GaBaS pisze:Miałem na myśli podstawy, których uczysz się samemu przed kursem, akurat moja przygoda z moto zaczęła się trochę wczesniej niż zrobiłem prawko
Dokładnie to miałem na myśli. Ja jak pojechałem motocyklem na swoją pierwszą lekcję w największej szkole nauki jazdy w moim pipidówku, to wziąłem instruktora na plecak i pojechaliśmy po linkę gazu, która właśnie przed chwilą urwała się w szkoleniowej MZ-ce
Ale właśnie fakt jest taki, że jak ktoś nigdy nie jeździł, to nie ma szansy się nauczyć na kursie (wręcz instruktorom trudno jest pojąć, że ktoś kto nigdy wcześniej nie jeździł chce mieć prawko "A"), natomiast jeśli ktoś już jeździ to na kursie uczy się właśnie jak zdać, a nie jak jeździć, bo jazdy nauczył się już sam, albo z pomocą kolegów, których edukacja wyglądała w podobny sposób. Jak myślicie, skąd bierze się większość przypadków, w których gość nie wyrobił na zakręcie i poleciał w pokrzywy jadąc z prędkością przy której taki zakręt można pokonać jedną ręką? Bo całą swoją wielokilometrową przyjażń z motocyklem myślał, że skręt motocykla wykonuje się napierając kolanem na moto!!! Nigdy nawet nie przypuszczał, że wystarczyłoby pchnąć kierę w kierunku przeciwnym niż zamierzał skręcić i byłoby wszystko o.k.
Nie twierdzę, broń Święty Benzyniarzu, że po nawinięciu -nastu, czy -dziesięciu tys. km wszystkie "początkujące" zagadnienia byłyby ciekawe, ale na pewno można taki kurs podzielić n.p. na dwie kategorie wtajemniczenia i wtedy już każdy znalazłby dla siebie coś ciekawego
