Syn Piotra" puzona"

Czyli pokój z serii - "gadajcie o czym chcecie"
Awatar użytkownika
Gacol
klepacz
klepacz
Posty: 1921
Rejestracja: wt 18 wrz 2007, 13:28
Imię: Jacek
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Imielin

Syn Piotra" puzona"

Post autor: Gacol » wt 01 kwie 2014, 16:53

Od jakiegoś czasu w kręgucnaszych znajomych forumowych chodzily o tym plotki... Ja. Na życzenie ojca nie wspominałem nigdy o tym fakcie. Czy słuchając opowieś i o dzielnicach Imielina z ust Puzona nikt naprawde nie domyślił sie kim dla niego jestem??? Czy to źe pojawiłem sie na tym forum i udawałem kogoś nie uświadomiło Wam że chce być bliżej ojca? Piotra vel Puzona?

Stał nie Draniem. Matka, Nadin płakała morzem łez a on siadł na cz 350 i odjechał w nieznanym kierunku pozostawiając mnie i Matke na skraju ubóstwa. Matka prosiła " nie bierz przykładu z tego buca" ale jas byłem głupi' Całe życie chciałem być jak on. Motocykle,śpiew, polowania na jelenie. Niby w oddali a jednak zawsze krok za ojcem. Ci którzy widzieli Nas razem zauważyli łezke w oku młodego chłopca patrzącego na ignorancje Ojca..bo tak moge juź sie Wam przyznać.Piotr to mój ojciec. Mam nadzieje że zostanie to w naszym gronie. TraktujecWas jak rodzine i nie chciałem dłużej żyć w kłamstwie

Poniżej ost foto jakie mieliśmy jako " rodzina"
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
VFR750 RC36 I
VTR1000 SP 1
VFR800 FI:)

Awatar użytkownika
Stuwka
klepacz
klepacz
Posty: 1399
Rejestracja: ndz 04 paź 2009, 01:14
Imię: Konrad
województwo: małopolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kęty
Kontakt:

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: Stuwka » wt 01 kwie 2014, 17:01

Buahahaha :D
RC 36 II 96r.

Obrazek

Żyje się po to, by latać na moto i czasami dla śmiechu postrzelać z wydechu : )

Co mogę powiedzieć o użytkownikach forum ?
yes we can!!

Głośno mówie i Głośny mam wydech, krótko mówiąc jestem z Południa czyli Góral nisko pienny :)

Awatar użytkownika
Buła
klepacz
klepacz
Posty: 1747
Rejestracja: sob 09 cze 2007, 08:49
Imię: Marcin
województwo: świętokrzyskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Suchedniów
Kontakt:

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: Buła » wt 01 kwie 2014, 17:06

Dobre :biggrin
Wszędzie dobrze ale na VFR najlepiej :)


1Była VFR 750-90r
2.Była VFR 750-96r
3Była VFR 800FI-99r
4.Był CBR 1100 XX-1997r
5.Była VFR 800 Fi-1999 r.
6.Jest CBR 900 RR Fireblade 98 i 99r+Varadero 1000 2006

Awatar użytkownika
śliniak290
klepacz
klepacz
Posty: 1842
Rejestracja: pn 07 cze 2010, 09:41
Imię: Wojciech
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa - Jelonki

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: śliniak290 » wt 01 kwie 2014, 17:38

Cieszę się że poznałeś swojego tatusia , ale jak bym zobaczył takiego SYNKA :P też bym odszedł :mrgreen: :P
Ale dobre :D
Najpierw naucz śmiać się z siebie , a potem śmiej się z innych !!!

Awatar użytkownika
ivan
klepacz
klepacz
Posty: 809
Rejestracja: wt 05 sty 2010, 17:29
Imię: Mariusz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: ivan » wt 01 kwie 2014, 18:55

Ehh, wiedziałem że takie dwa przekoszone łby to musi być rodzina... :D

Awatar użytkownika
kubatron2
klepacz
klepacz
Posty: 1164
Rejestracja: czw 23 gru 2010, 17:40
Imię: jakub
województwo: małopolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: rajsko/oświęcim
Kontakt:

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: kubatron2 » wt 01 kwie 2014, 19:21

eeeee dupa tam chudy jakiś ten ,,twój puzon ,, z z włosami

Awatar użytkownika
Diego
klepacz
klepacz
Posty: 1544
Rejestracja: wt 03 kwie 2007, 20:52
Imię: Mirek
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Płock city

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: Diego » wt 01 kwie 2014, 19:59

Bo to fota z głębokiej komuny,a tam wsio na kartki..........ale motór jest.
Jazda na motocyklu to najlepsze coś,co można robić w ubraniu

Fred
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2605
Rejestracja: ndz 08 kwie 2007, 20:48
Imię: .
Płeć: Mężczyzna

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: Fred » wt 01 kwie 2014, 20:18

Ciekawa historia...

