Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Masz pomysł na jakieś nocne latanie? Propozycję wycieczki? Pisz tutuaj :)
Awatar użytkownika
Lucek
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 3481
Rejestracja: ndz 02 kwie 2006, 13:03
Model VFR: KTM SMR 450 '13
Imię: LUCYna/fer
województwo: łódzkie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: EP

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Lucek » wt 29 lis 2011, 11:33

niestety na wlasnych.... hmmmm rekach i dupie przekonalem sie o jakosci drogi na lwow :)
ostrzegalem w innym temacie ;)

i powiem Ci ze ja w nocy bym tam nie wjechal :P
Nie ma boga, jest Mmmmotór!

Awatar użytkownika
Dżambo
klepacz
klepacz
Posty: 730
Rejestracja: sob 12 gru 2009, 13:39
Model VFR: VFR 750F
Imię: Marcin
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Dżambo » wt 29 lis 2011, 12:35

Ja tylko dodam że na granicy brakowało nam tylko grilla - po prostu piknik.
PS. Chyba niepotrzebnie zrobili tam studzienki :biggrin
PS. zdjęcia będą wieczorem
73 55 88
A Rh +
"...kręcić, wkręcić, uwodzić i nęcić....."
Nie jest prawdą, że człowiek przestaje się bawić bo się starzeje...
Człowiek się starzeje bo się przestaje bawić :)

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Model VFR: koza800Fi czerwona
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » wt 29 lis 2011, 22:33

Dzień 3
Ruszyliśmy zdecydowanie później niż zaplanowaliśmy gdzieś tak około południa. Wcześniej planowaliśmy jechać przez Kijów bo mieliśmy ciągle przed oczami przestrogę Lucka aby nie pchać się na Ternopil, Winnice do Umania ale na granicy spotkaliśmy kolesia na supermoto który powiedział że damy spokojnie radę że tragedii nie ma i że ogólnie spoko nawet dał numer telefonu do siebie na w razie co (jakiś nocleg czy inna pomoc). Jako że późno wstaliśmy a wcześniejszego dnia przejechaliśmy mało kilosów olaliśmy przestrogę Lucka i pomknęliśmy na skróty przez Ternopil. Wybór ten sprawił że ponad 500km jechaliśmy bardzo długo po drodze która była chyba dzień wcześniej bombardowana . Gdybyśmy spotkali wtedy tego kolesia co to nam polecił drogę to pewnie byśmy mu wsadzili te supermoto głęboko w dupę i jeszcze miejsce by było. Prowadził szVagier więc to on trafił jako pierwszy na milicję drogowo-łapowniczą chyba w miejscowości Chmielnicki (zdrajca jeden) co nas zatrzymało znowu na ponad pół godziny. Później jeszcze Dżambo został przyłapany na łamaniu przepisów ale sprawę elegancko załatwił w krótkim czasie , nawet papierosa nie zdążyliśmy wypalić. Po drodze Janusz zauważył dziwnie skaczący kufer szVagra , zatrzymaliśmy się na oględziny i okazało się że stelaż był pękł więc musieliśmy przepakować bagaże szVagra a Dzambo pękł kolektor wydechowy a motocykl wydawał dźwięk jak Bombowiec B 52.
pękło.jpg
Jechaliśmy tak sobie z zawrotną prędkością ok. 70km/h z ostrymi hamowaniami aż Jano się wku.. zdenerwował i wyszedł na czoło stawki przyspieszając raptem o pare kilometrów/h. Do „autostrady” Kijów-Odessa w okolicach Umania dotarliśmy chyba przed 20-tą dopiero. Siedząc w jakiejś przyautostradowej jadłodajni zastanawialiśmy się czy szukać noclegu w Umaniu czy ruszyć na Odessę bo zostało nam już ok. 250km drogi. Janusz zarządził że jedziemy do Odessy z prędkością 200 km/h + - 20 km/h to trochę podgonimy i tak zrobiliśmy zatrzymując się tylko na jedno tankowanie gdzie jeden koleś w klapkach ciągle biegał i obsługiwał na raz ze 4 dystrybutory w tej gonitwie tak się zamotał że zapomniał mi motka zatankować jednak wywalczyłem należną mi wachę. Całą tą drogę przelecieliśmy w całkowitych ciemnościach z przypadkami że ktoś po pasach sobie przechodził nagle za mostem zanikał lewy pas zastawiony jakimiś pachołkami (wtedy o mało nie narobiłem w brjuki ) i milicjantem który chciał nas zatrzymać ale tylko śmignęliśmy mu przed nosem . Do Odessy wjechaliśmy z prędkością 200km/h około 23-ej. Szukaliśmy hotelu Юность przy czym zaliczyliśmy nocne latanie po Odessie. Nie wiem o której dotarliśmy do hotelu ale po załatwieniu pokoi w stylu „Ośrodek Spała pierwsza połowa lat 80-ych” z ulgą odetchnęliśmy rzucając się na wyrka. Następnie kąpiel i ruszamy szczęśliwi w miasto bo z przewodnika dowiedzieliśmy się że hotel stoi w dzielnicy która żyje do rana. Na recepcji zapytaliśmy czy możemy coś zjeść w hotelowej restauracji na co dziewoczki poinformowały nas że dopiero o 7rano możemy sobie zawtrakać na koszt pobytu. Stwierdziliśmy że kupujemy wódkę i zagrychę w sklepie i imprezujemy w pokoju. Dżambo nikuta nieznający języka rosyjskiego zapytał o drogę i nas poprowadził szliśmy tak szliśmy knajpy pozamykane sklepów zero a jak był to dobijaliśmy się 20 minut bez skutku . W końcu po długim spacerze dotarliśmy do nocnego samoobsługowego ależ mieliśmy banany na gębach . Zakupiliśmy trochę piwa, wódkę i szampana (igristoje) i stwierdziliśmy że idziemy na plażę opić dotarcie do jedynego pewnego punktu w całym wyjeździe oraz zobaczyć wschód słońca. Gdy dotarliśmy na plażę było jeszcze ciemno , zasiedliśmy na piachu i zaczęliśmy opróżniać butelki.
plaża.jpg
plaża1.jpg
plaża2.jpg
plaża3.jpg
plaża4.jpg
Powoli zaczynało robić się widno a gdy słońce zaczęło wschodzić
sonce.jpg
sonce1.jpg
pojawił się patrol milicji i jakaś pijana młódź z której jedna para postanowiła oddać się uciechom cielesnym kilka metrów obok nas.
parka.jpg
Gdy alkohol się skończył zebraliśmy się w drogę powrotną do hotelu gdzie dotarliśmy równo o 7-ej więc poszliśmy zjeść śniadanie bardzo obfite i dobre. Po śniadaniu wjechaliśmy na górę do pokoi i zalegliśmy w wyrkach. Wcześniej planowany był bezjezdny dzień w Odessie więc nie umawialiśmy godziny startu a i tak pewnie byśmy nie ruszyli zgodnie z planem,hehe.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
emil
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 4201
Rejestracja: ndz 21 gru 2008, 22:10
Model VFR: Fortepian
Imię: Łukasz
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: SO/SZA

