to ja opowiem swoją podobna historię, która też troche nerwów mnie kosztowała.
3 stycznia pojawiłem sie w Olchowej na parkingu stacji BP swoją AR 156, bo akurat chciałem sprzedać, i kupcom najłatwiej było tam podjechać. Po jakichś 45 minutach od mojego odjazdu pojawil sie u mnie patrol z wezwaniem na komende z podejrzeniem kradzieży ON za 200pln. Panowie byli baardzo mili, potraktowali mnie od razu jak winnego, i jakby mieli możliwość to chętnie by mnie pewnie w kajdanki zakuli, stwierdzająć że na stacji jest monitoring i żebym sie szykował na sprawe w sądzie. Nie wiedząc o co wogóle chodzi, poszedłem do znajomego, który jest kuzynem właściciela stacji, żeby dowiedział sie o co biega. Ten na to, że on nie ma nic do mnie, ale w sylwestra wieczorem podjechało 3 młodych gości, a jak twierdziły panie ekspedentki

też srebrną alfą, zatankowali za 200, weszli zeby zapłacic, ale wyszli "zapominając" o tym. Nie wiem dlaczego wtedy tego nie zgłosiły, ale zrobiły to widząc mnie po 3 dniach z podobnym autem.
W dzień kiedy miałem sie stawić na zeznanie niebiescy zadzwonili że nie bedą mieli na mnie czasu. Po 2 tygodniach zadzwonili. Gość z drwiną w głosie zapytał czy przemyślałem sprawe i czy pamiętam o tym ze mam sie stawić na wezwanie. Powiedziałem że sie nie stawie, bo moge powiedziec tylko tyle, że nic o tym nie wiem. Do tej pory cisza.
Ale nerwów było sporo, bałem sie troche że gość zastraszył pracowników, którzy mogli by świadczyć przeciwko mnie, bo różnie bywa, ale znajomy rozwiał moje obawy.
Wiec wg mnie nie ma sie co obawiać, musieliby ci to jakoś udowodnić. Z tego co mi wiadomo to zeznanie gościa nic nie pomoże, tym bardziej ze ty alibi tez możesz mieć, i świadków też. Musiałby byc niezbity dowód. Wiec możesz spać spokojnie. A w razie czego najwyżej mandat.