...a po latach syn marnotrawny naprawił tacie autko za pomocą patyka, ławki i kilku skacowanych nieznajomych :mrgreen:

Awatar użytkownika
śliniak290
klepacz
klepacz
Posty: 1842
Rejestracja: pn 07 cze 2010, 09:41
Imię: Wojciech
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa - Jelonki

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: śliniak290 » wt 01 kwie 2014, 20:20

Fred pisze:...a po latach syn marnotrawny naprawił tacie autko za pomocą patyka, ławki i kilku skacowanych nieznajomych
musi chce aby tato go pokochał :P
Najpierw naucz śmiać się z siebie , a potem śmiej się z innych !!!

Awatar użytkownika
puzon
klepacz
klepacz
Posty: 1632
Rejestracja: ndz 26 paź 2008, 12:36
Imię: Piotr
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: HitlerSee
Kontakt:

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: puzon » śr 02 kwie 2014, 01:49

Historia ta sama widziana oczami ojca.
Dawno dawno temu kiedy nawet na chwilę nie opuszczało mnie upojenie alkoholowe oraz odurzenie narkotykowe wędrowałem po kraju w poszukiwaniu taniego alkoholu i mocniejszych narkotyków. Wylądowałem na dworcu PKP w Katowicach i tam poznałem Nadię. Wydawała mi się najpiękniejszą, najcudowniejszą osobą pod słońcem więc zaproponowałem jej wspólną podróż na południe do Czechosłowacji gdzie jak legendy głosiły alkohol jest tani. Zgodziła się od razu tym bardziej że miała kilka dni wolnego na wyleczenie chorób wenerycznych i grzybów. Nawet alfons dał jej 100zł(z Waryńskim) na leki i drobne wydatki. Paco to jednak dobry chłop. Z pieniędzy na leki kupiliśmy po dwa wina na głowę i ruszyliśmy dziarskim krokiem w kierunku południowym. Nadia tak była szczęśliwa że ktoś wyrwał ją z tego marginesu społecznego więc co kilka kilometrów robiliśmy przystanki a to na "oral-Be" a to na "anal-Cacy". W pobliżu miejscowości Kobiór nie wytrzymałem i zagroziłem że jak będzie marsz opóźniać to ją zostawię w lesie tuż przy drodze S1 a tam kierowcy aut którzy leją na koło zrobią z niej "bukłak na nasienie". Postanowiła poprawę więc pozwoliłem jej w odległości 3m iść za mną a na wszelki wypadek zabrałem z lasu pokaźny kijek bo gdy tylko przełamywała barierę owych 3m tak śmierdziało że aż oczy łzawiły i bałem się że zgubię drogę. Cieszyn był dla mnie jak bramy raju pozostał jeszcze tylko most do zdobycia ale już czułem to upojenie tanim czeskim piwem. Po moście szedłem jak panisko broda wysoko, klata wyprężona a krok był sprężysty jak w Białoruskiej kompani reprezentacyjnej. Nadia oczywiście przeprawiała się Olzą wpław bo przy tych wszystkich chorobach musiała dbać o higienę (Paco zalecił). Kolejnych kilka dni to istna sielanka ogólnie libacja bania bania i głównie bania. Bywało że kasa się kończyła wtedy wkraczała Nadia. Czego ta kobieta nie robiła aby zdobyć kasiorę brała udział we wszelakich walkach i zakładach. Najbardziej na zdrowiu ucierpiała walcząc z trzema pitbullami w klatce, rany szarpane i kąsane polewaliśmy spirytusem następnie z liścia w plecy i dawaj do klatki z powrotem. Po walce z rottweilerem lekko zaczęła kuleć bo bestia wyszarpała jej część łydki wraz ze ścięgnem Achillesa co tłumaczy jej porażkę w MMA gdzie zajęła 3 miejsce wśród czeskich zakapiorów, dresiarzy i recydywistów. Jednak zdobyła nagrodę publiczności. Widzowie rzucali kasę na ring skandując Nadia!! Nadia!! lecz aby zbiórka kasy była bardziej widowiskowa wpuszczono na arenę pozostałe przy życiu psy, hieny i skunksy(skunksy po to aby zabić odór Nadii) Katastrofa przyszła nagle mianowicie tani a za razem podły alkohol czeski zaczął mi się już ulewać z pyska i wtedy powiedziałem dość. Kolejne dawki alkoholu organizm przyjmował tylko w połączeniu z narkotykami lecz czesi byli tylko w posiadaniu mąki krupczatki. Faken szit skusiłem się dwa razy pierwszy i ostatni. Powiem Wam nie róbcie tego jakie po tym kluchy się robią w kichawie ni to wysmarkać ni to przełknąć siedzi klucha w nosie i nawet denaturatem nie da rady usunąć ktoś zaproponował ten denaturat podpalić ale dostał z liścia w mazak i wycofał się z pomysłu. W ogóle zrobiła się niemiła atmosfera zaczęli nam wypominać czołgi w Pradze (1968) itp. itd.