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: emil » wt 29 lis 2011, 22:57

hehehhehe kurde fajna wyprawa, zajebiście się czyta :)
i co z fortepianem Jano? wyjaśniło się wszystko??

Awatar użytkownika
Lucek
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 3481
Rejestracja: ndz 02 kwie 2006, 13:03
Model VFR: KTM SMR 450 '13
Imię: LUCYna/fer
województwo: łódzkie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: EP

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Lucek » wt 29 lis 2011, 23:58

nie pamietam nazwy naszego hotelu ale tez na glownej ulicy w centrum a pamietal na bank jakiegos cara. niby luksusowy a zero klimy I CIEPLEJ wody. jednakze bylo tak goraco ze ta zimna dobrze chlodzila.

co do sniadania to takie oto nam zasrwowano w tym 'dobrym' hotelu. nie moglismy oboje opanowac smiechu a inni dziwnie sie na nas patrzyli i wsuwali jakby nigdy nic.
tosty nie byle jakie bo na cieplo z mikrofali i jajako z przed tygodnia z piekna gruba kolorowa linia :)
najlepszy byl wafelek i ciaj zielonyj :)
Obrazek


sorry ze sie wpierdalam w temat ale jakby nie bylo to tez wycieczka do odessy moto :)

oto 'dobry' hotel
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


znajome obrazy?
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Nie ma boga, jest Mmmmotór!

