
Przyznaje, że motory zawsze przyciągały mnie jak magnez, ale edukacje zakończyłem w wieku 15 lat na ogarze z silnikiem jawki.
Dwa lata temu postanowiłem wrócić do porzuconej pasji. Z racji położenia i obecności lasów postawiłem na motor enduro.
Zostałem właścicielem Suzuki DR 650,ale po paru miesiącach mi ją skubneli:(
W zeszłym roku na otarcie łez uzbroiłem się w DRZ 400, bo już wiedziałem, że nie ma motorów do wszystkiego.
Bezdroża opanowane, a "wilka" zaczeło ciągnąć na szose nie tylko do lasu.
Jako złoty środek motocykla szosowego wybrałem VFR:) mam nadzieje, że to był dobry wybór.
Przy okazji życze udanego przyszłego roku i wielu nawiniętych kilometrów:)