Kupiłem VFR i jedną ręką urwałem kierownicę!!! Szok!
: ndz 05 kwie 2009, 22:08
31.03.09 Kupiłem VFR 800 z allegro. Moto przywiozłem samochodem. Przejechałem się kilka razy i wydawało się wszystko ok. Aż tu nagle podczas sobotniej przejażdżki urwałem kierownicę. Nieźle co?
Ruszałem ze świateł, ale trochę mi nie wyszło bo moto mi zgasło podczas ruszania (ciekawy przypadek bo bardzo rzadko mi się to zdarza) więc wiadomo - szarpnięcie i nagłe przychamowanie więc pociągnąłem za kierownicę i od razu się na niej oparłem i właśnie w tym momencie prawa kierownica została w ręku. Szok!!! Jeszcze minutę wcześniej leciałem między samochodami i slalomem je wyprzedzałem... jak mogłoby się to skończyć każdy wie.
Specjalistą nie jestem ale jak się temu przyglądam to wygląda to na jakieś klejenie, spawanie, szpachlowanie a na pewno kierownica jest pomalowana jakby srebrnym (jak aluminium) i na to bezbarwnym. Jestem w ciężkim szoku jak można coś takiego robić. Różne rzeczy widziałem ale to przekracza wszelkie granice!
Dzwonię do gościa, ten oczywiście zapewnia, ze on 2 lata jeździł tym motocyklem i nic przy nim nie robił i że musiałby być idiotą żeby zrobić coś takiego więc on na pewno nie jest winny.
Co dalej z tym robić? Czy olać go, kupić kierownice i jeszcze raz zbadać dobrze moto, czy wyciągać z tego jakieś konsekwencje?
Załączam zdjęcie. Czekam na porady i opinie.
Pozdrawiam, Ciepły
Ruszałem ze świateł, ale trochę mi nie wyszło bo moto mi zgasło podczas ruszania (ciekawy przypadek bo bardzo rzadko mi się to zdarza) więc wiadomo - szarpnięcie i nagłe przychamowanie więc pociągnąłem za kierownicę i od razu się na niej oparłem i właśnie w tym momencie prawa kierownica została w ręku. Szok!!! Jeszcze minutę wcześniej leciałem między samochodami i slalomem je wyprzedzałem... jak mogłoby się to skończyć każdy wie.
Specjalistą nie jestem ale jak się temu przyglądam to wygląda to na jakieś klejenie, spawanie, szpachlowanie a na pewno kierownica jest pomalowana jakby srebrnym (jak aluminium) i na to bezbarwnym. Jestem w ciężkim szoku jak można coś takiego robić. Różne rzeczy widziałem ale to przekracza wszelkie granice!

Dzwonię do gościa, ten oczywiście zapewnia, ze on 2 lata jeździł tym motocyklem i nic przy nim nie robił i że musiałby być idiotą żeby zrobić coś takiego więc on na pewno nie jest winny.
Co dalej z tym robić? Czy olać go, kupić kierownice i jeszcze raz zbadać dobrze moto, czy wyciągać z tego jakieś konsekwencje?
Załączam zdjęcie. Czekam na porady i opinie.
Pozdrawiam, Ciepły