Awatar użytkownika
Janusz B.
klepacz
klepacz
Posty: 1131
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 22:33
Model VFR: 3/4 K7
Imię: Dżony
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Janusz B. » śr 30 lis 2011, 16:01

Lucek pisze:znajome obrazy?
Tak, tę dupeczkę pod kolumnami też widzieliśmy :p
emil pisze:i co z fortepianem Jano? wyjaśniło się wszystko??
O tym w epilogu he he ;-)
Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie.
Spytaj milicjanta, on Ci wskaże drogę...
http://www.bezwiny.pl

Awatar użytkownika
Janusz B.
klepacz
klepacz
Posty: 1131
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 22:33
Model VFR: 3/4 K7
Imię: Dżony
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Janusz B. » czw 01 gru 2011, 08:53

Pragnę jeszcze dodać, że o ile pokoje w naszym hotelu były zbliżone standardem do tego, co widać na zdjęciach Lucka, to jednak śniadania były mistrzowskie.
Szwedzki stół zastawiony w sałatki, sprzęt do kanapek, na ciepło super omlet, parówki, na deser jakieś ciasta, do picia kawa, herbata, soki też zdaje się jakieś były. Wszystko, czego się chciało.
Nakrycia i zastawa - hotelowa klasyka: biała ceramika na białych obrusach, wszystko czysto i schludnie. A nad tym, by zawtrakującym było komfortowo, czuwało kilka kelnerek i kelnerów - młodzież sprawiająca wrażenie praktykantów ze szkół gastronomicznych, czy hotelarskich.
Jak dla mnie bufet był z innej epoki niż cała reszta hotelu. Zwłaszcza łazienka. Tam to kogoś naprawdę poniosło w temacie "skromny wystrój". To, że prysznic i umywalka miały wspólną baterię, można było potraktować jako element lokalnej egzotyki. Ale przyoszczędzenie na brodziku - w sensie, że prysznic takowego nie miał, a woda lała się na podłogę, tę samą na której stał sraczyk, to już przegięcie. W łazience praktycznie non toper unosił się "aromat" uryny zmiksowanej ze specyficznym smrodkiem tego typu pokoi. Kąpiel bez klapków, czy innego obuwia ochronnego groziła złapaniem wszystkiego, co zna współczesna dermatologia.

Ale śniadanko sprawiało, że człowiek zapominał o tych drobnych niewygodach i po zjedzeniu mógł spokojnie udać się na spoczynek...

No i najważniejsze - odcinek 3, zwieńczony tym mistrzowskim śniadaniem wyglądał tak:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie.
Spytaj milicjanta, on Ci wskaże drogę...
http://www.bezwiny.pl

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Model VFR: koza800Fi czerwona
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » sob 03 gru 2011, 23:47

Lucek pisze:sorry ze sie wpierdalam w temat
Właśnie co to qrwa jest, nie masz bliższej rodziny :mrgreen: hehe
Spoko zawsze to jakieś urozmaicenie i pociecha że nie tylko my mieliśmy bardaszkę "wczesny Gierek czy Gomułka" hehe. Szkoda że nie jechaliśmy razem Jano miałby godnego siebie sportowca a i chętnie poznałbym PIN twojej karty :biggrin :biggrin.


Ciąg dalszy jutro wieczorem :twisted: , teraz to dopiero będzie się działo :twisted: :twisted:

Awatar użytkownika
Lucek
stary wyjadacz
stary wyjadacz
Posty: 3481
Rejestracja: ndz 02 kwie 2006, 13:03
Model VFR: KTM SMR 450 '13
Imię: LUCYna/fer
województwo: łódzkie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: EP

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Lucek » ndz 04 gru 2011, 09:57

no poznalbys na bank :D
Nie ma boga, jest Mmmmotór!

Awatar użytkownika
Janusz B.
klepacz
klepacz
Posty: 1131
Rejestracja: wt 13 lut 2007, 22:33
Model VFR: 3/4 K7
Imię: Dżony
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: Janusz B. » wt 20 gru 2011, 12:08

Puzon, no dawaj wreszcie odcinek z pokazywaniem dupy przy pomniku Lenina!!
Spytaj milicjanta, on Ci prawdę powie.
Spytaj milicjanta, on Ci wskaże drogę...
http://www.bezwiny.pl

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Model VFR: koza800Fi czerwona
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » wt 20 gru 2011, 21:18

Janusz B. pisze:Puzon, no dawaj wreszcie odcinek z pokazywaniem dupy przy pomniku Lenina!!
Jano bardzo bym chciał ale ostatnio qrwa nie mam czasu jestem zmęczony i w ogóle. Obiecuję że już niebawem ciąg dalszy nastąpi, wódkę muszę sobie kupić dla weny a szVagier nie chce ze mną pić. Może dzisiaj się uda tylko jeszcze kosę muszę zrobić dziecku na jasełka bo obsadzono ją w roli śmierci,hehe.

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Model VFR: koza800Fi czerwona
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » śr 21 gru 2011, 00:35

Dzień4
Wstaliśmy cholera wie o której szybka toaleta, lansowanie i paszli zwiedzać Odessę. Obiad zjedzony w jakimś ogródku przy restauracyjnym zakrapiany oczywiście browarem bo oczywiście trochę suszyło. Ponownie zafundowaliśmy sobie dłuuugi spacer , poszliśmy oblukać port, schody i inne takie znaki szczególne miasta.
port12.jpg
port11.jpg
port.JPG
W pewnym momencie stwierdziliśmy że zajebiście by było przejechać się kolejką gondolową z miasta na plażę. Naprawdę chcieliśmy ale niestety kolejka działa chyba do 17-ej . Jako że zapędziliśmy się bardzo daleko to do hotelu wróciliśmy taksówką. Nie pamiętam co Janusz robił a ja , Dżambo i szVagier zjechaliśmy na dół naprawić Dżambowy tłumik znaczy bardziej kibicować bo stwierdziliśmy że nie będziemy się kłaść na ziemi, hehe a Dżambo niestety musiał.
obejma.JPG
obejma1.jpg
Marcin reperował tłumik a ja ze szVagrem zrobiliśmy sobie sesje zdjęciową na Januszowej R1 aby mieć zajebiste awatary na NK.pl .
szR1.jpg
puR1.jpg
zapalniczka.jpg
Po zakończonej sesji i naprawie tłumika wjechaliśmy na górę otoknąć się aby wystartować na piwko i kolację. Idąc w miasto obiecaliśmy sobie że nie będziemy dużo i długo pić aby być rano wyspanymi i trzeźwymi . Tak szliśmy w twardym postanowieniu poszukując dobrego miejsca na kolację, odwiedziliśmy kilka dziwnych lokali i budek z namiotem lub ogródkiem w końcu zobaczyliśmy restaurację wujka Ronalda Mc ale znamy jego menu a że tam nie ma wódki poszliśmy dalej. Minęliśmy skrzyżowanie z Mc i naszym oczom ukazał się lokal z zajebistym tarasem i ogródkiem. Okazało się że środek lokalu jest w remoncie ale kuchnia działa, lodówka działa, nalewak do piwa działa więc zasiedliśmy na tarasie zamawiając piwo i wódkę. Bardzo sympatyczna kelnerka która nas obsługiwała miała nie lada ubaw jak po kilku karafkach wódki zamawialiśmy pizze i kolejne browary i karafkę. Gdy pizze wjechały na stół wraz z kolejnymi karafkami wódki przypomniało nam się nasze postanowienie o małych ilościach alkoholu i szybkim powrocie do hotelu. Aby dotrzymać przyrzeczenia postanowiliśmy zamówić karafkę-rozchodniaka i po opróżnieniu ruszyliśmy w drogę powrotną.Traf chciał akurat przechodziliśmy obok sklepu nocnego to sobie kupiliśmy po kilka piw na drogę a że droga była znowu trochę długa to zasiedliśmy na dużych schodach prowadzących do pomnika na środku jakiegoś ronda.
nocny.JPG
pomnik.JPG
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Model VFR: koza800Fi czerwona
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » śr 21 gru 2011, 00:40

Tak spożywaliśmy sobie browarek patrząc na przechodniów i przejeżdżające auta , gdy już trochę odpoczęliśmy zaczęliśmy kolejną sesję fotograficzną z pomnikiem i jego elementami jak kotwice, gwiazdy itp. Wtedy szVagier stwierdził że powinniśmy Leninowi dupy pokazywać ale chyba tylko on się odważył obnażyć na pomniku. Po sesji i wypiciu browarów przeznaczonych na drogę poszliśmy dalej.
pomnik2.JPG
pomnik3.JPG
pomnikD.JPG
100_0067.JPG
Już byliśmy na hotelowych schodach kiedy to usłyszeliśmy głośną muzykę po drugiej stronie jezdni jak automaty udaliśmy się w jej kierunku. W barze oczywiście zamówiliśmy po piwie niestety nie było karafek z wódką ale nie zmartwiliśmy się tym ponieważ wódkę podawali w kieliszkach. Po drugiej kolejce wódki poszedłem spać zostawiając niedopitych współpodróżników w barze. Plan na rano był wyruszyć wcześnie i dojechać do Sevastopolu czyli wstać wcześnie zapakować toboły na motocykle zjeść śniadanie o 7.00 i ruszyć w drogę.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Model VFR: koza800Fi czerwona
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » sob 21 sty 2012, 23:44

