Problem z elektryką w VFR 750 RC36 1993rok
: śr 25 cze 2008, 23:25
Witam,
Przydażyła mi się ostatnio niemiła przygoda. Wyjechałem się przejechać z bielska do sosnowca i w sosnowcu na jednej z bocznych uliczek motor nagle zgasł. Próba odpalenia na rozrusznik nie powiodła się więc zepchałem motor na pobocze.
Przy próbie uruchomienia silnika przygasały wszystkie kontrolki - myślę sobie że pewnie padł regulator napięcia, rozładowało akumulator i tyle.
Próbowałem motor odpalić na pych ale po kilku próbach jedynym efektem było to że motor zapalił na 2-3 cylindry na bardzo niskich obrotach rzędu 500-600 rpm i do tego strasznie strzelał w wydech. Próba dodania gazu kończyła się gaśnięciem silnika.
No ale stwierdziłem że pewnie za słabo motor popchałem więc znalazłem większą górkę i dawaj, ale efektu oczywiście żadnego.
Zaczałem szukać jakiegoś warsztatu i znazlałem jeden. W nim udało mi sie podłączyć akumulator pod prostownik z funkcją startu silnika. Silnik oczywiście zapalił na rozrusznik i wszystko było pięknie do momentu odłączenia prostownika, wtedy silnik gasł i to niezależnie od obrotów (max było 4000 rpm - więc alternator powinien już ładować... o ile działa regulator).
Po kilku próbach nie udało mi się uruchomić motoru więc zostałem scholowany do bielska.
Dziś patrzyłem na moto i włożyłem podładowany akumulator (ładowanie około 12h) który był kompletnie padnięty. I tu zaczyna się ciekawa część:
Próba odpalenia motoru na rozrusznik się nie powiodła - wszystko przygasło, a napięcie na akumulatorze nagle drastycznie spadło, po wyłączeniu stacyjki było ok.
Poszukałem przyczyny i znalazłem że to rozrusznik powoduje zwarcie, wraz z przekaźnikiem nim sterującym, gdyż ten się najprawdopodobniej zawiesza w momencie uruchomienia rozrusznika. Odłaczyłem ten kabel i spróbowałem odpalić moto na pych i oczywiście motorek zapalił bez żadnych problemów. Sprawdziłem napięcie ładowania i okazuje się że jest w granicach 14,8V więc całkiem dobrze, zresztą tak samo jak było przedtem bo akurat mierzyłem - cud bo nie spaliło regulatora napięcia - oryginalnego
Wiem jedno, na tym akumulatorze już nie pojeżdżę bo jest padnięty, próba ładowania całą noc nie dała żadnych efektów, a szkoda bo akumulatorek ma rok.
Podłączyłem do motoru jeszcze akumulator z innej VFR'y i motor zapalił z dużym oporem (rozrusznik miał ciężko kręcić), ale to może przez kable, bo były bardzo kiepskie.
No ale teraz pojawia się pytanie co może być przyczyną tak nagłego rozładowania akumulatora w czasie jazdy? Oraz czego szukać?
Może ktoś z Was miał podobny przypadek albo chociaż ma jakieś podejrzenia?
Przydażyła mi się ostatnio niemiła przygoda. Wyjechałem się przejechać z bielska do sosnowca i w sosnowcu na jednej z bocznych uliczek motor nagle zgasł. Próba odpalenia na rozrusznik nie powiodła się więc zepchałem motor na pobocze.
Przy próbie uruchomienia silnika przygasały wszystkie kontrolki - myślę sobie że pewnie padł regulator napięcia, rozładowało akumulator i tyle.
Próbowałem motor odpalić na pych ale po kilku próbach jedynym efektem było to że motor zapalił na 2-3 cylindry na bardzo niskich obrotach rzędu 500-600 rpm i do tego strasznie strzelał w wydech. Próba dodania gazu kończyła się gaśnięciem silnika.
No ale stwierdziłem że pewnie za słabo motor popchałem więc znalazłem większą górkę i dawaj, ale efektu oczywiście żadnego.
Zaczałem szukać jakiegoś warsztatu i znazlałem jeden. W nim udało mi sie podłączyć akumulator pod prostownik z funkcją startu silnika. Silnik oczywiście zapalił na rozrusznik i wszystko było pięknie do momentu odłączenia prostownika, wtedy silnik gasł i to niezależnie od obrotów (max było 4000 rpm - więc alternator powinien już ładować... o ile działa regulator).
Po kilku próbach nie udało mi się uruchomić motoru więc zostałem scholowany do bielska.
Dziś patrzyłem na moto i włożyłem podładowany akumulator (ładowanie około 12h) który był kompletnie padnięty. I tu zaczyna się ciekawa część:
Próba odpalenia motoru na rozrusznik się nie powiodła - wszystko przygasło, a napięcie na akumulatorze nagle drastycznie spadło, po wyłączeniu stacyjki było ok.
Poszukałem przyczyny i znalazłem że to rozrusznik powoduje zwarcie, wraz z przekaźnikiem nim sterującym, gdyż ten się najprawdopodobniej zawiesza w momencie uruchomienia rozrusznika. Odłaczyłem ten kabel i spróbowałem odpalić moto na pych i oczywiście motorek zapalił bez żadnych problemów. Sprawdziłem napięcie ładowania i okazuje się że jest w granicach 14,8V więc całkiem dobrze, zresztą tak samo jak było przedtem bo akurat mierzyłem - cud bo nie spaliło regulatora napięcia - oryginalnego

Wiem jedno, na tym akumulatorze już nie pojeżdżę bo jest padnięty, próba ładowania całą noc nie dała żadnych efektów, a szkoda bo akumulatorek ma rok.
Podłączyłem do motoru jeszcze akumulator z innej VFR'y i motor zapalił z dużym oporem (rozrusznik miał ciężko kręcić), ale to może przez kable, bo były bardzo kiepskie.
No ale teraz pojawia się pytanie co może być przyczyną tak nagłego rozładowania akumulatora w czasie jazdy? Oraz czego szukać?
Może ktoś z Was miał podobny przypadek albo chociaż ma jakieś podejrzenia?