VFR-OC Poland ForuM

Siema,
Takie zjawisko w 1988 VFR 400:
kierunki działają oba, lewy I prawy, ale same się wyłączają po kilku mignięciach (po 3, 4 czasem po jednym)
Jak "skasuję" kierunkowskaz i wcisnę lewy/prawy jeszcze raz, sytuacja sie powtarza...

Od czego zacząć? przełącznik przy manecie, czy przekaźnik?
Przy manecie przełącznik jest w całości, nierozbieralny. Psikałem szuwaksem do styków, nie pomogło...

Miałem podobnie w RC46, pomogło rozebranie, wyczyszczenie i nasmarowanie przełącznika ale w przypadku nierozbieralnego elementu może być problem. Sprawdź też połączenia samych żarówek i połączenia przy przekaźniku. Czasem coś tam nie łączy i dlatego kierunki dostają świra.

Podmień najpierw przerywacz i sprawdź czy poskutkowało, jeżeli to nie pomoże, siedzi najprawdopodobniej przełącznik. żarówki raczej odpadają, gdyby były uszkodzone, to zwarcie robiłyby od razu.
zobacz też połączenia masowe, jeżeli są zaśniedziałe - wzrasta opór, instalka się grzeje i może robić się zwarcie.

ooo, w końcu ktoś odpisał w temacie!
Problem dalej jest i mam wrażenie że się pogorszyło, tzn muszę kilka razy wachlować przełącznikiem żeby załapał na 1-2 mignięcia.

Jak się ogarnę to jeszcze zimą chcę to rozebrać. Problem że to moto z Japonii z 88 roku...
Przekaźnik powinien jeszcze podpasować z innej Hondy, ale sam przełącznik nie ma numeru OEM (jest jako komplet lewych przełączników). Ale nie wierzę że nie da się tego jakoś podmienić. Sam przełącznik jest zalany jakimś "plastikowym" szuwaksem. Zrobię może foty jak się ogarnę z rozbiórką.

PS: tak dla laika elektryka z multimetrem - jak to mierzyć? Napięcie? Przy włączaniu kierunku? Czy powinno być tam jakieś stałe napięcie po włączeniu zapłonu, czy dopiero jak włączam kierun?

Dzięki!

odpowiem sam sobie - przekaźnik jednak był padnięty. Naprawione i działa jak trzeba.