Stwierdziłem że dłużej nie wytrzymam z tak niemiłymi ludźmi i że wracam do Polski. Żaden czeski burdel nie chciał kupić Nadii więc po raz kolejny ulitowałem się nad kobieciną i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jaka to była katorga ta lezie kuleje wyje z bólu nawet kopniaki i przekleństwa nie pomagają. W pewnym momencie baba osuwa się pada na chodnik i morde drze że dalej nie pójdzie że boli i takie tam(kto by baby słuchał). Pomyślałem postawię kobiecinę do pionu spirytusem złagodzę ból i pognam do kraju. Chwyciłem za szmaty i wsiarz i dźwigam do góry z tego chodnika opieram o ścianę i wtedy dostałem olśnienia jak bym zobaczył anioła. Ręce puściły Nadię a ta jeb... upadła z powrotem na bruk. Ja wpatrzony w objawienie złożyłem dłonie jak do modlitwy chyba nawet klęknąłem. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Już tłumaczę, gdy ta (Nadia) legła w rynsztok i postanowiłem ją podnieść i oprzeć to ta ściana to była witryna czeskiego motozbytu a za szybą lśniła nówka wypicowana błyszcząca Jawa 250ccm. Nadia jak to baba piłowała mordę " NIE KUPUJ MOTORA TO JEST ŚMIERĆ! POZABIJASZ NAS" Ja niewzruszony odliczyłem odpowiednią kwotę z "wygranej" i poszedłem dobijać targu a ta swoje że będzie kulała ale woli iść niż na "dzieło szatana" wsiadać. Nie miałem już żadnych logicznych argumentów więc zafundowałem Nadii zajebistego kopa z półobrotu czego wynikiem było otwarte złamanie kości udowej. Mówię jej no to ku..a idź idź a ona że już dobra że przekonałem ją i jaki to ja jestem wspaniały negocjator, pedagog i psycholog. Na przełamanie bariery strachu Nadia wydoiła kolejną dawkę spirytusu, odleciała. Posadziłem ją na tylnej kanapie a że nie miała kasku założyłem jej torbę papierową na głowę a żeby się radowała jazdą narysowałem szeroki uśmiech na torbie niech i ona ma coś od życia. Przywiązałem Nadię do siebie bandażem z nogi i ruszyliśmy z kopyta w drogę powrotną. Przednie koło opadło dopiero po 15km w okolicach Skoczowa. Pędziliśmy tak S1, prędkość była tak oszałamiająca a w połączeniu z tanim czeskim alkoholem odnosiłem wrażenie że przenoszę się w czasie i że widzę przyszłość. Gnaliśmy ku wolności jak dzikie konie na prerii i w całym tym rozmarzeniu musiałem chyba zamknąć oczy.
Gdy się ocknąłem Jawa leżała w rowie porysowana ale na szczęście nie rozbita ja też leżałem w tym samy rowie ze spodniami ściągniętymi do kostek i z ujeżdżającą mnie Nadią. WYTRZEŹWIAŁEM!! Chciałem zaprotestować ale wiatr lub upadek ściągnął z jej głowy torbę a po tym co ukazało się oczom mym strach mnie sparaliżował. Po chwili opamiętania i przezwyciężeniu lęku próbowałem wydostać się z ucisku jej krwawiących ud ale to tylko pogorszyło sytuację i Nadia przeszła do galopu z niby uśmiechem na gębie. No i stało się poczułem lekką euforię i na chwilę minął ból a na twarzy mięśnie prowokowały uśmiech. Po raz pierwszy mój płyn ustrojowy popłynął w Nadię tym otworem. Oczywiście chciałem ratować sytuację polewałem spirytusem nawet chciałem wcielić patent czecha z podpaleniem ale zapalniczka gdzieś przepadła a kable wysokiego napięcia z fajką przy Jawie były zbyt krótkie. W panice nie wiedziałem co robić więc tradycyjnie pociągnąłem z butli spirytus a że złapał mnie skurcz w rękę wypiłem około 0.5l. Nadia znów była najpiękniejsza nawet chciałem ucałować ją w czoło ale wrzodzianka wielkości 5zł (z rybakiem) mnie powstrzymała. Nic to jedziemy dalej. Tychy przywitały nas tradycyjnie korkiem więc pokonując rów poszliśmy off rołdem po lewej stronie S1. Gdy mijaliśmy Tychy polami wpadliśmy w pewnym