Pomimo iż od chwili pierwszego logowania upłynęło ładnych parę miesięcy, mam nadzieję ze nikt nie będzie miał mi za złe tego ze daję o sobie znać dopiero teraz.


A co się tyczy mojej choroby....
W czerwcu ubiegłego roku mój kumpel nabył piękną czarnulkę RC 46 r99, i miał pecha. Parę dni po zakupie gdy jechał do pracy pewna niewiasta nie widziała go jak skręcała i wyjechała wprost pod auto kumpla. Cosik miał uszkodzone w ramieniu ale ogólnie z kraksy wyszedł bez większego szwanku pomimo niezapiętych pasów i mocno skasowanego auta. To były znamienne w rozwoju mojej choroby dni. Usłyszałem wtedy iż jak chce to mogę pobujać się Hondziną do momentu kiedy reka bedzie na tyle sprawna by sam mógł na niej śmigać....
I virus V4 mnie dopadł. Wystarczyły niespełna 4 tyg by opanował umysł i ciało... Te chwile przed zaśnięciem po nawinięciu kolejnych kilometrów gdy w uszach ciągle brzmiał dźwięk a raczej powinienem powiedzieć śpiew\gwizd kół zębatych. I zapadła decyzja kiedyś będzie moja. I tak miało być Kumpel zaczął rozglądać sie za XX-em a ja miałem odkupic Czarnule, jednak i on cóż tu dużo mówić został zarażony. Zaden XX którego testował nie dawał mu takiej frajdy jak VFR-ka, a przez to ja, choć jestem w stanie go zrozumieć, zostałem na lodzie

Pozdrawiam i do zobaczenia na trasie.
Piotr.