Niestety, covid zamknął Algierię na prawie dwa lata, przepadły nam zaproszenia a teraz nie mogę nigdzie dalej jechać.
Wyjazd ambitny ale miesiąc to może być mało, nawet jeśli planujecie tylko przeloty celem nabicia kilometrów. My na samo Maroko, Algierię i Tunezję zakładaliśmy miesiąc. No i nie za dużo czasu wam zostało na załatwianie wiz, my o Algierską walczyliśmy 3 miesiące i się nie udało. Choć może by wyszło gdyby nie zamknęli granic

Więc jeśli nie macie kontaktów w Algierii to zacznijcie ich szukać już teraz, bo łatwo nie jest. Poza tym południe Algierii jest strefą zapalną i nie można sobie tam tak po prostu jechać, trzeba mieć ze sobą uzbrojonych ochroniarzy, nie wiem dokładnie gdzie jest granica do której można w miarę swobodnie podróżować, więc trzeba się raczej trzymać północy.
Poza tym rozważaliśmy takie kółko (tyle że w dłuższym czasie)ale część z tych krajów jest w stanie permanentnej wojny domowej, więc nawet jeśli teraz jest tam trochę spokoju to nie liczyłabym na bezproblemowe przemieszczanie się. Na strefy przygraniczne w Libanie i Syrii trzeba często mieć dodatkowe zezwolenia a to też wymaga czasu. Sytuacja w Syrii jest chyba najbardziej skomplikowana, może się okazać, że wjedziecie w rejon który nie honoruje oficjalnych wiz i jesteście w dupie. Pamiętaj, że Europa nie bardzo się interesuje tym co się tam dzieje, więc na bieżąco nie usłyszysz o zagrożeniach. Jak nie masz tam kontaktów to odradzam, nie wiem czy takie pozwolenia można np. z PL załatwiać, więc może się okazać, że z Libanu będziecie wracać przez Egipt promem, jak was gdzieś nie zamkną bo lokalny dowódca będzie miał swoją wizję świata.
My zredukowaliśmy wycieczkę do krajów Mahrebu, bo za dużo zmiennych i za duże ryzyko wylądowania w bliskowschodnim więzieniu albo szpitalu.
Optymizm jest błogosławieństwem niedoinformowanych.