momencie na dłuuugie ogrodzenie. Pojechaliśmy wzdłuż płotu a on ciągnął się i ciągnął już prawie było widać Bieruń i kolesia handlującego karpiami przy drodze gdy trafiłem na jakąś tablicę. Ufff kierunkowskaz nam pomoże ale niestety to była tablica informacyjna a na niej napis "TU POWSTANIE FABRYKA FIATA". Zrezygnowany zatrzymałem Jawę i w całej tej bezsilności wyciągnąłem wino zza pazuchy i podałem flaszkę Nadii aby golnęła sobie na frasunek. Łajza jak zwykle gdy się dorwie do butli to żłopie i żłopie. Prawy prosty w splot słoneczny skutecznie oderwał butelkę od jej ryja. Mi po głowie ciągle chodził napis "FABRYKA FIATA" i wtedy przypomniały mi się wizje przyszłości natychmiast zerwałem etykietę z wina i na odwrocie napisałem: " Ja Piotr zamawiam w przyszłości Fiata Uno" i adres do korespondencji" Ta jak to zobaczyła od razu afera że ona takim szajsem to jeździć nie będzie że to wstyd itp. itd. się qrwa księżniczka znalazła a dla niej tylko mesie, mitsubiszi i tojotaszi. Coś wtedy we mnie pękło Nadii zresztą też po tych wszystkich ciosach, kopniakach które otrzymała przy dyskusji. Zebrałem te wszystkie jej bandaże rzuciłem w pole i kazałem sp...ć w przypływie dobroci ludzkiej dałem jej jeszcze niedopitą butlę spirytu na drogę. Wtedy myślałem że widzę ją po raz ostatni. Doszła ponoć do Imielina gdzie skończyło się "paliwo" i już tam pozostała. Przez jakiś czas mieszkała w czyimś ogródku z bandą krasnali.
Ruszyłem dalej w stronę centrum kraju do domu.
Po pełnym atrakcji okresie zapisałem się na odwyk i detoks.
Lato minęło potem jesień i zima. Wiosną zacząłem przywracać Jawę do nowego sezonu. Któregoś dnia znalazłem list z Cech a w nim zaproszenie na przegląd gwarancyjny Jawy. Pojechałem. S1 w Tychach tradycyjnie rozkopy i objazd przez Imielin. Pech chciał że akurat tam brakło mi paliwa i musiałem się zatrzymać aby zatankować Jawę na dalszą drogę. Gdy nalewałem paliwo po drugiej stronie jezdni szła kobieta, kulała a idąc pomagała sobie balkonikiem po głębszej obserwacji okazało się że balkonik poowijany jest brudnymi zakrwawionymi bandażami z których wystawały małe nóżki. Wzrok kobiety spotkał się z moim wtedy odrzuciła balkonik z którego wyturlało się dzicko i tak turlając się z górki zatrzymało się uderzając i tak już zdeformowaną główką w podmurówkę budynku z napisem "V-MAX". Tak to była Nadia brzydka i odrzucająca jak nigdy. Przekuśtykała przez jezdnię i teraz dzieliła nas tylko Jawa. Z trudem ukryłem odruchy wymiotne a ile zajęło mi tłumaczenie że łzy to nie ze wzruszenia a tradycyjnie od smrodu. Pod szantażem zgodziłem się przejść na drugą stronę bo bardzo chciała mi coś pokazać. Przeszliśmy, Nadia podniosła dziecko z ziemi i jak w scenie z króla lwa uniosła je wysoko do góry mówiąc że to mój syn. Gdy go ujrzałem odruchy wymiotne przeszły w regularne wymioty. To niemożliwe powiedziałem i popłakałem się wtedy naprawdę. Po raz pierwszy w życiu nie wiedziałem co powiedzieć. W pobliskim sekend hendzie kupiłem jakieś dziecięce ciuszki i czapeczkę umyłem bachora pod hydrantem i zaproponowałem pamiątkową fotkę na motocyklu. Co mam mu powiedzieć jak dorośnie pytała Nadia. Odpowiedziałem że niech mówi co chce bo dzieciak i tak nie da rady zrozumieć zaproponowałem aby codziennie podawała mu alkohol im tańszy tym lepszy i niech narkotyków nie chowa po szafach tylko jawnie dzieliła się "synkiem". A co z jego przyszłością dopytywała i tu też podałem najlepsze rozwiązanie " widać że wrodził się w matkę więc możesz go szkolić do psich walk w klatkach". Cichaczem wsunąłem je dwie dychy w kieszeń z karteczką " na gajowego".
Korzystając z chwili nieuwagi zacząłem uciekać Nadia jako że nie była w stanie mnie dogonić tylko krzyczała " ty **&%#@@ i ^%#@$!* zobaczysz kiedyś cie znajdzie w sieci". Spotkałem go po latach znaczy pieniądze na gajowego przepiła i ten go nie odstrzelił.