Dzień 5
Tradycyjnie wstaliśmy trochę później niż zaplanowaliśmy, głowy były jakieś takie ciężkie. Na śniadanie zeszliśmy w ostatniej chwili (chyba podawali do10) ale nie odpuściliśmy takiego zajebistego posiłku i kawy. Potem pakowanie bambetli w pokoju i jazdy w te i nazad windą aby rumaki uzbroić, szybkie luknięcie w mapę i jazda na Krym. Jechaliśmy dobre pół godziny i przynajmniej ja się zdziwiłem jak wjechaliśmy znowu do Odessy okazało się że po drugiej stronie zatoki też jest Odessa. W tej drugiej Odessie Jano pogubił drogę i tak krążyliśmy po jakimś osiedlu-targowisku dobrych kilka minut ale udało się wyjechać . Pożegnaliśmy Odessę i pomknęliśmy w stronę Mikołowa(Mikolaiv). Głównie jazda jazda i podziwianie widoków kierunek Kherson następnie znowu jazda jazda kierunek Armańsk potem Krasnoperekopsk. Po drodze podczas jakiegoś przystanku stwierdziliśmy że do Sevastopola nie damy rady a jedziemy do zmroku gdzie się uda szukamy noclegu a ruszamy dalej rano bo to będzie już bardzo blisko. O zmroku a nawet w ciemnościach dotarliśmy do Simferopola gdzie przywitała nas wataha psów ujadających, szczekających i biegnących za motocyklami lecz kilka odcinek ostudziło chęci zagryzienia obcych na dziwnych pojazdach. Stwierdziliśmy że przejedziemy „Smiroffopol”hehe a na rogatkach po drugiej stronie znajdziemy nocleg. SzVagier podjął się poszukiwań bo stwierdził że ja znowu znajdę jakiś obskurny hotel . No i znalazł na wylotówce. Było późno Hotel prezentował się okazale. Poszedłem zapytać o pokoje i o dziwo przyjęli nas śmierdzących i zmęczonych. W hotelu było pusto tylko kobitka w dresie i jakiś koleś, okazało się że instytucja jest jeszcze jakby w budowie-wykończeniu. Dostaliśmy dziwne pokoje a raczej apartament dwupokojowy , mi i szVagrowi przypadł nocleg na jakiejś dużej kanapie a Dżambo i Janusz dostali łoże małżeńskie które jednak dało się rozdzielić na dwa mniejsze. Po odświeżeniu poszliśmy w poszukiwaniu strawy okazało się że restauracji nie ma a jedyne co możemy zjeść to miseczka rosołu z uszkami. Przy zamówieniu piwa pani zrobiła wielkie oczy bo zamówiłem 16 sztuk po 4 na twarz niestety okazało się że ma tylko 14 sztuk i qrwa na dodatek ciepłe. Zrezygnowaliśmy z konsumpcji w okazałych salach a wybraliśmy plastikowy stolik ogrodowy i krzesełka przed wejściem do hotelu gdzie przy podobnym stoliku siedziało towarzystwo i popijało alkohol. Zjedliśmy rosołek (bardzo mały) i zabraliśmy się za browary nie zdążyliśmy dopić pierwszego jak towarzystwo siedziało już przy naszym stole byliśmy zadowoleni bo mieli całkiem fajne koleżanki. Z każdym piwem rozmawiało nam się coraz lepiej w języku rosyjsko-polsko-angielskim , dziewczyny śpiewały i w ogóle klawa libacja się zorganizowała. I tak zawiązywaliśmy znajomości chyba do godz. 3.00. Do końca wytrwaliśmy Janusz i ja , Marcin i szVagier zwinęli się trochę wcześniej. Przynajmniej załatwiliśmy dla Dżambo poranne spawanie tłumika. Poszliśmy spać umówieni na 8.00 rano do spawacza.

