Post
autor: wasyl » śr 17 paź 2007, 07:25
...Krople deszczu jedna po drugiej, mozolnie, bez pośpiechu zaczęły osiadać na szybce kasku… siną ciemność, co jakiś czas rozświetlało pulsujące światło latarni, która przysiadłwszy na skałach wrytych w morze, obserwowała z wysoka nietypowych gości…Maszyny warczały spokojnie, jakby drwiąc z potęgi Posejdona….Zacisnął pieść…Woda wpłynęła z pomiędzy palców, wilgotne ubranie nie dawało już takiej ochrony…Rozejrzał się jeszcze raz dookoła…byli ciągle przy nim…w świetle lamp widział ich ciemne sylwetki, przecinane strugami deszczu i wiedział, że oni zawsze przy nim będą…Ruszyli w drogę powrotną, trząc ciemność nieomal po omacku. Jechali w szyku, wpatrując się w mały czerwony punkt przed sobą… wskazując sobie wzajemnie drogę przemierzali sam środek niczego… Kolejny raz wsparł się na Husarzach a oni go nie zawiedli
Jestem skromnym człowiekiem-a o swojej skromności mogę godzinami napierd.....
Nigdy nie jeździj szybciej, niż potrafi latać Twój anioł stróż !!!