Po przeciągnięciu przez 2 instancje sprawa zakończyła się prawomocnym wyrokiem, którym sąd uznał, że odstąpienie od umowy było skuteczne i zasądził na rzecz Sunioka zwrot pieniędzy + odsetki.
Trochę szkoda, że nasz kolega miał pełnomocnika z urzędu, bo pozwany sprzedawca musiałby zapłacić jeszcze koszty zastępstwa procesowego, a taki dodatkowy "bonus" pewnie dobrze by mu zrobił.
Proponuję przekształcić ten przeokrutnie długi temat w 1 post zawierający konkretne info:
1. opis motocykla - jaki miał być, a jaki się okazał,
2. działania stron poprzedzające proces:
a) zgłoszenie stanu motocykla sprzedawcy,
b) reakcja sprzedawcy,
c) odstąpienie kupującego od umowy
3. proces
a) żądania zawarte w pozwie,
b) stanowisko sprzedawcy
c) wyrok sądu I instancji (uwzględnienie powództwa w całości, wskazanie podstawy rozstrzygnięcia)
d) apelacja i zawarte w niej zarzuty
e) wyrok sądu II instancji (oddalenie apelacji, wskazanie podstawy rozstrzygnięcia).
Info wrzuciłbym jako temat przyklejony, by nie zaginął między innymi, lecz zawsze był na pierwszej stronie, by każdy kto tu zajrzy, widział jak należy postępować, gdy kontahent przyjmie postawę taką, jak Szanowny Pan Gruszczyński.
Pan Gruszczyński, który czyta nasze forum i - jak mi się zdaje - pała rządzą zemsty. Tylko że poza ciskaniem się w fotelu niewiele będzie mógł zdziałać, o ile nie damy mu ku temu sposobności.
Darujmy więc sobie inwektywy i wszelkie epitety, które mogłyby dać mu powód, do wykrzykiwania, że zostały naruszone jego dobra osobiste itp. Szkoda prądu...
Cel i tak zostanie osiągnięty - każdy, kto przeczyta taką informację zobaczy, co można zrobić, gdy okaże się, że "bezwypadkowy" motocykl nabyty od zawodowego sprzedawcy jest po konkretnym dzwonie. A przy okazji sam zdecyduje, czy będzie chciał robić interesy z Panem Gruszczyńskim, prowadzącym działalność gospodarczą pod firmą PHU ZOLEX Paweł Gruszczyński, którego ta sprawa dotyczy.
Opisanie całej tej sytuacji na naszym forum w sposób jaki zaproponowałem, z podaniem danych sprzedawcy nie daje podstaw ku temu by kogokolwiek ścigano przy pomocy organów państwa.
Bo to, o czym ten temat traktuje, miało miejsce, to wszystko się wydarzyło i nic tego nie zmieni, choćby nasz szanowny sprzedawca rozbierał każde zdanie, każde słowo na części pierwsze, szukając możliwości, by ukąsić.
Są niestety ludzie, którzy porażki nie potrafią potraktować jako bardziej lub mniej kosztownej lekcji. Zamiast wyciągnąć wnioski, plują jadem - tylko po to, by uprzykrzyć innym życie. To, czy w ostatecznym rozrachunku coś osiągną, czy stracą jeszcze więcej - dla nich to nieważne, bo liczy się tylko to, by napsuć komuś krwi.
Czy nasz "zaprzyjaźniony" sprzedawca do nich należy? Ja tego nie wiem, kto będzie chciał, sam oceni.
A może jest tak, że sprzedawcy się to opłacało. Że przez ten czas pomnożył pieniądze, które nasz kolega mu zapłacił. Jeśli tak, to niech ma, tyle że szum, który powstał wokół sprawy należałoby doliczyć do kosztów.
Zresztą co nas to obchodzi? Ważne że Suniok odzyska swoje pieniądze. A czy dłużnik odda je dobrowolnie, czy przymuszony przez komornika - to już sprawa zobowiązanego, czy będzie chciał ponieść dodatkowe koszty, czy nie.
Ale się rozpisałem... pozdrawiam wszystkich czytających