Dzień 6
Pobudka zaraz po 7.00 umowa to umowa. Szybkie pakowanie mandżura i oczekiwanie na kolesia który miał nas pilotować do spawacza. Gdy już byłem zapakowany i gotowy do drogi ktoś życzliwy przypomniał że obiecałem jednej z dziewczyn przejażdżkę na motocyklu. Umowa to umowa , bagaże z motka znów na ziemię i dawaj do panny czy nadal jest pewna że chce się przelecieć na moto. Oczywiście przytaknęła i powiedziała że chętnie. No to kask (lekko trącający) od szVagra na czerep i jazda. Jeszcze lekko dziabnięty dawaj dzida między autami a na pustej drodze pod 200km/h . Dziewczyna mega zadowolona zsiadła z motocykla. A jak wróciliśmy pod hotel reszta podróżników zbierała się do wizyty u spawacza.
rano.JPG
mid.jpg
rano1.jpg
. Jako że zostało mi ponownie pakowanie bagażu stwierdziłem że zostaję a potem ich znajdę bo to ponoć gdzieś blisko. W tym miejscu nie będę pisał co się wydażyło przez 3 godziny niech to będzie takie ArchiwumX. Po jakimś czasie ruszyłem na poszukiwania warsztatu i kompanów podróży, Jeździłem tak po Simferopolu aby nie stracić orientacji w terenie ale nie znalazłem więc wróciłem pod hotel i postanowiłem czekać już na poboczu. W pewnym momencie ukazały mi się trzy sylwetki na jednośladach. Moto Marcina było już ciche i pospawane. Szybka narada i w życie zaczęliśmy wcielać plan Janusza , jedziemy do Bachczysaraju zwiedzać Pałac Chanów a później do Sevastopola. Po ok. 30km dojeżdżamy do ronda w Bachczysaraju gdzie stał sałdat aby zapytać o drogę okazało się że czeka na kumpla i że nas podprowadzą i tak pojechaliśmy za nimi. Dotarliśmy pod pałac i na jakimś podwórku-parkingu zostawiliśmy motocykle a kaski i kurtki w pomieszczeniu ciecia. Poszliśmy zwiedzać. Jeszcze nie doszliśmy do bramy gdy obstąpiła nas zgraja bosonogich chłopaczków z wizytówkami jadłodajni . Zdziwił mnie jeden koleś (ok. 20 lat) który mówił po polsku a reprezentował lokal w którym jest menu po polsku. Oczywiście po zwiedzaniu kolo zaprowadził nas do lokalu, po drodze wstąpiłem do kantoru wymienić dolce na ichniejsze grzywny qrwa spędziłem tam chyba z pół godziny bo jakiś koleś bajerzył starą i brzydką kasjerkę a przy okazji opłacał rachunki chyba wszystkich mieszkańców sąsiedniej gminy. Ale nic to jedzenie było naprawdę pyszne nie tylko dlatego że przez poprzednie 24 godziny jedliśmy ino „rosołek”. Po kilkudaniowym obiedzie przy papierosku Janusz(niepalący tytoniu) udoskonalił plan. Stanęł na tym że walimy bocznymi drogami na wybrzeże szukamy lokum ,lekki lansik i jedziemy dopiero do Sevastopola zwiedzać. I tak ruszyliśmy na przełaj przez górki i doliny malownicze. Jano ze SzVagrem oczywiście wycieli do przodu pozaliczać winkle a ja zamykając stawkę wraz z Marcinem podziwialiśmy widoki. W pewnym momencie Dżambo się ulitował nade mną i kazał zapier.. za „dawcami” trochę się rozczarowałem jak po dwóch kilometrach droga się wyprostowała a na skrzyżowaniu stali „dawcy” z dziwnymi uśmiechami. Dotarliśmy na wybrzeże i jechaliśmy w stronę Jałty w pewnym momencie SzVagier zjechał na parking aby podziwiać rewelacyjne widoki na morze i miejscowości położone na samym brzegu w dole. Zdziwiło mnie to bardzo jak rasowy .q.w. doznał jakiegoś zmysłu estetyki , ale cóż faktycznie miał rację widoki były zajebiste.
widok.jpg
widok1.jpg
