Czyli szczęśliwie nie pozostałem jedyny w lutowym szaleństwie.

Wczoraj już nie wytrzymałem, gdy w trakcie pracy jadąc samochodem ujrzałem kierownika na ciemno zielonej CB-ce samotnie przemierzającego okolice Katowic sam stwierdziłem, że już czas na nowo rozpalić romans z czerwoną, która już od miesiąca baardzo kusiła.
Po pracy skrzętnie udałem się do garażu. Założyłem akumulator, dopełniłem luftu w kołach, ustawiłem zawiechę, sprawdziłem wszystkie płyny eksploatacyjne i nastąpiła chwila prawdy... moto odpaliło zaraz po nabraniu paliwa do gaźników.
Chyba każdy zna to uczucie, gdy po dłuższej rozłące z siodłem waszego moto nadchodzi chwila na ponowne jego zajęcie.
Skończyło się na 15 kilometrowej przejażdżce z tankowaniem na stacji włącznie, a spojrzenia przechodniów i pasażerów w autach na mój widok, oraz rozmowa z miłą panią sprzedawczynią na stacji rozbawiły mnie do końca dnia.
Jednak to co najbardziej ucieszyło mnie, to fakt odbycia pierwszej przejażdżki w sezonie 2012
