Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Masz pomysł na jakieś nocne latanie? Propozycję wycieczki? Pisz tutuaj :)
Awatar użytkownika
Dżambo
klepacz
klepacz
Posty: 730
Rejestracja: sob 12 gru 2009, 13:39
Imię: Marcin
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Dżambo » pn 05 wrz 2011, 00:48

kifer pisze: Dżambo jak tam Lublin? Ładny jest?
Pewnie że ładny...
I to z JAKIMI WIELKIMI OWNERSAMI!!!!!!!!!!!
73 55 88
A Rh +
"...kręcić, wkręcić, uwodzić i nęcić....."
Nie jest prawdą, że człowiek przestaje się bawić bo się starzeje...
Człowiek się starzeje bo się przestaje bawić :)

Awatar użytkownika
Janusz B.
klepacz
klepacz
Posty: 1131
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 22:33
Imię: Dżony
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Janusz B. » pn 05 wrz 2011, 14:05

Lucek pisze:dzony z nimi sie wybral...??? super!!! r1 tez da rade :)
PETER pisze:Lucek tak myśląc to 126p z przyczepą do Bułgarii tez dawały rade :roll: ale czy o to chodzi :lol:
Wymyśliłem sobie, że pojadę i pojechałem.
Miejscami się namęczyłem, gdzieś indziej miałem dość, a na pewnych odcinkach banan nie schodził mi z twarzy. Summa summarum jeżdżenie po Ukrainie dało mi wiele przyjemności i bilans wyjazdu wychodzi na plus.
Zatem PETER - tak, o to chodzi.
Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie.
Spytaj milicjanta, on Ci wskaże drogę...
http://www.bezwiny.pl

Awatar użytkownika
Lucek
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 3481
Rejestracja: ndz 02 kwie 2006, 13:03
Imię: LUCYna/fer
województwo: łódzkie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: EP

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Lucek » pn 05 wrz 2011, 14:56

tak trzymaj!!
Nie ma boga, jest Mmmmotór!

Awatar użytkownika
Dżambo
klepacz
klepacz
Posty: 730
Rejestracja: sob 12 gru 2009, 13:39
Imię: Marcin
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Dżambo » ndz 27 lis 2011, 00:58

Puzon, co się dzieje z relacją????
73 55 88
A Rh +
"...kręcić, wkręcić, uwodzić i nęcić....."
Nie jest prawdą, że człowiek przestaje się bawić bo się starzeje...
Człowiek się starzeje bo się przestaje bawić :)

Awatar użytkownika
Janusz B.
klepacz
klepacz
Posty: 1131
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 22:33
Imię: Dżony
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Janusz B. » ndz 27 lis 2011, 15:27

No to rozpoczynamy powieść w odcinkach. Każdy ze swojej perspektywy. Kilka zdań + foto.
Najpierw dzień pierwszy.
Podróż najwcześniej rozpoczęli załoganci z Opola, to zaczynajcie chłopcy ;-)
Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie.
Spytaj milicjanta, on Ci wskaże drogę...
http://www.bezwiny.pl