. Po kilku zjazdach z drogi H19 w poszukiwaniu bazy wypadowej i kilku rozmowach z tubylcami oferującymi pokoje (ale nie na jedną noc) znaleźliśmy Bazę wypas z Klimą i super wnętrzami . Po wejściu do pokoju od razu Klima poszła na 14 stopni krótka drzemka , kąpiele, wbiliśmy się w ciuchy cywilne i pognaliśmy do Sevastopola aby spełnić życzenie Marcina tzn. zwiedzić flotę czarnomorską. Zanim dotarliśmy na skwer przed portem zrobiło się ciemno ale co tam wycieczka statkiem po porcie nawet po ciemaku jest fajna. Podziwialiśmy też statek czy prom wycieczkowy , wielki , prawie jak qenn mary2 albo jak ten co to ostatnio na kolano schodził w łuku między skałami we Włoszech. Po portowo zatokowej przygodzie ruszyliśmy w miasto w poszukiwaniu oberży która by nas ugościła pysznym jadłem bo nie mieliśmy ochoty na surowe raki czy kraby z wiadra od kolesi stojących w przyportowych alejkach. Polataliśmy troszku (odważyłem się bez kasku aby poczuć prawdziwą wolność) w końcu znaleźliśmy grecką knajpę z pysznym jedzeniem ale z małymi porcjami więc tylko chwilowo uciszyliśmy głód siorbnęliśmy jeszcze kawkę i po papierosie (Janusz nie pali papierosów) stwierdziliśmy że szukamy jeszcze jakieś pizzerii aby nasze żołądki też miały co robić. Ponownie polataliśmy po mieście w między czasie odwiedziliśmy kilka lokali które to nie odpowiadały nam estetyką albo akurat zamknęli je nam przed nosem. Kto szuka nie błądzi więc udało się znaleźć lokalik gdzie serwowali włoskiego placka. Zamówienie oczekiwanie i żal w oczach bo przy stoliku obok kilka pięknych dziewczyn piło wódeczkę z przerwami na taniec bo obok była jakaś potupajka.
sevas.jpg
statek.jpg
twardziele.jpg
Najedzeni do syta, rachunek(z napiwkiem) uregulowany, ruszyliśmy do bazy . Droga h19 Sevastopol – Jałta jest zajebista kilkadziesiąt kilosów górek winkli i widoków (w dzień). Po wyjeździe z miasta postanowiłem nadrobić latanie po winklach a że jechałem pierwszy odkręciłem manetę i popędziłem w mrok ku przygodzie zostawiając „resztę kwasową” z tyłu. Przez dobrych parę kilometrów widziałem tylko jedno światło za sobą ale z kilometra na kilometr się oddalało aż znikło. I tak sobie w samotności zapier.. nocą po winklach krymskich. Gdy dotarłem do zjazdu do naszej enklawy z bazą zatrzymałem się aby poczekać na resztę, w połowie drugiego papierosa pojawił się szVagier a następnie Marcin i Jano. Zjeżdżając w dół zatrzymaliśmy się przed budką(jedyną czynną) aby zakupić piwko na resztę wieczoru, wtedy zauważyłem że Dżambo cały roztrzęsiony i wydygany bo mu jakieś zwierzę pod koła wbiegło i o mało się nie wyłożył. Na ukojenie nerwów zrządziliśmy nocną kąpiel w morzu a tu qrwa ZONK plaże pozamykane na kłódki bo to teren ośrodków. Na szczęście Jano przekonał jakiegoś kolesia aby otworzył bramę i nas wpuścił a tam komuna jak juh beto beton drewniane leżaki z grzybem i kamienie, dodam że pierwszy raz byłem tam i nie wiedziałem że brzeg jest taki kamienisty a plaża z betonu. Ktoś chciał się kąpać ale szybko reszta wybiła mu to z głowy i wróciliśmy do bramy a następnie motkami do bazy. W bazie jak to w bazie Posadówka i dyskusje przy piwku i winie regionalnym a może nalewce. Nikt nie patrzył na zegarek więc nie wiadomo o której poszliśmy spać oczywiście Jano i ja poszliśmy później jak się alkohol skończył. Plan na dzień kolejny wstać i ruszyć przed końcem doby hotelowej.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Model VFR: koza800Fi czerwona
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Odessa wyjazd ok. 26.08.2011 powrót max. 03.09.2011

Post autor: puzon » sob 21 sty 2012, 23:44

Dzień 7
Wstaliśmy jak się obudziliśmy nadal nikt nie patrzył na zegarek. Poranna toaleta, pakowanie objuczanie rumaków regulowanie rachunków i do widzenia. Punkt pierwszy planu dnia znaleźć pocztę i wysłać dowody pobytu rodzinie znajomym i współpracownikom. Znaleźliśmy pocztę a tam znowu komuna, pani za ladą zajmuje się wszystkim tylko nie klientami aby kupić i wysłać kartki potrzeba było chyba godzinę. Ok. kartki wysłane więc jedziemy w kierunku Jałty szukać kąpieliska, po jakimś czasie udaje się znaleźć ale okazuje się że zakaz wjazdu i trzeba zostawić objuczone motocykle w śród nieciekawej klienteli i iść ponad kilometr do brzegu ale co tam poszli my. Znaleźliśmy kawałek żwirowej plaży więc dawaj ciuchy na glebę i siup do morza. Gdy już zaczęły się wykształcać zwoje mózgowe na opuszkach palców a paznokcie rozpuszczać ktoś zasiał ferment pytaniem jak tam nasze bagaże i motocykle i w tedy mnie poraziło bo okazało się że przez cały czas miałem zapasowy kluczyk do „kozy” w tang bagu a przez całą podróż go nie odpinałem.
dżambo.JPG
ja.JPG
cieniasy.JPG
Jakie było moje szczęście gdy ujrzałem „kozę” całą i zdrową. To był czwartek ok. godziny 15.30 a Jano miał w sobotę ślub i wesele brata , wcześniej był plan że się od nas odłączy i popędzi do Warszawy ale jak razem to razem postanowiliśmy jechać razem z nim. Więc ruszyliśmy umawiając się że jedziemy jak długo się da. Jechaliśmy rogatkami Jałty potem na Simferopol drogą M18 dalej na Armańsk –Kherson-Mykolaiv. Wyjeżdżając z Mikołowa pomyliliśmy drogę i nie pojechaliśmy skrótem do autostrady M5 tylko jak się potem okazało w stronę miasta Kirovograd. Przed Kirovogradem zatrzymaliśmy się na jakiejś dziwnej stacji paliw z barem gdzie bar okazał się domową kuchnią i wybór jedzenia był taki co akurat rodzina miała na obiad. Pierwszy raz jadłem spaghetti po ukraińsku czyli rozgotowany makaron dziwny schabowy (ni to smażony ni to gotowany) i wzorek z keczupu wokół talerza jako sos pomidorowy ale nikt nie narzekał bo to był pierwszy posiłek tego dnia. Koleś ze stacji paliw podniecony widokiem motocykli wyprowadził swój motorower chyba z 56 roku odrestaurowany palony na pych z zegarkiem i mp3 przyczepionym do kierownicy. Zrobił honorową rundkę wokół stacji potem pamiątkowe foty pytanie o drogę i jazda dalej .
po drodze.JPG
po dż.jpg
po inni.jpg
Przez całą drogę ciągnęły się targowiska owocowo warzywne a gdy już były coraz rzadziej zatrzymaliśmy się zjeść arbuza i chwilkę odpocząć z obliczeń wynikało że mamy dużo czasu. Na straganie u babuszki poprosiliśmy o wybranie jakiegoś dobrego okazu kobiecina nawet pieniędzy nie chciała a jeszcze zorganizowała nam stolik ze skrzynek i reklamówkami jako obrus uzbroiła nas w noże do krojenia zydelki do siedzenia a po posiłku przytargała baniak z wodą aby ręce umyć. Rewelacja, oczywiście obległa nas banda tubylców z chęcią ubicia interesu mieli aparaty Nokia i piły łańcuchowe po okazyjnej cenie odmówiliśmy ale na kilkadziesiąt pytań trzeba było odpowiedzieć. Zrobiło się już ciemno. Dojechaliśmy do Kirovgrodu i zatrzymaliśmy się na na stacji zapalić i luknąć w mapę jak jechać dalej. Wtedy ze stacji wytoczył się dziabnięty jegomość z kobietą , jak zobaczył że my z Polski to przywitał nas okrzykiem „Matka Boska Częstochowska” i namolnie zapraszał na gorącą kawę albo żebyśmy poszli do nich do domu wódkę pić bo miał urodziny czy imieniny. Dyplomatycznie odmówiliśmy i pojechaliśmy dalej na Umań. W Umaniu byliśmy chyba ok. 2.00 (już piątek). SzVagier zgodnie z umową powiedział że już zasypia i że nie jedziemy dalej. Dotarliśmy jeszcze parę kilometrów do parkingu przy autostradzie Odessa-Kijów i tam się zatrzymaliśmy. Najpierw troszkę się kręciliśmy po barze i parkingu Jano ze SzVagrem próbowali spać w barze ale jakoś nie wychodziło. Na pytanie Marcina co robimy powiedziałem że szukamy kawałka trawnika i zalegamy spać popatrzył na mnie jakoś tak dziwnie z niedowierzaniem ale jak odpaliłem moto i zacząłem szukać legowiska uwierzył, hehe. Znalazłem w rogu parkingu wolne miejsce na motocykle a tuż obok trawnik. SzVagier nawet słowa nie powiedział tylko zaczął legowisko szykować tak jak cała reszta. Dodam że było całkiem zimno bo chuchy leciały przy oddychaniu a zmęczenie potęgowało chłód. I tak oto jak kowboje zalegliśmy na ziemi ze swoimi tobołami.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości