tego nie pamiętam, pamiętam że motor się kładł na lewo.
Najbardziej z tego wszystkiego to wpienia mnie bark, nie wiem czy lekarze w tym kraju to już totalne ch...j*, jutro mam wizytę w Medicoverze i tam mam nadzieję trafić na lekarza który będzie już prowadził leczenie.
I jeszcze jedna sprawa która mnie zadziwiła. Nikt nie był do mnie negatywnie nastawiony, ani świadkowie, ani ratownicy ani policja, byli nawet pozytywnie nastawieni.
Znajomy lekarz, orzecznik sądowy z trójmiasta powiedział że jeżeli dziadek nie ma nic w gipsie i nie jest połamany to nic z tego nie będzie. Tej wersji się trzymam. Kolejnym jak dla mnie niezbitym dowodem jest fakt że dziadek poszedł sam i zostawił wnuczka na chodniku, moim zdaniem to silny argument.
Kolczyk, pytanko do Ciebie, w razie gdy, zaznaczam w razie, jeżeli Policja ustali winę pieszego czy mam prawo żądać zwrotu poniesionych kosztów na naprawę?
Nie chcę się z dziadkiem sądzić bo nie w moim stylu jest znęcanie się nad człowiekiem ale będę chciał spróbować dogadać się z jego córką, niech chociaż poniesie koszty części które są do wymiany które kupię na allegro.
Kolczyk, pytasz co się dzieje z ludźmi? Gówniarstwo się dosiada coraz mocniejszych maszyn.
Dzisiaj o 18 USG barku, sprawdzenie czy miękkie tkanki są całe.
Jest pierwsza dobra wiadomość. Dziadek dzisiaj wychodzi do domu, po badaniach stwierdzono że jest cały, nie ma obrażeń wewnętrznych:)