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » ndz 27 lis 2011, 18:19

Dzień 1
Dnia 26 08 2011 ekipa „Opole” w składzie Ja(puzon)i szVagier w godzinach popołudniowych ruszyła w drogę kierunek Rzeszów i Jarosław a dokładnie do miejscowości Radawa gdzie w sąsiedztwie Ojca Pio Kifer zaplanował punkt zborny wszystkich osób wyjeżdżających na wycieczkę do Odessy i na Krym.
Dzień był słoneczny i ciepły, gdy wjeżdżaliśmy na autostradę A4 kątem oka zauważyłem na przeciwległym pasie jak ktoś pcha zieloną VFR 750 później okazało się że był to nasz kolega z Opola i z forum Krzysiek (Fulda22) . Pojechaliśmy dalej i jak to na autostradzie nuda dopiero na wysokości Gliwic zrobił się lekki zator wypadek jakiś był czy coś . Nie pamiętam po co ale też się zatrzymaliśmy aby szVagier mógł coś poprawić przy motocyklu. Później bramka Katowice – nuda – bramka Kraków. Po zjechaniu z autostrady kolejny zator drogowy na E40 który na różne sposoby mijaliśmy. Zawistne spojrzenia i złorzeczenie osób w autach dopadło nas po kilku kilometrach w okolicach Bochni (chyba)ponieważ szVagrowi zaczął się gotować motocykl (wiatrak nie działał). Zjazd na pobocze i rozbieranie motocykla w celu zdiagnozowania i usunięcia usterki . Po krótkiej konsultacji telefonicznej z Emilem podłączamy wiatrak na krótko i można skręcać boczek.
wiatrak.jpg
Jedziemy dalej a że straciliśmy trochę czasu rezygnujemy z odwiedzin szVagrowego dziadka i docieramy do Rzeszowa. Zatrzymujemy się na jakiejś stacji paliw aby zatankować kupić płyn do chłodnicy bo okazało się że jest go zbyt mało oraz aby skontaktować się z ekipą Warszawską. Obdzwaniamy okolicznych wolontariuszy z V4 asistance w celu znalezienia czujnika do chłodnicy ale kto siedzi w domu latem w weekend.
rzeszów.jpg
. W miedzy czasie dowiadujemy się że Janusz nie wyjechał jeszcze z Wawy a Kifer z Dziubkiem mieli dzwona z jakąś „wczorajszą” kobitką 80 kilometrów za Warszawą . Szpital, badania i takie tam proceduralne sprawy ale wszystko OK. Motocykl na lawecie i kontynuowanie jazdy autem . Telefonicznie ustalamy wszystkie szczegóły wieczoru my jedziemy pod Jarosław aby odebrać wałówkę na wieczorne ognisko integracyjne od Kifera siostry a później gdzieś w lesie na spotkanie z Kifera mamą która czekała na nas aby doprowadzić nas na umówione miejsce. Do celu docieramy ok. 22 czyli tak jak było w planie. Siedząc na tarasie pijemy drinki i konwersujemy z rodziną Kifera czekając na resztę. Ekipa (Dżambo,Kifer+Dziubek i Janusz B) dociera chyba gdzieś tak ok. 1 lub 2 w nocy.
r1vfrlupo.jpg
Jednak nie rezygnujemy z ogniska a integracja przeciąga się do wczesnych godzin porannych. Pierwotnie w planie było że ok. godz. 7 rano 27 08 2011 ruszamy w stronę granicy. Z perspektywy czasu wiem że nie należy planować godziny startu,hehe.
integracja.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
Dżambo
klepacz
klepacz
Posty: 730
Rejestracja: sob 12 gru 2009, 13:39
Imię: Marcin
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Dżambo » ndz 27 lis 2011, 20:05

Ja, Kifer i Dziubek wyruszyliśmy z Warszawy o 17.00
Trasa do miejscowości Ryki przebiegała spokojnie....
Tam mieliśmy nieplanowany postój..
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
73 55 88
A Rh +
"...kręcić, wkręcić, uwodzić i nęcić....."
Nie jest prawdą, że człowiek przestaje się bawić bo się starzeje...
Człowiek się starzeje bo się przestaje bawić :)

Awatar użytkownika
Dżambo
klepacz
klepacz
Posty: 730
Rejestracja: sob 12 gru 2009, 13:39
Imię: Marcin
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Dżambo » ndz 27 lis 2011, 20:07

Przejechaliśmy całe 80 kilometrów
Stłuczka, policja, pogotowie, szpital, córeczki, które nie widząc zdarzenia twierdziły że jechaliśmy 200...
Moto na lawetę i zastanawiamy się co robimy dalej
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
73 55 88
A Rh +
"...kręcić, wkręcić, uwodzić i nęcić....."
Nie jest prawdą, że człowiek przestaje się bawić bo się starzeje...
Człowiek się starzeje bo się przestaje bawić :)

Awatar użytkownika
Dżambo
klepacz
klepacz
Posty: 730
Rejestracja: sob 12 gru 2009, 13:39
Imię: Marcin
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Dżambo » ndz 27 lis 2011, 20:16

