Dzięki Ruda za wsparcie. Widzę, że zaczyna się klarować jakiś punkt zaczepienia.Ruda pisze:Czemu tu sie dziwić
Szkocja 2007
- Ruda i Piotr
- stary wyjadacz
- Posty: 3596
- Rejestracja: wt 26 cze 2007, 10:23
- Imię: Kasia
- województwo: pomorskie
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
- mors
- stary wyjadacz
- Posty: 3001
- Rejestracja: czw 28 wrz 2006, 10:14
- Imię: Jacek
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Sopot
- Kontakt:
wspomnienia Szkockie:
Jest takie piękne miasto Oban w zachodniej Szkocji skąd można promem dostać się na przepiękną wyspę Mull. Znaną niektórym z przpienej piosenki Paula McCartneya i zespołu Wings /wraz z małżonką Lindą/ - kto wie jak się ten utwór nazywał?
http://www.youtube.com/watch?v=Rw5WpBfQFbY
W mieście tym spędziliśmy z GaBaSem kolejny upojny wieczór, suto zakrapiany niskoprocentowym piwem (aczkolwiek o poejmności pinty, a nie zwykłe pół litra) - kto wie jaka jest różnica pomiędzy pintą a półlitrem? (ale ten mors dociekliwy). Piwko było pod muzyczkę live w kolejnych szkockich sympatycznych pubach.
Następnego dnia przygotowując się do wyjazdu na kolejny etap Szkockiej Twardej Dupy (właśnie Wyspa Mull), przed domem gdzie nocowaliśmy przedefilowało kilka motocykli - co jest tam rzecza całkowicie normalną
przy ostatnim, srebrnym obaj jednoczesnie krzyknęliśmy "O Vitek", a gdy nas minął - po zajarzeniu skąd są tablice "O nasi".
GaBaS siedział w siodle więc odpalił i pognał zbratać się z naszymi na obczyźnie.
Wrócił strasznie zbulwersowany - kolo w kombi pod kolor lakieru (nie powiem skąd tablice
), nie specjalnie się ucieszył na widok rodaka, a po krótkiej rozmowie na temat, ze istnieje takie forum VFR i fajni ludzie, fajne klimaty, fajne akcje i zloty zapodał tekst: "Nie bierz tego do siebie, ale ja to na te wszystkie fora mam wyje.ane".
Na takie dictum GaBaS zawinął się i pojechaliśmy zwiedzać uroki Szkocji, Szkotek i dzikich okoliczności przyrody.
Na szczęście był to jedyny taki przypadek i cóż lekcja, że
To nie Vitek, a chęć szczera
zrobi z Ciebie cud Ownera
a za godzinę, na promie na wyspę Mull, podszedł do nas usłyszawszy ojczystą mowę sympatyczny gość w średnim wieku z grupą kilku pań w wieku Balzacowskim, któe kalcząc nasz język słowiański próbowały się przywitać i coś tam powiedzieć jak im jest strasznie miło nas poznać.
Był to ksiądz Andrzej z Nysy, nauczający Brytyjczyków polskiego, a Polaków angielskiego. Próbował jeździć na motocyklu w Papui Nowej Gwinei, ale po 5 glebach dał spokój. Stwierdził, ze jazda po bezdrożach i błocie to jednak nie dla niego.
Gdzieś tam na wyspie mijaliśmy ich wesoły autobusik i radośnie do nas machali gdy popisywaliśmy się mocą naszych maszyn.
Jest takie piękne miasto Oban w zachodniej Szkocji skąd można promem dostać się na przepiękną wyspę Mull. Znaną niektórym z przpienej piosenki Paula McCartneya i zespołu Wings /wraz z małżonką Lindą/ - kto wie jak się ten utwór nazywał?
http://www.youtube.com/watch?v=Rw5WpBfQFbY
W mieście tym spędziliśmy z GaBaSem kolejny upojny wieczór, suto zakrapiany niskoprocentowym piwem (aczkolwiek o poejmności pinty, a nie zwykłe pół litra) - kto wie jaka jest różnica pomiędzy pintą a półlitrem? (ale ten mors dociekliwy). Piwko było pod muzyczkę live w kolejnych szkockich sympatycznych pubach.
Następnego dnia przygotowując się do wyjazdu na kolejny etap Szkockiej Twardej Dupy (właśnie Wyspa Mull), przed domem gdzie nocowaliśmy przedefilowało kilka motocykli - co jest tam rzecza całkowicie normalną

GaBaS siedział w siodle więc odpalił i pognał zbratać się z naszymi na obczyźnie.
Wrócił strasznie zbulwersowany - kolo w kombi pod kolor lakieru (nie powiem skąd tablice

Na takie dictum GaBaS zawinął się i pojechaliśmy zwiedzać uroki Szkocji, Szkotek i dzikich okoliczności przyrody.
Na szczęście był to jedyny taki przypadek i cóż lekcja, że
To nie Vitek, a chęć szczera
zrobi z Ciebie cud Ownera
a za godzinę, na promie na wyspę Mull, podszedł do nas usłyszawszy ojczystą mowę sympatyczny gość w średnim wieku z grupą kilku pań w wieku Balzacowskim, któe kalcząc nasz język słowiański próbowały się przywitać i coś tam powiedzieć jak im jest strasznie miło nas poznać.
Był to ksiądz Andrzej z Nysy, nauczający Brytyjczyków polskiego, a Polaków angielskiego. Próbował jeździć na motocyklu w Papui Nowej Gwinei, ale po 5 glebach dał spokój. Stwierdził, ze jazda po bezdrożach i błocie to jednak nie dla niego.
Gdzieś tam na wyspie mijaliśmy ich wesoły autobusik i radośnie do nas machali gdy popisywaliśmy się mocą naszych maszyn.
alkohol - nawet pity bez umiaru, nie przyćmi bólu po stracie przyjaciela... 16.10.2007 ROADS
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości