Jest zylion różnych patentów na hałas pod skorupą, dzięki którym można w miarę komfortowo przejechać setki km. Najbardziej oczywiste tzn. zakup lepiej wyciszonego kasku i użycie stopperów do uszu, od razu odrzuciłem. Ze stoperami najeździłem się dosiadając czopera. Nie miałem wyboru, kask miałem otwarty. Nie wspominam tego dobrze, czuję jakiś wstręt do wciskania czegokolwiek w uszy, miałem też wrażenie odcięcia od tego co się dzieje dookoła, a na moto przecież trzeba postrzegać możliwie jak najwięcej. Zakup „cichego” kasku wolałem odłożyć na później, gdy się okaże, że inne, tańsze patenty zawiodły. Kupiłem prosty model Nolana, kasku w opiniach internautów raczej umiarkowanie cichego, jak na tę półkę cenową. Dla mnie jednak dużo za głośnego.
Zacząłem od dodatkowego wygłuszenia wykładziny kasku. W necie bez problemu można kupić tanią piankę wygłuszającą różnej grubości. Ja przetestowałem 5-milimetrową, wkładając ją pod wykładzinę kasku w okolicach uszu (najpierw wzornik z papieru, potem przerysowanie na piankę, wycinanie). W pełni zadowalającego efektu w ten sposób nie uzyskałem, choć wyraźnie zmniejszyły się hałasy pochodzące „z ulicy” – silników aut, silnika motocykla itp. Grubsza pianka dałaby z pewnością lepszy efekt, ale kto kupuje kask z myślą, że powinien być tak duży, żeby zmieścić dodatkowe wygłuszenie?
Pianka utrudnia wentylację – duży jej płat zasłoni kanały doprowadzające chłodniejsze powietrze. Można jednak przyciąć ją bardziej, bliżej krawędzi uszu.
Głównym i najbardziej dokuczliwym (dla mnie) źródłem hałasu jest jednak wiatr przy wyższych prędkościach. Tu pianka nie zadziała albo jej działanie jest tak subtelne, że nie daje rady. Znalazłem inne rozwiązanie – nakładka (podkładka?) uszczelniająca spód kasku nad karkiem. Łatwo się przekonać którędy wiatr nawiewa do wnętrza kasku powodując hałas. U mnie najgłośniej było z tyłu skorupy – przyłożenie dłoni na kark od razu dawało znaczną poprawę. W mniejszym stopniu – z przodu pod brodą, czy z boku. Być może różne kaski mają różnie. Warto spróbować samodzielnie.
Przyjrzałem się kaskom opisywanym jako najcichsze (3-, 4- krotnie droższym od mojego). Wszystkie jakie widziałem miały wyraźnie uwydatnione fragmenty wypełnienia /wykładziny nad karkiem i wokół szyi. Nb. dużo łatwiej to osiągnąć w kasku szczękowym, bo rozmiar otworu w jego podstawie nie musi uwzględniać konieczności wkładania przezeń głowy. Może więc być mniejszy, wpływając na zmniejszenie szumu generowanego przez wiatr.
Niestety brakuje gotowych rozwiązań uszczelniających podstawę kasku. Jest np. coś takiego:
https://www.cyclegear.com/gear/speedmet ... lmet-skirt
..ale opcja z klejeniem nie bardzo mi podchodziła, szukałem czegoś, co da się zamontować i zdemontować, gdy będzie potrzeba. Nie bardzo też wierzę w skuteczność tego patentu ze względu na cienkość materiału, który może wibrować, trzepotać i generować hałas sam z siebie.
Zaryzykowałem założenie tego:
https://www.louis.eu/artikel/shoei-whis ... c/20012151
Jest to w prawdzie produkt SHOEI i nie miałem pewności czy będzie pasował do NOLANA, ale w necie można znaleźć kilka innych, bardziej realistycznych zdjęć. Wydawało mi się, że nie będzie problemu. Na obwodzie tego „tłumika” jest plastikowy kołnierz, który trzeba wcisnąć między skorupę kasku a wypełnienie. Całość siedzi pewnie, nie wypada i najważniesze – DZIAŁA. Poprawa jest WYRAŹNA, naprawdę dużo daje, za niewielkie pieniądze prosty, tani kask zachowuje się jak baniak o dwie półki wyżej! Żadnych stopperów więcej!
Oczywiście są konsekwencje. Kiedy jest gorąco - jest goręcej, mniejszy przewiew to oczywiście słabsze chłodzenie. Trzeba też znaleźć swój sposób na zakładanie kasku, bo jest ciaśniej – trzeba głowę przecisnąć przez mały otwór tłumika, ale da się bez udziału osób trzecich
Podobnie przy zdejmowaniu – więcej siły i zdecydowany ruch. Tłumik przy tym nie wypada, nie wyrywa się, siedzi w miejscu.Po grzanych manetkach i riserach od PTR najlepsza rzecz do moto jaką kupiłem.