Ok. 22.00 Dziubek i Kifer wsiadają w auto i jadą do Parczewa, ja jadę dalej w kierunku Radawy, Jano wyjeżdża z Wawy..
Spotykamy się wszyscy w Biłgoraju, tam szybka kawa, tankowanie i jedziemy dalej...
Przed 2 w nocy docieramy na miejsce i .....
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
73 55 88
A Rh +
"...kręcić, wkręcić, uwodzić i nęcić....."
Nie jest prawdą, że człowiek przestaje się bawić bo się starzeje...
Człowiek się starzeje bo się przestaje bawić :)

Awatar użytkownika
Janusz B.
klepacz
klepacz
Posty: 1131
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 22:33
Imię: Dżony
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Janusz B. » pn 28 lis 2011, 09:00

Piątek.
Pierwotny plan zakładał, że po pracy spakuję graty i po 18ej wyjadę, by spotkać się z chłopakami w Radawie, a jeśli Kifer i Dżambo będą się obijali, to może jeszcze złapię ich w drodze.

Dzwoni Dżambo. Kifer miał wypadek, moto nie nadaje się do dalszej jazdy. Kierowca i pasażer cali. Piękny początek wycieczki...
Potem dzwoni SzVagier z informacją, że czujnik wentylatora odmawia współpracy.
Do tego jakieś prywatne zawirowania i około 22giej udało mi się wyjechać.
W Biłgoraju złapałem Dżamba, Kifera i Dzióbka. I dobrze, bo po nocy ni ch... bym tej Radawy nie znalazł...
Pierwszy Check Point zaliczony.
Wreszcie można zasiąść przy ognisku i się zrelaksować...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie.
Spytaj milicjanta, on Ci wskaże drogę...
http://www.bezwiny.pl

Awatar użytkownika
Diego
klepacz
klepacz
Posty: 1544
Rejestracja: wt 03 kwie 2007, 20:52
Imię: Mirek
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Płock city

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Diego » pn 28 lis 2011, 19:19

Świetnie się zapowiada,czekam na dalsze odcinki serialu :lol ciekawy pomysł aby pisało kilku motonitów ze swojego punktu widzenia .......aż wsio sie spotyka przy jednym ognichu.
Jano jaka miałeś średnia przelotową?
Jazda na motocyklu to najlepsze coś,co można robić w ubraniu

