Witam Szacowne Grono
- Skubi
- zadomowiony
- Posty: 54
- Rejestracja: czw 28 sie 2008, 01:36
- Imię: Łukasz
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Słupno-Warszawa
W sumie to nic niepokojącego się nie działo. W dniu awarii odpalałem kilkukrotnie i za każdym razem bez zająknięcia. Ostatnim razem to: starter i nie chce zaskoczyć, ale jeszcze trochę prądu było. Po paru próbach postanowilem zapalić "z pychu", może dojadę do domu lub elektryka. Namęczyłem się, bo zapomniałem podpiąć power comm.
(to debil). W końcu odpalił, jednak po minucie czy dwóch powoli zaczął zdychać -akumulator padł do końca. Przy odpalaniu przekaźnik koło akumulatora robił trrrrrrrrrrrrrrrrr (odgłos paszczą). Ale to chyba z braku napięcia. Pozostał elektryk, który zdiagnozował śmierć alternatora.
A akumulator nie grzał się, przynajmniej nie zaobserwowałem zdjemując codziennie kilka razy kanapę.
Tak wiec licho nie śpi i może zatakować znienacka

A akumulator nie grzał się, przynajmniej nie zaobserwowałem zdjemując codziennie kilka razy kanapę.
Tak wiec licho nie śpi i może zatakować znienacka

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości