Potwierdzam co mówi Luke - nie jestem jakimś super fanem RHCP - wykorzystałem okazję żeby się po kraju połajdaczyc. Muzycznie poprawnie, zaje.isty utwór na gitarę i falset. Debeściarski. Ja miałem krzesełko to przysypiałem częściej niż Luke.
A generalnie to było tak:
Piątek - Luke przyjeżdża do Trójmiasta po morsa
Sobota - Wasyl, Luke i mors imprezują po trójmieście tu i ówdzie (dwaj pierwsi zostyawili tego ostatniego na pastwę bezpruderyjnych pań - tak Ownersi nie robią)
Niedziela - Luke i mors zapindalają do Stolycy na imprezę u Marka. Zainteresowani wiedza kto był i co kto pokazał o 24.00

(poprosimy Piotra aby pojawiła się emotikon - "goła dupa" jak już są cycki to łatwiej będzie pisać o różnych sprawach)
Poniedziałek - Marek ze swoim ślubnym plecaczkiem (Betti) i mors jadą w kierunku na Piotrków (do GaBaSa) i po drodze spotykają Luka który nadjeżdża z innego kierunku.
Wieczorem - do północy urodziny Luka w Sulejowie - jest parę osób i burza z piorunami - od północy imieniny morsa ( nie wiedzieliście że 3 lipca jest morsa? sprawdźcie w kalendarzu)
Wtorek - wyjazd do Katowic na koncert. W Częstochowie mors się gubi GaBaSowi i Lukowi i dziwnym trafem po tajemniczej "awarii" motocykla" (nówka funkiel Vitec") odnajduje się po 45 minutach na leśnym parkingu pod Katowicami w towarzystwie niejakiej Dżisele - pracownicy Lasów Państwowych w temacie ssania czyli tzw ssak leśny.
Chłopaki do tej pory mi nie wierzą, ze rzeczywiście przy leśnym parkingu z dziewczynami silnik odmówił posłuszeństwa i po krótkich negocjacjach wróciła mu pełna sprawność.
W Sosnowcu znowu się gubimy i jeszcze musimy się odnaleźć z Kariną i Gieniem.
Tylko dzięki Nim udało się zaliczy koncert i przekima w ekskluzywnych warunkach nad jeziorem - WIELKIE DZIęX
PO koncercie z planowanego wypadu do Otmuchowa skończyło się na Zakopanem i pięknych serpentynach na zakopiance. Przygód mnóstwo - opowiadać to bym Was zanudził więc może innym razem
to tak jakby ktoś myślał że u nas można gdzieś trafić najkrótszą drogą - NIE DA SIE

alkohol - nawet pity bez umiaru, nie przyćmi bólu po stracie przyjaciela... 16.10.2007 ROADS