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » pn 28 lis 2011, 21:35

Dzień 2
Zamiast ruszyć o 7.00 budzimy się dopiero około chyba 10-ej. Dokonujemy ostatnich poprawek „bagażowych” np. demontujemy centralny kufer w Dżamba VFR –ce model Gold Wing itp. Itd. Żegnamy się z Kiferami i ruszamy na granicę z Ukrainą w Medyce gdzie docieramy chyba ok. 13-ej. Kolejka spora jakieś autobusy, łady i motocykle z koszem. Zjeżdżamy na parking pod Biedronkę aby kupić coś do picia i ustalić plan ataku na granicę. SzVagier dogaduje się z pogranicznikiem że mamy wjeżdżać przed wszystkimi jak zapali się zielone światło.
granica.jpg
Jest zielone światło więc ruszamy na odprawę Polską czekamy w krótkiej kolejce . Wyszła bardzo sympatyczna celniczka p. Wiesia i poprosiła o nasze paszporty i dokumenty pojazdów. Następnie zaczyna weryfikować wszelkie dane zawarte w tychże dokumentach czyli skaner sprawdzanie zgodności ze zdjęciem i zwrot papierów. Przy chyba trzecim z rzędu komplecie pani Wiesia zaczyna gdzieś dzwonić klikać w klawiaturę, skaner znowu gdzieś dzwonić po czym wstaje wychodzi z budki i pyta o właściciela motocykla Yamaha R1 zadając pytanie czy jest właścicielem tego motocykla. Okazuje się że R1 widnieje w rejestrze pojazdów poszukiwanych . Moto poszło na bok Janusz został zaproszony do jakiegoś pokoju zwierzeń czy oczekiwań a nam wskazano miejsce gdzie możemy poczekać na kompana podróży . Podczas oczekiwania na Janusza koczowaliśmy przy nieczynnej budce odprawowej kreśląc czarne scenariusze.
granica1.jpg
granica2.jpg
Wraz ze szVagrem jeszcze musieliśmy załatwić sobie zielone karty bo nie było czasu odebrać ich w inspektoracie (myśleliśmy że będzie takowy na granicy). Poszliśmy do zielonej budki gdzie była jakaś „złodziejska” agencja i pani zażyczyła sobie po 130pln za sztukę gadamy czy nie da rady taniej itp. Z rozmowy pani wywnioskowała (trafnie) że jedziemy na motocyklach my uradowani że jakaś zniżka czy coś w tym stylu a ona nam nóż w plecy i gada że jak motocykle to jednak po 180pln. Jak zaczęliśmy przeklinać na złodziejskie stawki pani poinformowała nas że po drugiej stronie jest bank i tam mają taniej. Byliśmy już po nasze odprawie więc niemożliwością było przedostanie się na stronę odpraw powrotnych bez pomocy celnika a pani Wiesia powiedziała z uśmiechem na twarzy że nas przeprowadzi służbowym przejściem i że już zaczynamy ją wkurzać bo już powinna kończyć zmianę a jeszcze musi doprowadzić sprawę Janusza do końca. W końcu i tak zapomniała o naszej konspiracyjnej umowie. Niechęć do głupiego tracenia pieniędzy mobilizowała nas tak że szukaliśmy innego wyjścia przedostania się po zieloną kartę, jeden z pograniczników zaproponował nam abyśmy poszli pieszo na stronę ukraińską tam się odprawili a następnie zaliczyli odprawę powrotną ukraińską, odprawę powrotną polską , kupili zielone karty i ponownie opuścić Polskę odprawiając się ponownie. Stwierdziliśmy że to bez sensu i na beszczela wróciliśmy na przed odprawową stronę idąc i gadając o byle czym nie zwracając uwagi na nic i na nikogo . W końcu kupiliśmy te zielone karty chyba po 40pln. Około godziny 18-ej podchodzi do nas celnik i mówi że nasze czekanie jest bez sensu bo Motocykl Janusza na bank nie wyjedzie z Polski. Dzwonimy do Janusza i mówimy że łączymy się z nim w bólu i że lecimy do Lwowa . Do Lwowa wjeżdżamy po ciemaku robimy nocne latanie po wybrukowanych muldach . We Lwowie nie planowaliśmy wcześniej noclegu więc nie znaliśmy żadnych adresów ani nic.
lwów.jpg
. Podejmujemy decyzję że wyjeżdżamy z miasta i w pierwszym lepszym motelu się zatrzymujemy na nocleg i rozplanowanie dalszej podróży. Znaleźliśmy coś takiego http://www.galaktika-club.com/pl/ przywitała nas muzyka na żywo i tłum ludzi. Gdy tylko się odświeżyliśmy zeszliśmy na dół na zabawę a tam cisza ludzi nie ma więc poszliśmy coś zjeść zamówiliśmy w ostatniej chwili jedzenie bo zamykali salę i jedzenie zaniosły nam kelnerki do pokoju na miejscu wypiliśmy tylko po piwie. Wróciliśmy do pokoju to już kelnereczka czekała z posiłkiem wódką itp. Gdy tylko zaczęliśmy konsumować zadzwonił Janusz z informacją że ma „żelazny list” i że jedzie do nas więc z radości dokończyliśmy kolejne piwo z zabraliśmy się za wódkę. Odczekaliśmy 1h i kilka minut i wybraliśmy się na główną drogę z kwiatami (a może z piwem) aby przywitać Janusza. Pierdyknął chyba ze dwa ringi lwowskie ale dotarł chyba ok. 2.00.
dotarłR1.jpg
Poszliśmy do pokoju pić wódkę z radości że nam kolegę z więźnia puścili.
galaktika.jpg
Zaplanowaliśmy wyjazd na 8.00 rano.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
Lucek
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 3481
Rejestracja: ndz 02 kwie 2006, 13:03
Imię: LUCYna/fer
województwo: łódzkie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: EP

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Lucek » pn 28 lis 2011, 23:23

a zielona to nie jest free przypadkiem??
ja jak jechalem to nie placilem za to.
Nie ma boga, jest Mmmmotór!

Awatar użytkownika
Dżambo
klepacz
klepacz
Posty: 730
Rejestracja: sob 12 gru 2009, 13:39
Imię: Marcin
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Dżambo » wt 29 lis 2011, 09:43

jest za free jak się załatwia w domu :D
73 55 88
A Rh +
"...kręcić, wkręcić, uwodzić i nęcić....."
Nie jest prawdą, że człowiek przestaje się bawić bo się starzeje...
Człowiek się starzeje bo się przestaje bawić :)

Awatar użytkownika
Janusz B.
klepacz
klepacz
Posty: 1131
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 22:33
Imię: Dżony
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Janusz B. » wt 29 lis 2011, 10:26

Diego pisze:Jano jaka miałeś średnia przelotową?
A kto by pamiętał... Po drodze nie dostałem mandatu, znaczy się jechałem przepisowo ;-)
Lucek pisze:a zielona to nie jest free przypadkiem??
ja jak jechalem to nie placilem za to.
Jest - jeśli pójdziesz do inspektoratu swojej ubezpieczalni.
A jeśli załatwiasz sprawę w przygranicznej agenturze którą ktoś otworzył po to, by grabić zapominalskich i zabieganych to golą Cię do gołej skórki...

Dzień drugi - sobota.
Początek - jak w relacji Puzona, ale do czasu.

Po kontroli dokumentów na granicy wspomniana Pani sierżant powiedziała, że moje moto figuruje na liście pojazdów poszukiwanych i prawdopodobnie pochodzi z kradzieży.
Po pewnym czasie oświadczyła, że mam odstawić maszynę na bok, zabrać bagaże i zostanę zatrzymany do wyjaśnienia.
Na pytanie ile to potrwa odpowiedziała, że kilka godzin to minimum. Poza tym to jeszcze nie wie, co ze mną zrobią. Prawdopodobnie motocykl zostanie zabezpieczony jako dowód, a ja w zależności od tego, co ustalą albo zwolniony, ale bez moto, albo zatrzymany na dłużej...
Moi kompadres stwierdzili, że czekają na rozwój sytuacji, tymczasem zrobiła się jakaś 14sta, może 15sta, a ja trafiłem na dołek.

Muszę powiedzieć, że przejście graniczne w Medyce jest nowoczesne. Zamiast zakratowanej celi jest przeszklona kanciapka z łazienką, otwierana kluczem elektronicznym. Siedzisz tam jak szczur w terrarium, by pogranicznicy mieli Cię na widoku. Łazienka tylko oddzielona jest klasycznymi ścianami.
Zamknęli mnie i kazali czekać.

Godziny mijały i nic. Telefonicznie ustaliłem z chłopakami, by jechali, bo czas leci, a mnie tu jeszcze trochę potrzymają, przy czym chyba nie mieli pomysłu, co ze mną zrobić.

Wreszcie pojawiła się Pani sierżant, dała mi butelkę wody i zapytała czy chcę skontaktować się ze swoim adwokatem. Czyli żarty się skończyły.
Na pytanie czy zostaną mi przedstawione konkretne zarzuty, odpowiedziała, że na razie to nie, ale zaraz trafię na przesłuchanie i będzie wiadomo coś więcej, a ona musi zapisać co z tym adwokatem. Powiedziałem więc, że w przesłuchaniu będę uczestniczył bez pomocy obrońcy/pełnomocnika.

Pogranicznicy skontaktowali się telefonicznie z milicjantami z komendy prowadzącej sprawę poszukiwania motocykla.
Poczynili z nimi jakieś ustalenia, kazali mi gadać z nimi przez telefon. Po wysłuchaniu co mam do powiedzenia milicjant powiedział, że:
1) zostanę zwolniony,
2) motocykl zostanie zabezpieczony jako dowód w sprawie, ale wydadzą mi go na przechowanie, z zakazem zbycia i obciążenia innym prawem (co potwierdzi protokół przekazania) - bym mógł wrócić do domu,
3) w poniedziałek mam się stawić na komendzie na przesłuchanie,
4) prawdopodobnie zabiorą mi motocykl jako pochodzący z kradzieży, by oddać właścicielowi, a ja będę miał postępowanie karne podejrzany o paserstwo.

Ja mu na to, że przecież jestem na urlopie, skoro dadzą mi dokument potwierdzający, że moto teraz jest w moich rękach legalnie, to jadę dalej i na komendę zgłoszę się, jak wrócę do kraju.
Milicjant stwierdził, że chyba jestem nienormalny, że pojazd figuruje jako poszukiwany na całym świecie i że jak mnie złapią za granicą, zwłaszcza na Ukrainie, to już może nie być tak przyjemnie. Przekonał mnie tym argumentem i umówiłem się na spotkanie na komendzie.

Potem powrót na dołek. Czekanie... Pogranicznicy wypełnili stosy dokumentów, wreszcie mnie przesłuchali i kazali spadać.
Zapytałem jak to jest z tym poszukiwaniem motocykla "na całym świecie", że to przecież niemożliwe. Powiedziano mi, że tego milicjanta to trochę poniosło, że motocykl jest poszukiwany tylko w strefie schengen, że Ukraińcy nie będą wiedzieli, że z motkiem jest coś nie halo. Natomiast na granicy państwa spoza strefy z państwami ze strefy cała sytuacja może się powtórzyć.

Koniec końców, gdy znalazłem się przy motku wiedząc, że mogę opuścić to miłe miejsce zrobiła się 23cia.
Nie wiedziałem czy wracać do domu, czy gonić chłopaków. Postanowiłem, że jeśli będą niedaleko od granicy, to jadę do nich, a jeśli odskoczyli gdzieś w głąb Ukrainy, to odpuszczam.
Okazało się, że są pod Lwowem - czyli jakieś 70 - 80 km ode mnie. Pojechałem na odprawę u Ukraińców.

Na granicy nieznajomość procedury z białą karteczką (kto tam był, ten wie o co chodzi) sprawiła, że straciłem z pół godziny i 20 zł wymuszone przez ich pograniczników.

Około północy Znalazłem się wreszcie po drugiej stronie granicy. Drogowskaz na Lwów i dzida. Ciemno jak w dupie, droga chu.owa na maksa, pasów nie widać, nie widać bocznych krawędzi drogi, dziura na dziurze, wokół żywego ducha, ale jadę.

Postanowiłem uzupełnić paliwo na najbliższej stacji.
I tu niespodzianka. Podjeżdżam do dystrybutora, pistolet do zbiornika, waha nie leci.
Macham do absztyfikanta z dziadówy, a on do mnie czego ja tu chcę.
To ja mu na migi, że paliwo nie leci. Przywołał mnie, zapytał ile mniej więcej tej wahy mi tam wejdzie, kazał pokazać, że mam hajsiwko i dopiero potem odblokował dystrybutor naciskając jakiś guziczek w swojej dziadówie.
Co za pojeb – pomyślałem... Potem okazało się, że to normalna procedura na ukraińskich stacjach, którą później przechodziliśmy przy każdym tankowaniu.

Po różnych perturbacjach związanych z poszukiwaniem chłopaków - wreszcie do nich dotarłem – nadłożyłem jakieś 40 km.
Drugi Check Point zaliczony:
Niecałe 200 km. Mapy google mówią 3h, mnie zajęło to około 13...
Jak napisał Puzon – dotarłem koło 2-ej.
Poprosiłem o pokój. Pani mnie zaprowadziła – elegancko: czysto, schludnie, niedawno malowane, przedpokoik, łazienka, 2 wyra, telewizor, powierzchnia taka sama jak u chłopaków w trójce.
Tylko nie ma okien.... :shock:
Potem to już lufka, browar i w kimono...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie.
Spytaj milicjanta, on Ci wskaże drogę...
http://www.bezwiny.pl

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 53 gości