Tak wygląda historia oczami "ojca".

Kto przeczytał całość ma miszcza :D

Awatar użytkownika
pawlik
zadomowiony
zadomowiony
Posty: 75
Rejestracja: ndz 20 lut 2011, 14:26
Imię: Paweł
województwo: łódzkie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Pruszków/Łódź

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: pawlik » śr 02 kwie 2014, 04:54

Nie no puzon ... a w dwoch zdaniach :mrgreen: Jakas wersja dla leniwych ... a widze, ze tez puzno bylo, jak pisales :biggrin

Awatar użytkownika
poscig
klepacz
klepacz
Posty: 1361
Rejestracja: czw 17 sty 2008, 19:43
Imię: Marek
województwo: pomorskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: 3-CITY
Kontakt:

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: poscig » śr 02 kwie 2014, 07:45

Puzon to dałeś teraz,ledwo dałem rade,a w skrócie o cio chozi??? :mrgreen:

Awatar użytkownika
piter-111
bywalec
bywalec
Posty: 41
Rejestracja: wt 02 wrz 2008, 12:36
Imię: Piotr
województwo: kujawsko-pomorskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Ciechocinek

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: piter-111 » śr 02 kwie 2014, 08:16

...o k@rwa :shock: ...nie dość że awansowałem na Miszcza to jeszcze zbieram szczenę z podłogi.....
Urzekła mnie Twoja/Wasza historia :roll:
Szacun za szczerość :)

Awatar użytkownika
śliniak290
klepacz
klepacz
Posty: 1842
Rejestracja: pn 07 cze 2010, 09:41
Imię: Wojciech
województwo: mazowieckie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa - Jelonki

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: śliniak290 » śr 02 kwie 2014, 08:51

Puzon , no chłopie wielki szacun za tyle pisania , ale największy SZACUN za
dobór odpowiedniego wyrażania swoich uczyć przez słowa :P
Najpierw naucz śmiać się z siebie , a potem śmiej się z innych !!!

Awatar użytkownika
Arnold
ostry klepacz
ostry klepacz
Posty: 2421
Rejestracja: pt 29 sty 2010, 21:56
Imię: Arnold
województwo: opolskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Re: Syn Piotra" puzona"

Post autor: Arnold » śr 02 kwie 2014, 09:31

HA! Jebłem. :D
Obrazek

Jak głupio pieprzę, to wybaczcie mi, ale jestem po kilku głębszych. :szczerbaty

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 69 gości