Zabrałem się za serwis przedniego zawieszenia w mojej FI i mam problem ze złożeniem, a cierpliwość i "łacina" już mi się kończy.
Rozebrałem amory, a z tym też był problem, ponieważ tuleja gwintowana od śruby spustowej obracała się. Za poradami z forum rozwierciłem śrubę i rozbebeszyłem ustrojstwo.
Wczoraj poczyściłem i chciałem złożyć, ale dupa blada. Ten element z gwintem obraca się uniemożliwiając rozsądne dokręcenie. Serwisówka podaje 20Nm i będę optymistą jak powiem że dokręciłem na 3Nm. Próbowałem w różnej kolejności czyszcząc ekstrakcyjną, aby poślizgu na oleju nie było i nawet skręcone z maksymalnym napięciem wstępnym sprężyny, ale nie trybi. Zacząłem się zastanawiać czy może mam coś nie tak poskładane. Ten dolny element w który wchodzi śruba spustowa jest od góry skręcony śrubą z łbem walcowym z gniazdem imbusowym i przylega od góry do szpilki z nakrętką sześciokątną po której się elegancko ślizga. W serwisówce widziałem poradę przy odkręcaniu śruby spustowej, aby pomóc sobie od góry kluczem 14, ale po co jak te elementy nie są sprzężone. Czy to tak fabrycznie? Jeśli tak to jakbym dorwał tego barana który to projektował to bym go za jajca powiesił.

Jak to wygląda u Was z montażem demontażem? Nie mogę sobie tego wyobrazić w przypadku zmiany oleju bez rozbierania amorów - w oleju to już w ogóle bym tego nie dokręcił. Rzućcie pomysłem jak to robicie, bo chciałbym wieczorem poskładać i polatać w końcu. Zapowiadali burzę, więc rozebrałem, a tu deszczu ani śladu co pogłębia moją depresję.