Post
autor: Kawa » czw 08 sie 2013, 10:49
Tym razem troszkę na temat fotoradarow strazy miejskiej - artykul z dzisiejszej gazety wyborczej
Przyjmować mandaty z fotoradarów czy nie? Straż miejska i stołeczny ratusz są na tak. Prokuratura Generalna odradza i zaleca kierowanie spraw do sądu
Kto ma rację? Trudno powiedzieć, bo różnica zdań wynika z odmiennej interpretacji prawa. Zamieszanie może uszczuplić wpływy do miejskiej kasy.
Spór toczy się wyłącznie o stacjonarne fotoradary, i to tylko te ustawione przez straż miejską. Tych jednak w Warszawie jest najwięcej. Stanowią 80 proc. wszystkich stałych urządzeń rejestrujących prędkość kierowców na niebezpiecznych skrzyżowaniach.
Prokurator generalny Andrzej Seremet stwierdził niedawno, że straż miejska ma ograniczone prawo do używania fotoradarów. Do rejestrowania wykroczeń przez kierowców może używać tylko urządzeń przenośnych lub zainstalowanych "w niepozostającym w ruchu pojeździe". Krótko mówiąc: straż miejska według Prokuratury Generalnej nie ma prawa obsługiwać fotoradarów stacjonarnych. Prokurator powołuje się na przepisy Ustawy o ruchu drogowym i zachęca kierowców: nie przyjmujcie mandatów od strażników.
- Stanowisko prokuratora generalnego nie jest dla nas wiążące - mówi na to Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej w Warszawie, i wskazuje na zapisy Prawa o ruchu drogowym i Ustawy o drogach publicznych. - To na ich podstawie straż realizuje zadania związane z bezpieczeństwem w ruchu drogowym - podkreśla.
W Warszawie mamy 29 fotoradarów stacjonarnych. Do straży miejskiej należą 23 maszty, w tym siedem nowych, które zainstalowano pod koniec listopada. Pisaliśmy wtedy w "Gazecie", że w niecały tydzień wychwyciły ponad 4 tys. wykroczeń. Rekordziści przekraczali dopuszczalną prędkość nawet o 100 km na godz.
Pozostałe sześć fotoradarów jest własnością Inspekcji Transportu Drogowego. Stoją przy ul. rtm. Pileckiego na Ursynowie, na skrzyżowaniach Kajki/Czecha w Aninie, Pułkowa/Wóycickiego na Młocinach, w al. Stanów Zjednoczonych na wysokości Międzynarodowej oraz dwa w Wilanowie na ul. Rosochatej.
Policja własnych fotoradarów już w stolicy nie ma. - Używamy tylko ręcznych mierników prędkości, czyli, jak mówią kierowcy - suszarek - i samochodów z wideorejestratorami - informuje Edyta Adamus z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
"Nie powinien przyjmować mandatu"
Co zatem ma zrobić warszawski kierowca, który dostał przesyłkę ze zdjęciem z fotoradaru od straży miejskiej?
- Powinien doprowadzić do tego, by sprawą zajął się sąd rejonowy - radzi Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej. - Nie powinien przyjmować mandatu - uściśla.
Wtedy sprawa trafia do sądu, który albo ją umorzy, albo kierowca zostanie ukarany. W tym drugim wypadku można jeszcze interweniować.
- Po uprawomocnieniu wyroku kierowca może się zwrócić z wnioskiem do Prokuratury Generalnej albo rzecznika praw obywatelskich o kasację - podpowiada prokurator Martyniuk. I zapewnia: - My taką kasację wniesiemy. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że sąd podzieli nasze stanowisko, choć gwarancji nie ma.
Co innego mówią w ratuszu. - Jeśli ktoś popełnił wykroczenie na drodze, powinien uiścić opłatę - twierdzi rzecznik Urzędu Miasta Bartosz Milczarczyk. Tej wypowiedzi nie ma się co dziwić, bo wpływy z mandatów trafiają do kasy ratusza. - Są przeznaczane na poprawę bezpieczeństwa na ulicach, m.in. ich remonty, budowę rond czy montaż oświetlenia - wylicza Milczarczyk.
Czy po ostatnich wypowiedziach prokuratora Andrzeja Seremeta kierowcy częściej odmawiają płacenia mandatów? - Ja takich sygnałów nie odbierałem - słyszymy pod numerem interwencyjnym straży miejskiej 986.
Rzecznik ratusza mówi zaś, że nie ma precyzyjnych danych o ściągalności mandatów. Wszystko przez procedury. Teoretycznie pirat drogowy ma siedem dni na wpłacenie kary. Jeśli tego nie zrobi w wyznaczonym terminie, dostaje ponowne wezwanie do zapłaty. Kiedy sytuacja się powtarza, sprawa trafia do sądu. Wiadomo jednak, że w zeszłym roku w kasie miasta przybyło 4,1 mln zł z mandatów wystawionych z fotoradarów straży miejskiej.
Strażnicy przypominają, że każdemu sprawcy wykroczenia przysługuje prawo do odmowy przyjęcia mandatu. Wtedy sprawa zawsze kierowana jest do sądu. W ostatnim tygodniu lipca (26 lipca - 2 sierpnia) każdego dnia nakładano średnio ok. 240 mandatów karnych na kierowców uwiecznionych na zdjęciach zrobionych przez fotoradary straży miejskiej.