Wypadek w niemczech a odszkodowanie / Ktoś to przechodził ?
: czw 26 maja 2016, 23:29
Witam
Znalazłem się w dość dziwnej sytuacji a chciałbym wybrnąć z niej jak najlepiej, dlatego może znajdzie się ktoś na naszym forum kto będzie rozeznany w tematach.
Od początku
2 maja 2016 Wracając z żoną i znajomymi z wyjazdu do Niemiec na wiadukcie, niedaleko Tropical Island, jakiś Frank (Niemiec) postanowił sobie pogadać przez telefon w trakcie jazdy i ściął zakręt na tyle mocno że z naszego pasa zrobił sobie jednokierunkową. Zareagowałem dość szybko żeby nie zderzyć się czołowo ale mimo wszystko trafił nas w bok samochodu niszcząc całą lewą stronę i urywając tylne koło razem z zawieszeniem. Poduszka powietrzna wystrzelona w twarz a zaraz po tym system SOS w samochodzie połączył mnie z działem SOS Peugeot i zgłoszono wypadek do miejscowej policji i służb ratowniczych. Dzięki Bogu po krótkim badaniu lekarskim okazało się, że nikomu się krzywda nie stała.
Jedynie poniosłem straszliwe koszty holowania samochodu z miejsca wypadku, a potem z miejsca postoju do Polski. Moje ubezpieczenie nie obejmowało zakresem zdarzeń zagranicznych (Zaznaczę, że mam wykupione OC+AC w PZU)
Policja na miejscu zdarzenia spisała protokół z którego nie wynikało nawet w jakiej ubezpieczalni drugi kierowca ma ubezpieczenie - udało mi się wysępić jakimś cudem dane ubezpieczyciela, więc od razu zgłosiłem to do tej ubezpieczalni. Najgorszy jest jednak fakt, że z dokumentów policyjnych nic nie wynika, nie da się określić winnego. Mimo, że po zakończeniu czynności zapewniano mnie, że nie muszę się martwić bo wszystkie ślady i dowody wskazują na winę niemca - mimo, że ten przy Policjantach chciał zwalić całą winę na nas.
Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, że rzeczoznawca z Ergo Hestii obejrzał samochód i wysłał kosztorys do Niemieckiego oddziału Ergo Versicherung AG, który to (jak nas poinformowano) ma 90dni na odpowiedź. Niestety potrzebuje jak najszybciej inny samochód ponieważ wykonuję nim swoją pracę (Radca prawny zaporponował auto zastępcze z wypożyczalni - które wypożyczyłem. Wypożyczalnia ma ściągnąć należność od ubezpieczyciela sprawcy.)
Hestia wyceniła koszt naprawy na kwotę 24 060zł, przy czym wartość samochodu na mojej polisie AC to 54 000zł.
Aby nie czekać kolejnych miesięcy postanowiłem zgłosić zdarzenie z mojego AC z ewentualnym regresem. Rzeczoznawca z PZU zakwalifikował szkodę jako całkowitą i wczoraj potwierdzono mi wypłatę odszkodowania w wysokości 23 600zł.
Proszę kogokolwiek o pomoc. Co z tym fantem robić. Czy takie rozwiązanie sprawy będzie dla mnie korzystne ? Co robić z "wrakiem" ? Powinienem go sprzedać na własną rękę czy PZU powinno pomóc ? A może się odwoływać od decyzji ? Oraz kolejne pytanie - Czy kwota 54tys zł (czyli wartość samochodu na polisie AC) musi być mi zwrócona w przypadku przekazania samochodu do licytacji ?
Czy ktoś z Was miał może podobne zdarzenie na terenie Niemiec ?
Będę wdzięczny za wszelkie rady.
Pozdrawiam
Jarek
Znalazłem się w dość dziwnej sytuacji a chciałbym wybrnąć z niej jak najlepiej, dlatego może znajdzie się ktoś na naszym forum kto będzie rozeznany w tematach.
Od początku
2 maja 2016 Wracając z żoną i znajomymi z wyjazdu do Niemiec na wiadukcie, niedaleko Tropical Island, jakiś Frank (Niemiec) postanowił sobie pogadać przez telefon w trakcie jazdy i ściął zakręt na tyle mocno że z naszego pasa zrobił sobie jednokierunkową. Zareagowałem dość szybko żeby nie zderzyć się czołowo ale mimo wszystko trafił nas w bok samochodu niszcząc całą lewą stronę i urywając tylne koło razem z zawieszeniem. Poduszka powietrzna wystrzelona w twarz a zaraz po tym system SOS w samochodzie połączył mnie z działem SOS Peugeot i zgłoszono wypadek do miejscowej policji i służb ratowniczych. Dzięki Bogu po krótkim badaniu lekarskim okazało się, że nikomu się krzywda nie stała.
Jedynie poniosłem straszliwe koszty holowania samochodu z miejsca wypadku, a potem z miejsca postoju do Polski. Moje ubezpieczenie nie obejmowało zakresem zdarzeń zagranicznych (Zaznaczę, że mam wykupione OC+AC w PZU)
Policja na miejscu zdarzenia spisała protokół z którego nie wynikało nawet w jakiej ubezpieczalni drugi kierowca ma ubezpieczenie - udało mi się wysępić jakimś cudem dane ubezpieczyciela, więc od razu zgłosiłem to do tej ubezpieczalni. Najgorszy jest jednak fakt, że z dokumentów policyjnych nic nie wynika, nie da się określić winnego. Mimo, że po zakończeniu czynności zapewniano mnie, że nie muszę się martwić bo wszystkie ślady i dowody wskazują na winę niemca - mimo, że ten przy Policjantach chciał zwalić całą winę na nas.
Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, że rzeczoznawca z Ergo Hestii obejrzał samochód i wysłał kosztorys do Niemieckiego oddziału Ergo Versicherung AG, który to (jak nas poinformowano) ma 90dni na odpowiedź. Niestety potrzebuje jak najszybciej inny samochód ponieważ wykonuję nim swoją pracę (Radca prawny zaporponował auto zastępcze z wypożyczalni - które wypożyczyłem. Wypożyczalnia ma ściągnąć należność od ubezpieczyciela sprawcy.)
Hestia wyceniła koszt naprawy na kwotę 24 060zł, przy czym wartość samochodu na mojej polisie AC to 54 000zł.
Aby nie czekać kolejnych miesięcy postanowiłem zgłosić zdarzenie z mojego AC z ewentualnym regresem. Rzeczoznawca z PZU zakwalifikował szkodę jako całkowitą i wczoraj potwierdzono mi wypłatę odszkodowania w wysokości 23 600zł.
Proszę kogokolwiek o pomoc. Co z tym fantem robić. Czy takie rozwiązanie sprawy będzie dla mnie korzystne ? Co robić z "wrakiem" ? Powinienem go sprzedać na własną rękę czy PZU powinno pomóc ? A może się odwoływać od decyzji ? Oraz kolejne pytanie - Czy kwota 54tys zł (czyli wartość samochodu na polisie AC) musi być mi zwrócona w przypadku przekazania samochodu do licytacji ?
Czy ktoś z Was miał może podobne zdarzenie na terenie Niemiec ?
Będę wdzięczny za wszelkie rady.
Pozdrawiam
Jarek